Dlaczego Polak naprawdę nie lubi banków? Polemika z prezesem BNP Paribas Banku Polska [OPINIA]

Gdy czytałem wywiad "Pulsu Biznesu" z prezesem Przemysławem Gdańskim, z każdym kolejnym zdaniem miałem myśl: "po co on sobie to robi?". Trzeba być bowiem albo bardzo oderwanym od rzeczywistości, albo najzwyczajniej w świecie niemądrym, by publicznie stwierdzić, że Polacy nie lubią banków - jak przekonuje prezes - na przykład z powodu antysemityzmu - pisze dziennikarz WP Patryk Słowik.

Przemek Gdanski Prezes Zarzadu, BNP Paribas Bank Polska S.A.
Wojciech Strozyk/REPORTERPrzemysław Gdański, prezes BNP Paribas Bank Polska
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Strozyk/REPORTER
Patryk Słowik

Przemysław Gdański, prezes BNP Paribas Bank Polska, od dawna uważa, że banki są niesłusznie odsądzane od czci i wiary przez część społeczeństwa. Kilka razy starał się przekonać Polaków, że nie mają racji, utyskując na ten zły sektor, ale zawsze ostatecznie gryzł się w język, by nie powiedzieć za dużo.

Tym razem, podczas wywiadu, który opublikował "Puls Biznesu", Gdański w język się nie ugryzł. W efekcie, tłumacząc, dlaczego Polak nie lubi banków, dał nam wszystkim kolejny powód do nielubienia banków.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Emocje przed wyborami. "Sondażownie się kompromitują"

Niewyedukowany i nie lubi Żydów

Pozwólcie, że zacytuję trzy fragmenty z wypowiedzi Gdańskiego. Bez skrótów, bez zmian, tak jak powiedział, tak jak "Puls Biznesu" opublikował.

Fragment pierwszy:

Być może nadal na poziomie podświadomym funkcjonuje skojarzenie, że banki to Żydzi, a przecież Żydów się nie lubi. Polska jest krajem, w którym pozornie antysemityzm jest marginalnym zjawiskiem, ale de facto on jest głęboko zakotwiczony w społeczeństwie. Powinniśmy nad tym mocno ubolewać, ale śmiem twierdzić - i wiem, że to może być mocno kontrowersyjne - że jakiś element niechęci do banków bierze się właśnie z tego głęboko zakorzenionego antysemityzmu i kojarzenia banków z Żydami, czyli tymi, którzy nie pracowali na roli, ale obracali pieniędzmi

Przemysław Gdański, prezes BNP Paribas Bank Polska

Fragment drugi:

Klient ma potrzebę albo chce spełnić marzenia i potrzebuje na to finansowania. Zaciąga kredyt na samochód, upragnione mieszkanie, wakacje, telewizor itd. Kupuje to, co chciał kupić, i ma z tego powodu niewątpliwą radość i satysfakcję. Przy czym ta radość z reguły jest krótkotrwała. Jeżeli weźmiemy kredyt konsumpcyjny na wyjazd na atrakcyjne wakacje, które trwają powiedzmy dwa tygodnie, to po powrocie powoli o nich zapominamy, a co miesiąc nasz dochód jest uszczuplany o koszt raty, którą trzeba spłacić bankowi. Stawiam tezę, że skojarzenie klienta z bankiem opiera się na wieloletnim obciążaniu dochodów gospodarstwa domowego w celu spłaty zobowiązania, które wykreowało krótkoterminową przyjemność

Przemysław Gdański, prezes BNP Paribas Bank Polska

I wreszcie fragment trzeci:

Teraz pójdźmy dalej: dlaczego w innych krajach nie ma tak dużej niechęci do banków. Jak sądzę, jest to kwestia edukacji ekonomicznej, która w Polsce jest na bardzo, bardzo marnym poziomie w porównaniu do wielu krajów zachodnich, gdzie nauka ekonomii, finansów osobistych jest wbudowana w system szkolnictwa od najmłodszych lat

Przemysław Gdański, prezes BNP Paribas Bank Polska

Dlaczego naprawdę nie lubimy banków

Prezes banku Przemek Gdański stawia więc sam sobie pytanie, dlaczego Polak nie lubi banków, i sam na nie odpowiada: bo Polak jest antysemitą bez wiedzy ekonomicznej. No, ujmuje to ciut delikatniej, ale tylko odrobinę.

Gdański wskazuje: my, Polacy, przeciwko Żydom niby nic nie mamy, ale podskórnie ich nie lubimy, a przecież bankier to Żyd. Banku zaś nie lubimy, bo kupiliśmy nowy telewizor na raty, więc sklep z telewizorami lubimy, ale już tego, który nam na telewizor pożyczył i trzeba mu oddać, nie lubimy.

W skrócie: jesteśmy antysemitami bez wiedzy, choć Gdański stara się to obudować szeregiem dodatkowych słów. I na pewno teraz myśli, że wszyscy go źle zrozumieli i wcale nie miał tego na myśli.

Zastanówmy się jednak, dlaczego naprawdę Polacy mogą nie lubić banków. Przy czym - wybaczcie - wymienię tylko kilka powodów, choć mógłbym wymieniać bez końca.

Wciskanie badziewia

Zostawmy kwestie znacznych zysków sektora, cen kredytów itd. - Gdański uważa, że to skomplikowane, nie da się ludziom prosto wyjaśnić, a to, że w Polsce kredyty są droższe niż w większości państw europejskich, jest ponoć zupełnie naturalne. Choć uważam, że taka narracja to robienie z ludzi idiotów, zostawmy to: bądź co bądź w ostatnich miesiącach powstało multum analiz dotyczących kosztów kredytów w Polsce w porównaniu z innymi państwami, media rozpisują się o kondycji sektora bankowego. Mam szereg innych przykładów.

Przykład pierwszy: wy, bankierzy, wciskaliście biednym ludziom gówniane produkty, na których zarabialiście wy i wasi pracownicy, a nie mogli zarobić wasi klienci. Tak było między innymi z tzw. uefkami (polisy z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym) i poliskolokatami. Banki zarabiały, konsultanci zarabiali, ludzie tracili majątek.

Dziesiątki takich ludzi do mnie - jako dziennikarza zajmującego się wówczas prawem bankowym w "Dzienniku Gazecie Prawnej" - się odzywało. I wie Pan, Panie Prezesie, co było najgorsze? To, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów stwierdził, że wciskaliście badziewie. Komisja Nadzoru Finansowego stwierdziła, że wciskaliście badziewie. Sądy stwierdzały raz za razem, że wciskaliście badziewie. A wy, sektor bankowy (ubezpieczeniowy zresztą też), nie mieliście odwagi, żeby się do tego przyznać. Z biednymi ludźmi, którzy w zaufaniu do swojego banku tracili oszczędności zgromadzone przez całe życie, łaziliście po sądach, by odwlec swoją przegraną - licząc przy tym, że a nuż ktoś do sądu nie pójdzie, bo nie będzie miał sił, a ktoś inny nie dożyje.

Umowa dla banku, nie klienta

Tak samo było przecież - przykład drugi - z kredytami frankowymi. Udało się wam, sektorowi bankowemu, całkiem skutecznie napuszczać jedne grupy klientów na inne. W efekcie złotówkowicze krytykowali frankowiczów, a nie pazerny sektor bankowy.

Profesorowie, adwokaci, ekonomiści - często finansowani przez sektor - w mediach opowiadali, jak to u Polaków kuleje moralność płatnicza i jak to frankowicze chcą uniknąć zapłacenia tego, na co się z bankiem przy podpisywaniu umowy umówili.

Szkopuł w tym, że to narracja fałszywa. Wasze umowy zaczęły upadać w sądach jedna po drugiej nie dlatego, że sędziowie nie mają w swych sercach i sumieniach zakorzenionej moralności płatniczej, lecz dlatego, że naszpikowaliście umowy niedozwolonymi klauzulami.

Mówiąc wprost: łamaliście prawo, mając całe sztaby prawników, analityków, doradców. I w którymś momencie sądy - z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej na czele - stwierdziły, że jak ktoś oszukiwał, to musi ponieść tego konsekwencje. I że banki też mogą być tym "ktosiem".

Pan, Panie Przemysławie, tymczasem mówi w wywiadzie: "popieram jednak tezę jednego z moich zacnych kolegów prezesów, że Polska nie dysponowała wystarczającym kapitałem, aby ruszyć budownictwo mieszkaniowe i sprostać zapotrzebowaniu społecznemu na własne mieszkanie. Trudno to nazwać błędem sektora, zwłaszcza że kredyt walutowy wspierali politycy, a nadzór i bank centralny były w pełni świadome tego, co dzieje się na rynku".

Proszę więc pozwolić, że wyjaśnię: błędem sektora nie było udzielanie kredytów w obcej walucie. Abstrahując od tego, czy to słuszne i bezpieczne, nie było to jeszcze grzechem. Ale błędem sektora było nawrzucanie do tych umów podpisywanych z klientami - które to umowy w praktyce były przecież nienegocjowalne - szeregu niedopuszczalnych klauzul, z których każda była korzystna dla banku i niekorzystna dla klienta banku.

Im wolno więcej

Wy, bankierzy - i to jest powód trzeci - generalnie gardzicie prawem. Nie wiem, czy to efekt uznania, że zawsze - gdy zajdzie potrzeba - uda się kupić przychylność rządzących polityków, czy dostrzegacie, że organy państwa działają powoli i z niewybitną skutecznością, czy też po prostu uważacie się za lepszych - bądź co bądź nie jesteście ani głupkami, ani antysemitami.

Proszę mi, Panie Przemysławie, wybaczyć dowód anegdotyczny, ale skoro Panu mogło się wielokrotnie ulać w wywiadzie, to i ja mam do tego prawo.

Gdy chciałem wziąć kredyt hipoteczny, złożyłem wnioski w kilku bankach. Zgodnie z polskim prawem - art. 14 ust. 2 ustawy o kredycie hipotecznym oraz o nadzorze nad pośrednikami kredytu hipotecznego i agentami - bank ma 21 dni od dnia wpływu kompletnego wniosku na wydanie decyzji kredytowej. Jeśli nie chce mi udzielić kredytu, też musi mnie o tym poinformować.

Dwa banki do dzisiaj nie wydały decyzji, a przynajmniej mi jej nie zakomunikowały, choć od złożenia wniosków minęło kilka lat. Gdy zapytałem o to, dlaczego nie otrzymałem żadnych decyzji - ani pozytywnych, ani negatywnych - w jednym banku usłyszałem, że wskutek oferowanej promocji mają dużo wniosków i nie na wszystkie odpowiadają, a w drugim - że mogę przecież wziąć kredyt w innym banku i że "muszę się z tym pogodzić"?

Chciałem nawet łamanie prawa przez te banki gdzieś zgłosić, ale w innym kredyt dostałem, zająłem się urządzaniem mieszkania i ostatecznie doszedłem do wniosku, że ja się wokół sprawy nabiegam, a bank ostatecznie poniesie tak dotkliwe konsekwencje, że nawet ich nie zauważy.

Bezpłatna porada

Panie Przemysławie Gdański, proszę pozwolić sobie pomóc. Wiem, że w bankach macie całe sztaby PR-owców, doradców ds. komunikacji, rzeczników prasowych, ludzi, którzy na komunikowaniu się ze społeczeństwem zjedli zęby. Część z tych ekspertów zapewne teraz raduje się, że prezes czołowego polskiego banku wyszedł do mediów i zakomunikował, że ludzie nie lubią banków, bo są albo głupkami, albo antysemitami, albo jedno i drugie.

Natomiast i tak, nieproszony, zupełnie bezpłatnie, dam jedną radę.

Przestańcie wciskać badziewne produkty. Gdy wciśniecie już badziewny produkt - przeproście za błąd i go naprawcie. Nie wpisujcie do umów nielegalnych postanowień, które służą bankom, a nie konsumentom. Gdy wpiszecie - przeproście i to naprawcie. Przestańcie łamać prawo. Gdy złamiecie - przeproście i naprawcie.

Wreszcie: przestańcie udzielać idiotycznych wywiadów, w których obrażacie Polaków. A gdy już udzielicie - przeproście.

A wtedy Polacy zaczną was traktować inaczej, lepiej. Może nie z dnia na dzień, ale szybko dostrzeże Pan poprawę.

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie

Polska upomina się o dług terytorialny. Czy Czechy oddadzą 368 hektarów?
Polska upomina się o dług terytorialny. Czy Czechy oddadzą 368 hektarów?
Nawrocki nikogo jeszcze nie ułaskawił. Odmówił 14 osobom
Nawrocki nikogo jeszcze nie ułaskawił. Odmówił 14 osobom
XIX Konkurs Chopinowski. Ziye Tao otwiera rywalizację w piątek
XIX Konkurs Chopinowski. Ziye Tao otwiera rywalizację w piątek
Wszyscy zaginieni żołnierze w Norwegii odnalezieni. Akcja zakończona
Wszyscy zaginieni żołnierze w Norwegii odnalezieni. Akcja zakończona
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Hołownia już w Nowym Jorku. "Nie jestem zupą pomidorową"
Hołownia już w Nowym Jorku. "Nie jestem zupą pomidorową"
"Polityka" reaguje na wpis  Hartmana. "Jest obcy naszym wartościom"
"Polityka" reaguje na wpis Hartmana. "Jest obcy naszym wartościom"
Tajemnicze światło na niebie. Bolid nad granicą polsko-ukraińską
Tajemnicze światło na niebie. Bolid nad granicą polsko-ukraińską
Przesłuchali Ziobrę. Polacy nie wierzą jednak w skuteczność komisji
Przesłuchali Ziobrę. Polacy nie wierzą jednak w skuteczność komisji
Erdogan: Potępiam piractwo wobec flotylli Sumud
Erdogan: Potępiam piractwo wobec flotylli Sumud
Prof. Motyka krytykuje nowelizację o ludobójstwie. "Niepotrzebne"
Prof. Motyka krytykuje nowelizację o ludobójstwie. "Niepotrzebne"
Humberto nadciąga nad Norwegię. Najsilniejsze uderzenie od 25 lat
Humberto nadciąga nad Norwegię. Najsilniejsze uderzenie od 25 lat