PolskaDlaczego Norbert T. nadal jest w policji

Dlaczego Norbert T. nadal jest w policji


Starszy sierżant Norbert T. z łódzkiej policji, podejrzany o spowodowanie wypadku drogowego po pijanemu, w którym zginęła jedna osoba, nadal pracuje w policji, choć o jego usunięcie wnioskował komendant miejski. Niektórzy policjanci uważają, że Norberta T. potraktowano wyjątkowo, bo jest synem Mieczysława Teodorczyka, marszałka Sejmiku Województwa Łódzkiego i wpływowego działacza SLD.

13 września późnym wieczorem Norbert T. wracał z pikniku w podłódzkiej Malince z kolegą policjantem Piotrem O. i jego żoną, należącą do nich mazdą. Na ul. Zgierskiej samochód z dużą prędkością wyprzedzał inny pojazd, zbliżający się do skrzyżowania z ul. Liściastą, i na przeciwnym pasie ruchu uderzył w bok daewoo nubiry. Żona Piotra O. zmarła w szpitalu, on i Norbert T. przebywają na zwolnieniu lekarskim.

– Ludzie, którzy podbiegli do mazdy, twierdzili, że jej licznik zatrzymał się na 140 kilometrach na godzinę – opowiada Janusz Nawrocki, kierowca nubiry.

Wszyscy jadący mazdą byli nietrzeźwi – mieli od 1,7 do 2,3 promila alkoholu we krwi.

Ani Norbert T., ani Piotr O. nie chcą przyznać się do prowadzenia samochodu. Norbert T. twierdzi, że nie pamięta zdarzenia i że samochód mogła prowadzić jeszcze inna, czwarta osoba.

– Na podstawie materiałów z dochodzenia uznałem, że samochód musiał prowadzić Norbert T., a twierdzenie, że w samochodzie siedziała czwarta osoba, i to ona prowadziła pojazd, uznałem tylko za linię obrony policjantów – powiedział nam Jan Feja, komendant miejski policji, który zdecydował się usunąć Norberta T. ze służby.

Norbert T. odwołał się jednak do Jacka Stanieckiego, komendanta wojewódzkiego, który uchylił decyzję Fei, bo uznał ją za zbyt… łagodną.

– Komendant rozpatrzył ten wniosek odmownie, gdyż uznał, że jego tryb jest niewłaściwy. Według komendanta wojewódzkiego, czyn o znamionach przestępstwa, którego dopuścił się w tym przypadku policjant, zasługuje na zastosowanie bardziej restrykcyjnego trybu wydalenia – powiedział nam Witold Kozicki, rzecznik komendanta wojewódzkiego.

W łódzkim garnizonie zasadą jest natychmiastowe usuwanie policjantów, którzy siadają za kierownicę po wypiciu alkoholu. W sierpniu ze służby musiał odejść funkcjonariusz z Polesia, którego złapano "po kielichu" podczas rutynowej kontroli drogowej. Nie pomogło tłumaczenie, że był na urlopie.

Marszałek Mieczysław Teodorczyk twierdzi, że nie interweniował w sprawie syna. – Nie zrobiłem tego ani oficjalnie, bo nie mam takich uprawnień, ani nieoficjalnie, bo wzbudziłoby to niezdrową atmosferę. Czekam na wyjaśnienie tej sprawy. Mój syn jest dorosły (ma 29 lat – przyp. red.) i od kilku lat wiedzie własne życie.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Łódź Polesie. – Ponieważ obaj mężczyźni, którzy jechali mazdą, nie chcą przyznać się do kierowania samochodem, biegły – na podstawie obrażeń ciała tych osób – próbuje to obecnie ustalić – powiedziała nam prokurator Lidia Jóźwiak.

(jusz, maj)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)