"Dojdzie do ciężkiej konfuzji z Wałęsą - był agentem SB"
Prezydent Lech Kaczyński stwierdził, że nie podoba mu się kandydatura Lecha Wałęsy do tzw. grupy refleksji UE, ale podczas obrad szczytu nie będzie się na ten temat wypowiadał.
Wchodząc na obrady drugiego dnia szczytu w Brukseli, Kaczyński powiedział dziennikarzom, że wypowiadał się już krytycznie na temat osoby Wałęsy. W środę w TVN24 mówił, że "to jest oczywiste, iż Wałęsa był agentem SB".
16.10.2008 | aktual.: 16.10.2008 13:48
Prezydent pytany, czy zablokuje kandydaturę Wałęsy na szczycie odparł, że wyrażał już swoją opinię i informował, iż publicznie na posiedzeniu Rady Europejskiej nie będzie o tym mówił, ale "dojdzie do ciężkiej konfuzji".
Dopytywany wyjaśnił potem, że "konfuzją" grozi udział Wałęsy w grupie osób o olbrzymim wyrobieniu intelektualnym. To mogłoby być strasznie przykre - dodał Kaczyński.
Wybory do grupy refleksji UE
Na szczycie przywódcy państw unijnych mają przyjąć skład tzw. grupy refleksji nad przyszłością UE, pod warunkiem oczywiście, że zaaprobują go wszystkie kraje. Zgodnie z propozycją przewodniczącego grupy, byłego socjalistycznego premiera Hiszpanii Felipe Gonzaleza w 12-osobowej grupie będzie Lech Wałęsa. Przywódcy mają zatwierdzić skład grupy lub go odrzucić, nie chcemy natomiast dyskusji - powiedział francuski dyplomata.
Poza Lechem Wałęsą, w grupie znajdą się m.in. były unijny komisarz ds. konkurencji Mario Monti z Włoch, polityk niemieckiej CDU Wolfgang Schuster i była szefowa francuskiej socjalistycznej centrali związkowej CFDT Nicole Notat, obecnie ekspertka w dziedzinie trwałego rozwoju.
"Polska może zablokować wnioski końcowe szczytu"
Prezydent Kaczyński powiedział, że jeśli będzie trzeba, Polska zablokuje wnioski końcowe szczytu UE w Brukseli. Chodzi o spełnienie polskich postulatów dotyczących pakietu klimatyczno- energetycznego.
Zaznaczył, że popiera stanowisko rządu, który chce uwzględnić potrzeby polskiej gospodarki, i życzy mu sukcesów, ale zastrzegł, że nie rozmawiał jeszcze o tej sprawie z premierem Donaldem Tuskiem.
Jeżeli konkluzje będą wbrew interesom Polski, to trzeba będzie pewnie to zrobić (zablokować), jak będzie taka konieczność - powiedział L. Kaczyński.
Niespodziewany wyjście prezydenta
Prezydent zasiadł wspólnie z premierem do stołu obrad drugiego dnia szczytu, ale krótko potem opuścił salę obrad, niespodziewanie pojawiając się w pełnej dziennikarzy sali prasowej i kierując w stronę wyjścia z budynku. Jak tłumaczył, musiał na chwilę wyjść, by spotkać się ze swoimi współpracownikami z Kancelarii Prezydenta, którzy nie dostali identyfikatorów na szczyt i nie mają prawa wejść do budynku, gdzie trwają obrady.
Ja nie wychodzę wcale, tylko ponieważ moi współpracownicy nie dostali kart wstępu - to podobno polecenie naszego ministra spraw zagranicznych - to chciałbym się z nimi spotkać - powiedział Kaczyński.
Jak dodał, na sali obrad swoje miejsce odstąpił ministrowi finansów Jackowi Rostowskiemu, bo rozpoczęła się dyskusja o finansowej części wniosków ze szczytu.
Otoczony tłumem dziennikarzy przy drzwiach wyjściowych prezydent ostatecznie nie wyszedł z budynku i nie spotkał się ze swoimi współpracownikami. Rozmawiając z dziennikarzami, wrócił do części gmachu zarezerwowanej dla delegacji. Jak dowiedziała się PAP, nie zasiadł jednak z powrotem na sali obrad u boku premiera Tuska.
Lech Kaczyński zapewnił jednak, że wróci, kiedy dyskusje będą dotyczyć stosunków UE-Rosja. (meg)
Inga Czerny, Michał Kot, Anna Staszkiewicz