Dominik bohaterem po tragicznym wypadku w Tenczynie. Dostanie odznakę ministra

Minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński zapowiedział, że odznaczy chłopca, który ruszył na pomoc swoim kolegom. Przypomnijmy, że po piątkowym wypadku na zakopiance, do szpitala trafiło ponad 30 uczniów ze szkoły w warszawskim Wilanowie.

Dominik bohaterem po tragicznym wypadku w Tenczynie. Dostanie odznakę ministra
Źródło zdjęć: © PAP
Patryk Osowski

09.06.2018 | aktual.: 09.06.2018 10:09

Na zakopiance w Tenczynie doszło w piątek do groźnego wypadku z udziałem autokaru wiozącego dzieci. Pojazd transportujący uczniów zderzył się z samochodem ciężarowym. Poszkodowanych było kilkadziesiąt osób. 18 z nich nadal przebywa w szpitalu.

Uhonorowanie dzielnego chłopca. "Nie uległ panice"

"Warto, aby wszyscy usłyszeli o Dominiku z klasy VII Szkoły Podstawowej w Wilanowie, który po wypadku w Trenczynie nie uległ panice. Wybił szybę i wyprowadził kolegów z autokaru" - poinformowała na Twitterze małopolska kurator oświaty Barbara Nowak.

Jak dodała, uczeń zasłużył na najwyższe uznanie. "Zawnioskuję do ministra Joachima Brudzińskiego o uhonorowanie dzielnego chłopca" - zapowiedziała.

Na odpowiedź szefa resortu spraw wewnętrznych i administracji nie trzeba było długo czekać. "Będzie to dla mnie prawdziwy zaszczyt móc wręczyć młodemu Bohaterowi odznakę Młody Bohater" - zapewnił w sieci Brudziński.

Wirtualna Polska rozmawia z jednym z rodziców

Do wypadku doszło o godz. 10.55 na drodze krajowej nr 7 między Lubaniem a Rabką-Zdrój. Jeden z kierowców zjechał na przeciwległy pas. Autokarem podróżowali uczniowie 7. klasy szkoły podstawowej nr 261 im. Kostki Potockiego z warszawskiego Wilanowa. W środku było 42 dzieci i czworo opiekunów. Wracali do stolicy z zielonej szkoły. Przed powrotem do Warszawy mieli zwiedzać Kraków.

Wycieczka liczyła łącznie ponad 200 osób z sześciu czy siedmiu klas. To był pięciodniowy wyjazd do miejscowości Kacwin. Uczestniczyły w niej dzieci w wieku 8-13 lat.

Wirtualna Polska rozmawiała z jednym z rodziców. - Moja córka była w innym autokarze. Całe szczęście nie jest poszkodowana. Ale w pierwszej chwili… - mówi Jacek Krawczyk, biorąc głęboki oddech.

Jak wyjaśniał, w pierwszej godzinie po wypadku opiekunowie starali się utrzymać tę informację w tajemnicy, żeby dzieci z pozostałych klas się nie denerwowały. Dostawałem masę telefonów od rodziców z pytaniami, co się stało - relacjonuje.

Wśród najmocniej poszkodowanych była wychowawczyni klasy siódmej, która została przetransportowana śmigłowcem do Krakowa. To jednocześnie matka jednego z uczniów, który podróżował innym autobusem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (203)