Dobrze kształcimy pielęgniarki, położne i ratowników
NIK pozytywnie, choć z uwagami, oceniła system kształcenia pielęgniarek, położnych i ratowników medycznych. Zastrzeżenia Izby dotyczą m.in. przekraczania limitów przyjęć na uczelniach, braku pełnej wiedzy ministerstw na temat potrzeb kadrowych w skali kraju.
28.10.2010 | aktual.: 29.10.2010 00:36
Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła raport o wynikach kontroli systemu kształcenia oraz przygotowania do zawodów pielęgniarki, położnej i ratownika medycznego na wspólnym posiedzeniu sejmowych Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Komisji do Spraw Kontroli Państwowej.
Sprawozdanie NIK dotyczy lat 2006-2009.
W ocenie NIK, nadzór nad uczelniami sprawowany przez ministrów zdrowia oraz nauki i szkolnictwa wyższego nie był wystarczający. Jak podała Izba, podczas naboru na pielęgniarstwo, położnictwo i ratownictwo medyczne przekraczane były limity przyjęć. - Takie działanie naruszało prawo oraz zasady sprzyjające wysokiej jakości kształcenia, m.in. przez nadmierne obciążenie nauczycieli akademickich zajęciami dydaktycznymi - podkreślono.
NIK negatywnie oceniła też brak pełnej wiedzy o potrzebach kadrowych w skali kraju i w poszczególnych regionach. Jak podkreślono w raporcie, jest to istotne w związku ze spodziewanym niżem demograficznym oraz spadkiem zainteresowania zawodami położnych, ratowników, a w szczególności pielęgniarek.
Kontrola wykazała także, że limity przyjęć na kierunki pielęgniarstwo i położnictwo były przyznawane uczelniom, które nie posiadały akredytacji Krajowej Rady Akredytacyjnej Szkolnictwa Medycznego.
Wiceminister zdrowia Marek Haber poinformował, że resort pracuje nad rozwiązaniami, które pomogą określić potrzeby kadrowe w skali kraju. Zaznaczył, że już w roku akademickim 2009-2010 ministerstwo nie ustalało limitów przyjęć dla uczelni, które nie uzyskały akredytacji. Zaznaczył także, że uczelnie, zgłaszając propozycje limitów, będą musiały je uzasadnić zapotrzebowaniem na absolwentów danego kierunku.
Wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Witold Jurek wyjaśnił, że uczelnie przekraczają limity przyjęć, gdyż część studentów już po rozpoczęciu roku akademickiego korzysta z możliwości zmiany kierunku studiów. - Po dwóch miesiącach, w końcu listopada, w żadnej uczelni limit określony przez Ministra Zdrowia nie został przekroczony. Ta nadwyżka okazała się nadwyżką w pewnym sensie wirtualną - powiedział.
NIK podkreśla także, że MZ nie ma wpływu na liczbę ratowników medycznych kształconych na poziomie szkół policealnych - te podlegają one Ministerstwu Edukacji Narodowej. Z kolei MZ określa limity na poziomie wyższym kształcenia ratowników medycznych.
Jak poinformował Haber, Ministerstwo Zdrowia planuje ujednolicić kształcenie w tym zawodzie.