Donald Trump ma nowego wroga. Amerykańską piłkarkę
"Nie pójdę do żadnego pie...Białego Domu" - to jedno zdanie amerykańskiej piłkarki Megan Rapinoe w wywiadzie dla niszowego portalu wystarczyło, by wytrącić z równowagi amerykańskiego prezydenta i sprowokować go do twitterowej tyrady. To nie pierwsza taka przygoda Trumpa ze sportowcami.
Donald Trump uwielbia sport, a zwłaszcza - jak niejeden polityk - grzać się w blasku sportowców. Dlatego kiedy znana z kontrowersji skrzydłowa amerykańskiej reprezentacji piłkarskiej Megan Rapinoe zapowiedziała, że nie zamierza mu na to pozwolić, prezydent był wściekły i nie wstydził się pokazać tego światu.
W nie do końca zrozumiałej, chaotycznej, trzyczęściowej tyradzie na Twitterze, Trump odgryzł się piłkarce, cytując swoje sukcesy (niskie bezrobocie, reforma wymiaru sprawiedliwości) i wytykając piłkarce, że "powinna najpierw WYGRAĆ zanim będzie MÓWIĆ".
"Skończ swoją robotę. Jeszcze nie zapraszaliśmy Megan ani drużyny, ale teraz zapraszam DRUŻYNĘ, niezależnie od tego czy wygra, czy przegra. Megan nigdy nie powinna okazywać braku szacunku dla naszego Kraju, Białego Domu, ani dla naszej Flagi, zwłaszcza że tak dużo zrobiliśmy dla niej i dla drużyny" - napisał Trump.
Nie głosują na Trumpa
Była to odpowiedź na wywiad, którego kapitan amerykańskiej reprezentacji udzieliła niszowemu magazynowi piłkarskiemu Eight by Eight. Na pytanie, czy jest podekscytowana wizytą w Białym Domu, jeśli amerykańskie piłkarki po raz kolejny zostaną mistrzyniami świata (obecnie są w ćwierćfinale), Rapinoe odpowiedziała, że "nie wybieram się do pier... Białego Domu".
- Nie zostaniemy zaproszone. Wątpię w to - dodała.
Zapytana, czy mówi to w imieniu drużyny, odpowiedziała z uśmiechem, że nie wie jak głosują jej wszystkie koleżanki, ale "ma nadzieję, że żadna nie zagłosowała na Trumpa".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W rzeczy samej, po tweetach prezydenta Rapinoe wsparła inna zawodniczka reprezentacji, Ali Krieger.
Co do dzisiejszych tweetów "prezydenta": wiem że denerwują cię kobiety, których nie możesz kontrolować ani obmacywać, ale popieram Megan i też nie zamierzam skorzystać z zaproszenia" - napisała piłkarka. - "Nie popieram tej administracji, ani jej walki przeciwko obywatelom LGBTQ+, imigrantom i najbardziej potrzebującym".
Zobacz także: Kontrowersyjne słowa prof. Płatek o wyborcach PiS. Andruszkiewicz odpowiada
Sportowcy kontra Trump
Nie jest to pierwszy raz, kiedy lewoskrzydłowa Rapinoe zalazła za skórę Trumpowi i jego zwolennikom. W 2016 roku uklękła podczas grania hymnu narodowego. Wsparła w ten sposób innego sportowca będącego obiektem gniewu Trumpa. Chodzi o futbolistę Colina Kaepernicka, który klękając podczas hymnu protestował przeciwko rasizmowi i brutalności policji wobec czarnoskórych.
Amerykański prezydent był tak oburzony protestem, że na Twitterze wezwał właścicieli drużyn Narodowej Ligi Footballu Amerykańskiego (NFL), by pozbywali się buntowników ze swoich klubów. Pod presją prezydenta i jego zwolenników, NFL wprowadziła kary za protesty podczas hymnu, a czarnoskóry zawodnik koniec końców został bez drużyny.
Postać Donalda Trumpa od dawna wywołuje kontrowersje w świecie sportu. Zanim został prezydentem, jeszcze w latach 80-tych próbował zostać właścielem jednej z drużyn NFL. Kiedy mu się to nie udało (jeden z przedstawicieli ligi stwierdził, że nigdy mu na to nie pozwoli), zainwestował w drużynę grającą w konkurencyjnej lidze USFL, ostatecznie ponosząc biznesową klęskę. Dlatego do dziś NFL jest częstym obiektem krytyki prezydenta. Nie przeszkadza to jednak prezydentowi w chwaleniu się znajomością z gwiazdami footballu, w tym m.in. z Tomem Bradym, jednym z najbardziej utytułowanych graczy w historii dyscypliny.
Ale nie wszyscy sportowcy chcą się pokazywać w towarzystwie Trumpa. Być może najbardziej bolesny cios w tym względzie zadali prezydentowi zawodnicy byłego mistrza NBA, drużyny Golden State Warriors. Lider drużyny Stephen Curry i trener Steve Kerr to zdecydowani krytycy Trumpa.
Kiedy w 2017 roku Warriors wygrali mistrzostwo, Curry zapowiedział, że nie weźmie udziału w tradycyjnej wizycie u prezydenta. Rok później, kiedy Warriors znów okazali się najlepsi, Trump jeszcze przed finałem zapowiedział, że nie zamierza ich zapraszać. W efekcie, Curry i spółka zamiast Trumpa odwiedzili jego poprzednika Baracka Obamę.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl