Doili braci, teraz posiedzą
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego
zatrzymała wczoraj byłego wiceprezydenta Łodzi Marka Klimczaka i
łódzkiego radnego Tomasza Rosłońskiego (obaj SLD). Zarzucono im
wymuszenie 50 tys. zł łapówki od znanych biznesmenów z
podłódzkiego Rzgowa braci Andrzeja i Zbigniewa Gałkiewiczów. Pieniądze miały pójść na kampanię wyborczą ówczesnego prezydenta
miasta Krzysztofa Jagiełły z Sojuszu - informuje "Gazeta Wyborcza".
22.03.2005 | aktual.: 22.03.2005 07:17
Andrzej i Zbigniew Gałkiewiczowie plasują się od lat w czołówce listy najbogatszych Polaków. Mają majątek wart ok. 300 mln zł, a należąca do nich spółka Polros jest największym w Europie producentem drzew i krzewów ozdobnych.
Opowiadali "Gazecie Wyborczej" o spotkaniu, do którego - jak twierdzą - doszło w gabinecie Krzysztofa Jagiełły z SLD, prezydenta Łodzi ubiegającego się o reelekcję. Zbigniew: Byłem tam z żoną i bratem, z drugiej strony - oprócz prezydenta - byli Marek Klimczak, były wiceprezydent, i Tomasz Rosłoński, radny SLD. Po spotkaniu na korytarzu Klimczak i Rosłoński powiedzieli, że potrzebują pieniędzy na kampanię prezydenta. Umówiliśmy się, że damy 50 tys. zł. Pieniądze przekazałem Rosłońskiemu na stacji benzynowej BP przy ul. Strykowskiej.
Bracia Gałkiewicz twierdzą, że przez ostatnie lata dawali pieniądze politykom niemal wszystkich opcji. Wspomogli kampanię Krzysztofa Jagiełły z SLD, ale nie odmówili także członkom świty jego konkurenta Jerzego Kropiwnickiego.
Wszyscy zainteresowani politycy lewicy i prawicy a także Andrzej Pawelec podczas rozmowy z dziennikarzami "Gazety Wyborczej" we wrześniu zaprzeczali zarzutom braci Gałkiewiczów - pisze "Gazeta Wyborcza".