Dlaczego Tusk dziękował prezydentowi?
Prezydent Lech Kaczyński powiedział w radiowych "Sygnałach Dnia", że jest wdzięczny premierowi Donaldowi Tuskowi za podziękowania za jego wkład w przemiany demokratyczne w Polsce. Dodał jednak, że jego zdaniem zostało to "podsunięte przez specjalistów od marketingu politycznego".
05.06.2009 | aktual.: 05.06.2009 10:45
Lech Kaczyński dopytywany, czy nie wierzy w dobre intencje premiera, odparł, że chciałbym w to wierzyć. - Donald Tusk w bezpośrednim kontakcie, niejednokrotnie o tym mówiłem, bywa osobą bardzo sympatyczną, tylko im bardziej sympatyczna rozmowa, tym później gorsze efekty - powiedział
Premier w czwartek na Wawelu podczas obchodów 20. rocznicy wyborów 4 czerwca z 1989 r. dziękował m.in. obecnemu prezydentowi - za to, że pomagał w tych najtrudniejszych chwilach Lechowi Wałęsie, że był obecny przy odbudowie wielkiej Solidarności. Tusk dodał, że Polacy mają za co dziękować prezydentowi Kaczyńskiemu.
Prezydent powtórzył, że bardzo żałuje, iż obchody 4 czerwca "były niedobre z tego powodu, że w Gdańsku przed stocznią nie spotkaliśmy się wszyscy". - W demokracji różnice opinii są rzeczą całkowicie normalną, tylko idzie o to, że są takie dni, kiedy się o tym zapomina - na godzinę, dwie lub pięć - szkoda, że tym razem się to nie udało, ale ja miałem tutaj naprawdę najlepszą wolę - zapewnił Lech Kaczyński.
Prezydent odniósł się do czwartkowych słów premiera, który powiedział, że do końca zabiegał o to, aby każdy zaproszony do Krakowa na uroczystości 20. rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 r. "na Wawelu się znalazł".
- Nie bardzo rozumiem, zrobił tyle, że akurat wiec pod Stocznią Gdańską i to co się działo w Krakowie było w tym samym czasie, ja nie mam umiejętności bilokacji - mówił.
- Naprawdę mam najlepszą wolę, tylko ja mam inną sytuację, jeśli chodzi o przekaz społeczny; nie jestem w stanie w ten sposób kontaktować się ze społeczeństwem co pan premier, co zresztą jest wadą polskiej demokracji - dodał prezydent.
Lech Kaczyński pytany, czy jego obecność tylko na części organizowanych w środę w parlamencie uroczystości z okazji 4 czerwca to wyraz niechęci do niektórych osób, powiedział: "to było nieporozumienie wynikające z faktu, że pan marszałek (Bronisław Komorowski)
mnie zaprosił i ustnie, i pisemnie, ale ja zrozumiałem to w ten sposób, że będzie tylko wystawa".
- Natomiast czy ja mam powody do jakiejś szczególnej sympatii do Lecha Wałęsy - jeżeli ktoś jest lżony słowami powszechnie uznanymi za obraźliwe, no to szanowni państwo, kto z państwa - ja jestem normalnym człowiekiem - miał do takiej osoby sympatię, chciałbym o to słuchaczy zapytać - mówił prezydent.
W środę w parlamencie w ramach obchodów 4 czerwca otwarto wystawę "Polska droga do wolności 1980-1989" i odbyło się uroczyste posiedzenie posłów i senatorów z udziałem m.in. Lech Wałęsy oraz gości z zagranicy. W Sejmie pojawił się też prezydent, który obejrzał tylko wystawę w sejmowym holu.