Polska"Do Rzeczy": Pierwsza atakowana

"Do Rzeczy": Pierwsza atakowana

Chłodna, zapatrzona w męża, bierna, nieobecna w debacie publicznej - wrogie prezydentowi media wtłaczają w czytelników skrzywiony obraz pierwszej damy. Prawda o Agacie Kornhauser-Dudzie jest inna - pisze Marcin Makowski w nowym numerze tygodnika "Do Rzeczy".

"Do Rzeczy": Pierwsza atakowana
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Jacek Marczewski

Podczas kampanii prezydenckiej żona Andrzeja Dudy wraz z córką Kingą były asem w rękawie sztabu wyborczego prowadzonego przez Beatę Szydło. „[…] nasi oponenci cały czas się zastanawiają, kto stoi za Andrzejem Dudą. I bardzo obawiają się pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, że to on właśnie stoi za moim mężem. Nie wiem, dlaczego są tacy strachliwi. No, z całym szacunkiem, panie prezesie, ja się pana nie boję” – powiedziała Agata Kornhauser-Duda na jednym z kampanijnych wieczorów, rozpalając wyobraźnię komentatorów politycznych. „Agata, która prezesowi się nie kłania” - pisano, zanim jeszcze przyszło jej zamieszkać w Pałacu Prezydenckim. I już powoli wtłaczano ją w rolę ideowej hamulcowej prawicowego męża.

Im więcej dni upływało od sierpniowego zaprzysiężenia nowego prezydenta, tym mocniej część lewicowo-liberalnych środowisk starała się skroić pierwszą damę do swoich potrzeb. Chociaż wcześniej nikt nie miał pretensji do Danuty Wałęsy, Jolanty Kwaśniewskiej i Anny Komorowskiej, że nie były aktywne politycznie, to właśnie ten argument został użyty jako dyskredytujący nową prezydentową.

Cóż, że pod apelami przeciwko zaostrzaniu ustawy antyaborcyjnej byłe pierwsze damy podpisały się dopiero teraz, gdy one i ich mężowie nie ponoszą żadnego ryzyka? Reguły gry niepostrzeżenie uległy zmianie.

- Skupiliśmy się na aparycji, na stroju, a nie na tym, co pierwsza dama robi. To, że nie wychodzi do mediów, nie mówi, to jej prawo, z którego korzysta - komentuje medialne pretensje Magdalena Ogórek, była kandydatka SLD na prezydenta.

Od plotki do faktu medialnego

Gdyby przejrzeć wszystkie napisane do tej pory sylwetki Agaty Dudy, które wyszły spod pióra dziennikarzy mediów niechętnych rządowi, odnajdziemy ten sam modus operandi. Ścieżkę przetarła fabularyzowana biografia pt. „Pierwsza Dama Rzeczpospolitej”, której autorka ukrywa się pod pseudonimem Anna Nowak. To w tej publikacji jako pikantne fakty z życia Kornhauser-Dudy podano plotki usłyszane rzekomo podczas rozmów z jej ojcem. Te informacje, z pozornym dystansem, powielają dziennikarze.

Na początku młodość. Bez szaleństw, grzeczne spotkania, mieszkanie osobno aż do ślubu. W tle jeden wyjazd autostopem do Włoch i córka, „równo dziewięć miesięcy” po sakramentalnym „tak”. Później rodzina i domniemany konflikt rodzin. Z jednej strony inteligencki dom literata o żydowskich korzeniach, w którym nie rozmawia się o polityce, „bo nie przystoi”, z drugiej – ultrakatoliccy i konserwatywni Dudowie. Relacje mają być chłodne, Julian Kornhauser oraz brat Agaty, Jakub, są niechętni jej mężowi. Symboliczną oznaką wrogości jest jamnik Kornhauserów, który gryzie po kostkach Andrzeja. Życie płynie leniwie. Rodzice Dudy starają się urządzić mieszkanie młodej parze, jest rzekoma kłótnia o rodzaj szafy, która według „Gazety Wyborczej” miała być jedynym znanym przypadkiem, w którym Agata postawiła się Andrzejowi. Dalej widzimy ich małżeństwo, zanim jeszcze zaczęła się kampania prezydencka. Tutaj podobnie powtarzana jest mantra o chłodzie w relacjach, ciągłych wyjazdach obiecującego posła i wykładowcy oraz
budowaniu osobnych światów, które od rozwodu dzieli jedynie podpis na przygotowanych dokumentach. – To bzdura – komentuje Marek Stępski, dyrektor II LO im. Jana III Sobieskiego w Krakowie, w którym w latach 1998–2015 uczyła Agata Duda.

- Relacje z mężem są ciepłe i życzliwe. Nigdy nie zauważyłem, żeby był jakiś konflikt, a na pewno bym o tym wiedział. Nie wiem, kto te plotki wymyśla, dla mnie to jest obrzydliwe. Widziałem się z nimi dwa tygodnie temu. Sami żartowaliśmy z informacji o chłodzie, którym powiało w małżeństwie. Powinno się karać za pisanie takich oszczerstw - dodaje.

Obraz przyszłej pierwszej damy, który wyłania się z przytoczonych tekstów, można podsumować w dwóch słowach: zdystansowana pragmatyczka. Jeśli Agata czyta jakieś książki, to głównie kryminały. Jeśli prowadzi lekcje, to rzeczowo i bez luzu. A kiedy podczas kampanii brakowało informacji o jej prywatnym życiu, zaczęły się analizy gestów, pocałunków, przytuleń i muśnięć dłoni. Narzekanie, że brakuje jej żaru i nie wiadomo, co myśli.

Teraz nastąpił atak z otwartą przyłbicą. Media próbują wciągnąć Agatę Kornhauser-Dudę w spór o aborcję.

Pułapka zaangażowania

"Pierwsza dama nie jest milczącą kukłą, która stoi i ładnie się uśmiecha!" - grzmi Dorota Wellman. "Modna żona prezydenta jest polską, katolicką Barbie!" - żali się Karolina Korwin-Piotrowska. "Agata Duda nie może pogodzić się z tym, że jej mąż ułaskawił Mariusza Kamińskiego" - fantazjuje Renata Kim. Swoje trzy grosze dorzuca jeszcze Eliza Michalik, dziennikarka, która sama określa siebie jako wojującą feministkę: „Kobiety prawicy nie mają głosu, w ich imieniu zawsze mówią mężczyźni. Nie sądziłam jednak, że pierwsza dama pozwoli tak się poniżać".

- To, co się teraz dzieje wokół prezydentowej, mocno przypomina atak w kampanii prezydenckiej, który był wymierzony we mnie – ocenia Magdalena Ogórek. – Inwektywy o lalce Barbie, niesamodzielności i uległości wobec mężczyzn – sama to przerabiałam. Nie zmienili nawet arsenału środków. Naprawdę Agacie Dudzie współczuję. To miła, zasadnicza kobieta z klasą, która twardo stąpa po ziemi – dodaje.

Środowiska lewicowo-liberalne z obłędną uporczywością wzywają prezydentową do zajęcia stanowiska w kwestii zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej - czyli w sprawie, w której ani jej mąż nie postulował zmian, ani która nie weszła do Sejmu pod głosowanie. Te same dziennikarki i działaczki, które krzyczały o prawie do "swojej macicy", nie zamierzają szanować praw innej kobiety - która nie jest politykiem i nie musi nim być - do milczenia.

Misja bez błysku fleszy

"Na tym specyficznym urzędzie jest niesamodzielna, nie ma własnego zdania, a nawet jeśli – nikomu się z nim nie zdradza". "Agata Duda jest mało aktywna" - pisze "Polityka" w swoich dwóch okładkowych tekstach, poświęconych małżonce prezydenta. „Nie pozwala się fotografować, gdy odwiedza szpitale. […] Po cichu gdzieś prowadzi kółko z niemieckiego" - dodaje "Gazeta Wyborcza".

Tymczasem wystarczy odwiedzić oficjalną stronę Kancelarii Prezydenta, aby uświadomić sobie, jak bardzo nieprawdziwy to obraz. Od sierpnia pierwsza dama odbyła siedem wizyt zagranicznych oraz wzięła udział w ponad 140 spotkaniach związanych z promocją edukacji, inicjatyw charytatywnych, zdrowotnych i kulturalnych. Wspiera niewidomych, odwiedza ośrodki rehabilitacji, prowadzi lekcje języka niemieckiego, bierze udział w aktywności organizacji Spouses of Heads of Mission, stowarzyszającej partnerów i partnerki szefów misji dyplomatycznych akredytowanych w Polsce. Enigmatyczne „kółko z niemieckiego” wspomniane przez „Wyborczą” to zajęcia, które pierwsza dama prowadzi w ramach wolontariatu w warszawskim Liceum Polonijnym św. Stanisława Kostki. - Jest zawsze przygotowana do zajęć, punktualna i profesjonalna - opowiada Jacek Strzałkowski, dyrektor szkoły.

Równie łatwo obalić oskarżenia o "brak żaru" prezydentowej. Ci, którzy spotkali się w pracy z pierwszą damą, są zgodni: to kobieta mająca ogromną łatwość w nawiązywaniu kontaktów i niezwykle ciepła. – Wizyta trwała prawie trzy godziny, pierwsza dama każdemu chciała poświęcić czas. Jej zainteresowanie życiem z dzieckiem niepełnosprawnym na co dzień, to, jak te dzieci są ważne, stanowiło dla rodziców niesamowity zastrzyk pozytywnej energii. Coś, czego ja nie osiągnęłam przez wszystkie lata pracy – opowiada Edyta Jarosz. – Rozumiem, dlaczego Agata Kornhauser-Duda nie lubi mediów. One po prostu zaburzają intymność spotkania, która na takim obszarze jak praca z dziećmi niepełnosprawnymi jest po prostu niezbędna. Na koniec otrzymaliśmy od prezydentowej cenny prezent. Nie było publicznego wręczania, ona go zostawiła w gabinecie i prosiła o przekazanie dzieciom. Jest pedagogiem z powołania – podkreśla.

- Pierwsza dama poprowadziła u nas lekcję niemieckiego na temat działalności społecznej i charytatywnej. Uczniowie byli zachwyceni jej osobą i poziomem zajęć - relacjonuje Beata Salata, dyrektor II LO w Końskich. - Przyszła 51-osobowa reprezentacja szkoły, nikogo nie zmuszaliśmy. Nie było ani jednego ucznia po spotkaniu, który wyszedłby niezadowolony. Podobnie podczas spotkania z nauczycielami - błyskawicznie skróciła dystans i pytała o naszą pracę. To kobieta realnie stąpająca po ziemi, uśmiechnięta, zna problemy szkoły. Jest jedną z nas.

- Niezwykle inteligentna osoba na wysokim poziomie, ciepła i świadoma swojej roli. Ma znakomite podejście do dzieci, a znam się na tym, bo dobiegam osiemdziesiątki, a w zawodzie pracuję ponad 50 lat – wspomina spotkanie z pierwszą damą w Centrum Rehabilitacji „Helenów” Wiesław Kołak, prezes Towarzystwa Przyjaciół Dzieci.

- Rozmawialiśmy o raku piersi merytorycznie i tak typowo po babsku. To jest osoba szczerze otwarta na los kobiet, nie uciekała od trudnych tematów. Interesowała się dostępem do leków, codziennością po amputacji piersi - opowiada Krystyna Wechmann, prezes Federacji Stowarzyszeń „Amazonki”. - Dla nas ataki na pierwszą damę są dziwne, przecież ona tyle działa społecznie. Ludzie zadowalają się plotkami, nie widząc pełnego obrazu. Gdyby ją poznali, na pewno zmieniliby zdanie.

Jak Jacqueline Kennedy

Sytuacja, w której znalazła się Agata Kornhauser-Duda, jest w dużej mierze konsekwencją niedookreślonego statusu pierwszej damy. Nie jest urzędnikiem, nie pobiera pensji, ale i nie może wrócić do życia, które wcześniej wiodła. Jest coś znamiennego w tym, że Michelle Obama, która była nadzieją feministek, po dwóch kadencjach w Białym Domu zamieniła się w ich największy zawód.

Jak chcielibyśmy widzieć małżonkę prezydenta? Jako kobietę, która dystansuje się od polityki i szuka aktywności, które nie polaryzują społeczeństwa, czy taką, która wypowiadając się na kontrowersyjne tematy, staje po jednej ze stron politycznej barykady? Wydaje się, że z tej sytuacji nie ma dobrego wyjścia, a milczenie może być jedynym rozwiązaniem, które nie doleje oliwy do ognia.

Nowy numer "Do Rzeczy" od poniedziałku w kioskach

Źródło artykułu:Do Rzeczy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (854)