Do więzienia za brak sprostowania?
W czwartek rano Jakubowi Lazarowi, redaktorowi naczelnemu "Głosu Zabrza i Rudy Śląskiej" zabrzańska policja pobrała odciski palców. Zrobiła też w pokoju dla podejrzanych trzy zdjęcia jego twarzy do policyjnej kartoteki - pisze "Dziennik Zachodni".
31.03.2006 | aktual.: 31.03.2006 08:23
Dzień wcześniej Jakubowi Lazarowi postawiono zarzuty. Jest podejrzany o popełnienie przestępstwa... nieopublikowania sprostowania komendanta Straży Miejskiej w swoim tygodniku. Grozi mu grzywna oraz więzienie.
Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Jakuba Lazara, jako naczelnego gazety, złożył do prokuratury prezydent Zabrza Jerzy Gołubowicz. Chodziło o tekst z ubiegłego roku "Stracone pieniądze", autorstwa redaktora Przemysława Jarasza, który dotyczył bezprawnego wykorzystania publicznych pieniędzy.
Dokładnie 7 tys. zł z budżetu jednostki, które komendant straży Janusz Wiaterek wydał na obronę Artura L., jednego ze strażników oskarżonych o pobicie. Dwustronicowe sprostowanie "informacji nieprawdziwych i nieścisłych" przyszło do redakcji dwa dni później. Jakub Lazar, naczelny "Głosu" odmówił publikacji.
- Sprostowanie, którego opublikowania odmówiliśmy było autorskim spojrzeniem na sprawę i doprecyzowaniem - mówi Lazar, który zaproponował Wiaterkowi, aby ten napisał tekst polemiczny. Wiaterek prostował m.in. informację, że Artur L. nie "awansował na kierownicze stanowisko", a jedynie "czasowo, przez trzy miesiące pełnił obowiązki kierownika referatu dzielnicowych".
Inny "nieprawdziwy zarzut" według komendanta, to zdanie o "nieprawidłowym wydaniu gminnych pieniędzy", gdyż takiej opinii "nie zawarto w protokole kontroli". - Nie pałam żądzą zemsty tylko bronię własnego imienia - tłumaczy Wiaterek.
Do walki o sprostowanie włączono prokuraturę i policję, która do sprawy podeszła niezwykle sprawnie. Inspektor Bogusław Buliński, komendant policji w Zabrzu, która postawiła zarzut Lazarowi przyznaje: - Nie wiem czy to potrzebne. Sugerowaliśmy, żeby chociaż inna komenda, nie zabrzańska, prowadziła tą sprawę. Cóż, to prokuratura wydaje polecenia, my tylko prowadzimy postępowanie - pisze "Dziennik Zachodni" (PAP)