Dobra passa Platformy się skończyła
Po smoleńskiej katastrofie wszyscy czekali na pierwsze sondaże, bo skoro polityka doznała tak silnego wstrząsu i liczne, wcześniej kreślone scenariusze legły w gruzach, trzeba szukać nowych punktów oparcia. Nie ulega wszak wątpliwości, że po katastrofie smoleńskiej, w nastroju grozy ludzie poczuli się mniej bezpiecznie, a pytania w rodzaju – co teraz będzie z Polską? - stawały na porządku dnia i musiały mieć wpływ na oceny polityczne.
29.04.2010 | aktual.: 08.07.2010 11:22
Najnowszy sondaż Wirtualnej Polski pokazuje podobne zjawisko, jak inne przeprowadzone ostatnio badania opinii publicznej. Platforma straciła poparcie i nie jest to zmiana, którą zaliczyć można na konto błędu statystycznego. Od lutego kształtowało się ono na poziomie 41 do 43% a teraz spadło o 6 do 7 punktów, do 37%. Bardziej niż procenty do wyobraźni mogą przemawiać uzyskane mandaty. Jeżeli od początku roku PO mogła liczyć na ponad 270 mandatów, to teraz zaledwie na 221. Skok w górę Prawa i Sprawiedliwości, na które chce głosować 30% badanych (wzrost poparcia o 7%) przysparza tej partii sporo mandatów (wzrost z ze 116 do 170). I właściwie gra tylko toczy się między tymi dwiema partiami, pozostali nadal trwają w okresie stabilizacji na niskim poziomie.
Trzecia siła, czyli SLD „wspięło się” wprawdzie do poziomu 10% poparcia, ale nie jest to wynik dla lewicy satysfakcjonujący, jest gorszy niż te uzyskiwane w wyborach. Jeśli nawet SLD zdobyłby te 44 mandaty i tak nie może zawrzeć koalicji z PiS, a to wydaje się jednym z możliwych scenariuszy, jeśli lewica ma mieć udział we władzy. Dalej pozostaje partią opozycyjną, chyba, że w następnych miesiącach będzie spadać poparcie dla PO. Wtedy Sojusz może okazać się pożądanym koalicjantem.
W sondażach nie ma więc rewolucji, ale jest wyraźne załamanie się dobrej passy PO. Wydaje się, że deklarowane poparcie schodzi do takiego poziomu, na jaki ta partia może realnie liczyć. Teraz nadwyżkę, związaną niewątpliwie z katastrofą, w której partia Jarosława Kaczyńskiego poniosła największe straty, zbiera PiS. Dziś nie ma jednak odpowiedzi, czy ten wzrost jest tylko efektem żałoby, rozbudzonych emocji, czyli momentu, w którym polska polityka się zachwiała. Można nawet uznać, że jak na skalę emocji wzrost notowań jest umiarkowany, choć może mieć spore znaczenie psychologiczne dla partii i jej wyborców. Tym bardziej, że podobne procesy zanotowano w głosowaniu internatów, gdzie PiS ma mniej deklaracji poparcia, ale jednak o 6 punktów je zwiększyło, a Platforma straciła. Czy to jest początek jakiegoś nowego procesu? Wątpliwie, raczej rodzaj „wyrównania”, kto był przeszacowany stracił, nieoszacowani zyskali. Tak jakby wyborcy śmielej przyznawali się do głosowania na PiS.
Bardzo ciekawa jest natomiast ocena instytucji państwa. Okazuje się, że wszystkie przeżyły wzrost społecznego zaufania, co pozornie stoi w sprzeczności ze spadającymi notowaniami PO. Od pewnego czasu obserwujemy jednak proces odrywania się ocen instytucji państwa od deklaracji poparcia dla partii. Znacznie wzrosło zaufanie (tak w sondażu, jak w głosowaniu internatów) do premiera, bardzo poprawił oceny rząd i co może najbardziej zaskakujące sejm. Jeszcze dwa-trzy miesiące temu bardzo źle oceniało parlament blisko 30% badanych teraz ten odsetek spadł do 16, a liczba ocen pozytywnych wynosi aż 33%, co się Sejmowi od dawna nie zdarzało. Czy to efekt żałoby i współczucia (zginęła przecież spora grupa parlamentarzystów) czy tego, że sejm nie był widownią żadnych kłótni, czy też potrafiliśmy docenić, że w czasie, który mógł grozić kryzysem władzy instytucje państwa działały sprawnie i demokratyczne procedury sprawdziły się? Chyba można już udzielić odpowiedzi, że przez tę trudną drogę demokracja polska przeszła bez
wstrząsów, a państwo pokazało to, czego oczekują obywatele, że działa sprawnie i z godnością. Nie narzuca swojej obecności, ale wywiązuje się z podejmowanych zobowiązań. W tym kontekście można też widzieć dość wysoką ocenę Bronisława Komorowskiego jako pełniącego obowiązki prezydenta. Wprawdzie oceny wystawiali tylko internauci, ale połowa dobrych i bardzo dobrych, przy sporej fali krytyki, jaka spotkała marszałka z różnych stron, i niewielka liczba ocen skrajnie złych świadczyć może, że Bronisław Komorowski lepiej trafia w oczekiwania ludzi niż polityków i komentatorów.
Janina Paradowska, publicystka "Polityki", specjalnie dla Wirtualnej Polski