Długopis od Borowskiego
Rozpoczęła się akcja zbierania podpisów na listach wyborczych. Ogólnopolska Koalicja Obywatelska za 30 nazwisk z poparciem obiecuje miejsce w komisji wyborczej, a SdPl za wpis na liście daje... długopis.
11.07.2005 | aktual.: 11.07.2005 09:04
W Państwowej Komisji Wyborczej zarejestrowano 34 komitety wyborcze. Ostateczny termin zgłaszania list kandydatów do parlamentu w okręgowych komisjach wyborczych upływa 16 sierpnia.
Czysta lista
– Przyszła do mnie znajoma z prośbą o wpisanie się na liście senackiej Ogólnopolskiej Koalicji Obywatelskiej, jednak nie było tam żadnego nazwiska, więc składając podpis nie wiem kogo bym poparła – mówi Mirosława Filipiak, która zwróciła się do naszej redakcji. – Wśród pięciu list tylko na jednej było nazwisko Stanisława Tymińskiego, kandydata na prezydenta.
Dziewczyna, zbierająca podpisy, przyznała też, że zebranie 30 podpisów gwarantuje jej miejsce w komisji wyborczej, czyli 450 zł.
W Delegaturze Krajowego Biura Wyborczego w Poznaniu dowiadujemy się, że praktyka zbierania podpisów „in blanco” jest absolutnie niedozwolona.
– Na każdej liście musi być nie tylko nazwa ugrupowania, ale też nazwisko – usłyszeliśmy.
Piotr Zalewski, szef sztabu okręgu OKO, przyznaje, że rzeczywiście na listach senackich jego ugrupowania nie było wpisanych nazwisk, ale zaprzestano tej praktyki, a na każdej liście widnieje teraz kandydatura Anny Przybył na senatora RP. W obietnicy zarobienia 450 zł w zamian za 30 podpisów Piotr Zalewski jednak nie widzi nic zdrożnego.
– Wstydzić się powinni ci, co wyprodukowali 3 miliony bezrobotnych, a my im tylko stwarzamy szansę zarobienia pieniędzy za trzykrotne zasiadanie w komisji wyborczej – argumentuje. A chętnych nie brakuje. Zgłaszają się nawet całe rodziny. – Do jednej komisji można zgłosić po jednej osobie z komitetu – dodaje. – Mamy już obsadzony cały powiat, a w mieście zostało nam kilka miejsc.
Iluzoryczna obietnica
Piotr Zalewski nie mówi jednak o tym, że w komisjach wyborczych liczba miejsc jest ograniczona i jeśli zgłoszonych przedstawicieli poszczególnych komitetów jest więcej, komisję kompletuje się w drodze losowania. Nie ma więc gwarancji, że osoby, które dla OKO zebrały po 30 podpisów, „zarobią” swoje 450 zł.
– Wyraźnie w prawie wyborczym określono, że przy zbieraniu podpisów niedozwolone jest stosowanie żadnych form przymusu, podstępu czy oferowanie korzyści majątkowych za udzielenie poparcia – mówi Krzysztof Lorentz z Państwowej Komisji Wyborczej. – Oba te przepisy obłożone są sankcją karną.
Krzysztof Lorentz uważa, że stosowanie praktyk, których dopuszcza się OKO, jest naganne, jednak zaznacza, że nie jest zadaniem PKW badanie takich nieprawidłowości.
– Leży to w gestii prokuratury, a jeśli zarzuty się potwierdzą, sprawa kierowana jest do sądu – dodaje prawnik Państwowej Komisji Wyborczej.
Bezpieczny długopis
Pod szyldem SdPl podpisy na swojej liście wyborczej zbiera znany kardiochirurg Michał Wojtalik. Przy okazji bada serce i ciśnienie. Złożenie podpisu nie jest jednak warunkiem skorzystania z bezpłatnych badań.
– Zachęcam do złożenia podpisu na liście SdPl – agituje mężczyzna siedzący pod parasolem z logiem Socjaldemokracji Polskiej. – Można przy okazji otrzymać ładny długopis.
Witold Czarnecki, szef regionu Prawa i Sprawiedliwości, przyznaje, że gdyby jego partia miała fundusze na drobne gadżety, też chętnie by je rozdawała przy okazji zbierania podpisów.
– Jedyne, co ostatnio mogliśmy zaoferować naszym wyborcom, to projekt konstytucji – przyznaje. – Jego egzemplarze rozeszły się jak ciepłe bułeczki.
Paweł Leszek Klepka, wielkopolski pełnomocnik komitetu prof. Zbigniewa Religi, skarży się, że zbieranie podpisów jest ostatnio bardzo trudne – Zdegustowani polityką ludzie z zasady odmawiają poparcia.
Pełna kontrola
Samoobrona, która ma na koncie dwie sprawy sądowe dotyczące fałszowania list wyborczych, nie rozpoczęła jeszcze akcji zbierania podpisów.
– Nie mamy zamiaru kusić wyborców korzyściami za głosy poparcia – mówi Andrzej Żytkowski, z Samoob- rony. – Będziemy za to skrupulatnie kontrolować listy. Na odwrocie każdej z nich będzie musiała się podpisać osoba, która zebrała głosy poparcia i za ich wiarygodność odpowie osobiście. To pozwoli nam się zabezpieczyć przed ewentualnym fałszerstwem. Anna DOLSKA
Nieżywi popierają
Pod koniec czerwca ub.r. Prokuratura Rejonowa w Pile oskarżyła posłankę Samoobrony, Renatę Beger i posła Józefa Skowyrę z Ligi Polskich Rodzin, o nadużycia i fałszowanie list poparcia w kampanii wyborczej w 2001 roku. 2767 z 5070 świadków zeznało, że ich podpisy na listach poparcia dla Samoobrony zostały sfałszowane. 10 osób, których dane i podpisy widniały na tych listach, we wrześniu 2001 roku już nie żyło. Jeszcze więcej sfałszowanych podpisów, bo 3522 z 5603, widnieje na listach poparcia dla kandydata LPR, którego prokuratura oskarża o własnoręczne fałszowanie podpisów. Posłance Renacie Beger postawiono zarzut posłużenia się sfałszowanymi listami, a przez to popełnienie oszustwa wyborczego.
A zgoda jest?
Stoliki, zwykle ozdobione kolorowymi parasolami, stają w ruchliwych częściach Poznania. Chcąc zająć na taki cel chodnik, trzeba ubiegać się o zgodę Zarządu Dróg Miejskich. W czwartek stolik, należący do SdPl, stał na ul. Półwiejskiej.
– Komitet ten zwrócił się do nas o pozwolenie, ale go nie otrzymał. Nie przedstawił bowiem opinii miejskiego konserwatora zbytków – informuje Dorota Wesołowska, rzecznik prasowy ZDM. Dotyczy to także innych partii – żadna z nich nie ma prawa zbierać podpisów w centrum Poznania.
Największe oszustwo wyborcze
Pod koniec czerwca ub.r. Prokuratura Rejonowa w Pile oskarżyła posłankę Samoobrony, Renatę Beger i posła Józefa Skowyrę z Ligi Polskich Rodzin, o nadużycia i fałszowanie list poparcia w kampanii wyborczej w 2001 roku. Podrobiono podpisy przy nazwiskach kilku tysięcy osób.