Dlaczego Rosjanie milczą w sprawie lotniska w Smoleńsku?
Rosjanie postanowili milczeć w sprawie lotniska Siewiernyj. Niekoniecznie powodem może być sabotaż przy lądowaniu prezydenckiego tupolewa - czytamy w tygodniku "Przekrój". Handel bronią do Afryki to jeden z powodów, dlaczego Moskwa nie chce udostępnić dokumentacji o lotnisku.
18.01.2011 | aktual.: 18.01.2011 10:20
"Moskwa nie chce pokazać dokumentów, bo mogłoby się okazać, że to stare, zapomniane lotnisko przez lata było jednym z kilku rosyjskich okien na Afrykę"- wypowiada się jeden z byłych rosyjskich pilotów. "Przekrój" ukazuje, że stare, poradzieckie wyposażenie armii znalazło rynek zbytu w krajach afrykańskich.
Spora część kałasznikowów trafiała do Rwandy ogarniętej wojną domową. Po ludobójstwie na 800 tysiącach mieszkańców właśnie wtedy karierę mogło rozpocząć lotnisko w Smoleńsku: niewielkie, na uboczu i przede wszystkim wyposażone w samoloty transportowe Iljuszyn Ił-76 - dokładnie takie, jakie dominowały wówczas na afrykańskich trasach.
Eksport rosyjskiej broni został uregulowany dopiero po przejęciu władzy przez Władimira Putina, a pieniądze z jej sprzedaży zamiast trafiać do zajmującej się sprzedażą spółki Rosobronexport, zaczęły wpadać do kieszeni wysokich urzędników państwowych.
Stąd obawy Rosji, że udostępniając dokumentację lotniska pod Smoleńskiem na jaw mogłoby wyjść jego niestandardowe wykorzystanie do afrykańskich wojaży.