PolitykaDonald Trump namiesza w konflikcie Indii i Pakistanu? "On się po prostu nie orientuje"

Donald Trump namiesza w konflikcie Indii i Pakistanu? "On się po prostu nie orientuje"

• Donald Trump pochwalił premiera Pakistanu i zaoferował "odegrać jakąkolwiek rolę", jaką Pakistan chce w rozwiązaniu problemów kraju
• Słowa te zostały zinterpretowane jako oferta mediacji w konflikcie o Kaszmir i wywołały konsternację obu stron
• USA prowadziły dotąd bardzo ostrożną politykę wobec Pakistanu
• Zachowanie Trumpa może dolać oliwy do ognia - uważają eksperci

Donald Trump namiesza w konflikcie Indii i Pakistanu? "On się po prostu nie orientuje"
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Jim Lo Scalzo

Odkąd Donald Trump został prezydentem elektem, zdążył odbyć kilkadziesiąt rozmów telefonicznych z przywódcami innych państw. Jego podejście do tych rozmów jest jednak zdecydowanie nieortodoksyjne. Jak donosił portal Politico, Trump w rozmowach nie korzysta (jak to się dzieje zazwyczaj) z materiałów przygotowywanych przez Departament Stanu i zdaje się na swój urok i improwizację. Czyni to w dodatku w swoim nieformalnym stylu znanym z wystąpień na wiecach.

Efekty bywały komiczne: w rozmowie z brytyjską premier Theresą May, Trump miał zaprosić ją do Waszyngtonu słowami "jeśli będziesz podróżować do Stanów, daj mi znać". W innych przypadkach, jak np. w jego rozmowie z autorytarnym prezydentem Kazachstanu Nursułtanem Nazarbajewem, jego wylewność i skłonność do przesadnego komplementowania swoich rozmówców wprawiła wielu w konsternację, kiedy nazwał osiągnięcia 25-letnich rządów kazachskiego przywódcy "cudem". Jednak to nonszalanckie podejście do rozmów może mieć potencjalnie bardzo poważne skutki. Pokazała to rozmowa z pakistańskim premierem Nawazem Sharifem, której niecodziennie szczegółowe streszczenie zostało opublikowane przez pakistański MSZ. W komunikacie cytowane są pełne superlatyw pochwały Trumpa dla Sharifa: o jego "bardzo dobrej reputacji"; o tym że jest "świetnym gościem" wykonującym "niesamowitą robotę" i z którym rozmawia się, "jak z kimś kogo znam od dawna". Ale na zwykłych pochlebstwach dla niego i dla wszystkich Pakistańczyków ("jednego z
najinteligentniejszych narodów") się nie skończyło. Według pakistańskiego MSZ Trump miał zadeklarować Nawazowi, że jest gotów "odegra jakąkolwiek rolę" jaką Nawaz chce w rozwiązywaniu problemów kraju.

Skracanie dystansu i składanie deklaracji pomocy bez pokrycia może sprawdzać się w biznesie, ale w skomplikowanym i wrażliwym świecie dyplomacji takie podejście jest niebezpieczne. Słowa Trumpa, choć z jego perspektywy były zapewne tylko pustymi zwrotami już wywołały gwałtowne reakcje zarówno w Pakistanie, jak i w Indiach, gdzie dla wielu ciepłe słowa Trumpa były szokiem. Stosunki Stanów Zjednoczonych z Pakistanem od dawna były bardzo skomplikowane, a prezydent Obama niezwykle ostrożnie podchodził do kontaktów z Pakistanem - nie bez powodu, bo Islamabad od dawna prowadzi bardzo ambiwalentną politykę wobec islamskiego terroryzmu.

Tymczasem słowa Trumpa zostały odebrane przez obie strony jako oferta zaangażowania się w mediacje pakistańsko-indyjskiego konfliktu o Kaszmir - coś o co Pakistan od dawna zabiegał, a czego nie chciały Indie. Napięcia wokół spornego regionu były w ostatnich miesiącach na poziomie najwyższym od lat i groziły wybuchem wojny na szeroką skalę. Dopiero w ostatnich dniach pojawiły się sygnały wskazujące na możliwą deeskalację. Nieprzemyślane deklaracje prezydenta-elekta mogą tylko skomplikować i tak niezwykle trudne kontakty między dwoma nuklearnymi potęgami.

- Jakakolwiek aluzja sugerująca próby mediacji ze strony USA konfliktu w Kaszmirze w rzeczywistości dodaje oliwy do ognia i prowokuje eskalację przemocy - stwierdza Lisa Curtis, analityczka Heritage Foundation, konserwatywnego think-tanku w Waszyngtonie.

Publikując tak szczegółowe sprawozdanie z rozmowy między liderami - i łamiąc w ten sposób protokół dyplomatyczny - Pakistan pokazał, że zamierza w pełni wykorzystać wypowiedziane przez Trumpa słowa. To może zaś nie tylko zdenerwować Indie, ale też i sam Pakistan, kiedy okaże się, że deklaracja prezydenta-elekta była obietnicą bez pokrycia.

- Pakistan jest krajem, gdzie znajomość historii i szczegółów ma ogromne znaczenie. Stany Zjednoczone nie mogą sobie pozwolić na wysyłanie błędnych i sprzecznych sygnałów, szczególnie biorąc pod uwagę historię naszych nieporozumień - powiedział cytowany przez "New York Times" Husain Haqqani, był ambasador Pakistanu w Waszyngtonie.

Zdaniem dr. Macieja Milczanowskiego, eksperta ds bezpieczeństwa międzynarodowego z Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, słowa nowo wybranego prezydenta świadczą o jego nieprzygotowaniu do tej roli.

- Myślę że mimo wszystko Pakistańczycy są zbyt wytrawnymi graczami, by brać te słowa na poważnie. Wszyscy mają świadomość, że on "musi jeszcze doczytać", tak jak mówił to w kontekście Ukrainy i Krymu. Problem w tym, że Trump nie ma już na to czasu. On powinien już być gotowy, ale jak widać po prostu się w tym wszystkim nie orientuje - mówi analityk Fundacji Pułaskiego.

Jednak to, czy Trump rzeczywiście dokształci się w zakresie spraw międzynarodowych, jest kwestią otwartą. Jak wynika z doniesień mediów, jego zachowanie wskazuje raczej na umiarkowane zainteresowanie uzupełnianiem swojej wiedzy. Trump nie tylko bowiem nie korzysta z pomocy ekspertów Departamentu Stanu w rozmowach z zagranicznymi liderami, ale często odmawia wysłuchania codziennych briefingów przygotowywanych dla niego przez amerykański wywiad. W ciągu ponad trzech tygodniu bycia prezydentem-elektem, Trump był obecny tylko podczas trzech takich - w zamierzeniu codziennych - briefingów. Szefowa kampanii miliardera Kellyanne Conway tłumaczy, że powód jest prosty: Trump bierze swoje informacje z "innych źródeł".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (17)