Do połowy października akt oskarżenia ws. wypadku kolejowego w Babach
Prawdopodobnie na przełomie września i października, a najpóźniej do połowy października, trafi do piotrkowskiego sądu akt oskarżenia ws. wykolejenia się pociągu pasażerskiego TLK Warszawa-Katowice w Babach k. Piotrkowa Trybunalskiego.
05.09.2013 10:27
Poinformował o tym rzecznik piotrkowskiej prokuratury Witold Błaszczyk.
W wypadku na miejscu zginęła jedna osoba. Kilka tygodni później w szpitalu zmarła kolejna. Ponad 80 osób zostało poszkodowanych. Śledczy przedstawili maszyniście pociągu zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu kolejowym, której następstwem była "śmierć dwóch osób oraz doznanie obrażeń ciała różnego stopnia przez szereg innych osób". Mężczyźnie grozi kara do 12 lat więzienia.
Jak powiedział Błaszczyk, zakończenie śledztwa i sporządzenie aktu oskarżenia możliwe jest dzięki m.in. wpłynięciu w tym tygodniu do prokuratury ostatniej już opinii biegłych z zakresu kolejnictwa. - Opinia ostatecznie wykluczyła niesprawność urządzeń technicznych i tym samym potwierdziła ustalenia prokuratury, kto ponosi odpowiedzialność za spowodowanie wypadku - poinformował rzecznik.
Dodał, że może dojść do zmiany niektórych zarzutów dotyczących oceny stanu zdrowia pokrzywdzonych w wypadku i uszczerbku na ich zdrowiu. A to dzięki opiniom lekarskim, które posiada prokuratura.
Do wypadku pociągu TLK relacji Warszawa Wschodnia-Katowice doszło w sierpniu 2011 roku. Niedaleko miejscowości Baby wykoleiła się lokomotywa i cztery wagony. Lokomotywa uderzyła w nasyp. Jeden z wagonów wypadł z torów i przewrócił się. Na miejscu zginęła jedna osoba. Kilka tygodni później w szpitalu zmarła kolejna. Ponad 80 osób zostało poszkodowanych.
Według śledczych jedną z przyczyn wypadku była nadmierna prędkość, z którą pociąg wjechał na rozjazd. Urządzenia w lokomotywie zarejestrowały, że przed wypadnięciem z torów skład jechał z prędkością ponad 100 km na godz., a ograniczenie prędkości w tym miejscu wynosi 40 km na godz. Potwierdził to również raport Państwowej Komisji Badań Wypadków Kolejowych.
Z raportu wynika także, że maszynista w trakcie jazdy prowadził rozmowy telefoniczne, robił zdjęcia osobie, która znajdowała się w elektrowozie. Podejrzany kierował pociągiem, nie mając założonych okularów korekcyjnych, których noszenie nakazał mu lekarz. Był też zmęczony. Jak wynika z raportu komisji w momencie wypadku była to jego dziewiąta godzina pracy.