Dlaczego nie płacić w szpitalu?
Jeśli nie będzie jasnych reguł
obowiązujących publiczne szpitale, może dojść do upowszechnienia
takich sytuacji, jak na niektórych terenach byłego ZSRR, gdzie
pacjent przychodzi do szpitala z własnymi lekami, własną
strzykawką, własną pościelą - powiedział "Gazecie Wyborczej"
minister zdrowia Marek Balicki.
01.12.2004 | aktual.: 01.12.2004 07:09
Zapytany - płacić czy nie płacić w publicznym szpitalu? Balicki odpowiada: Ministerstwo Zdrowia przedstawia jasną i zrozumiałą interpretację obowiązującego prawa - opłaty od pacjentów w placówkach publicznych mogą być pobierane tylko wtedy, kiedy przewidują to odrębne przepisy. I tak - zgodnie z prawem - pacjent płaci np. za badanie potrzebne do prawa jazdy. Natomiast nie ma żadnych regulacji pozwalających pobierać pieniądze od pacjentów za leczenie bez kolejki. Taką samą opinię powtórzył niedawno rzecznik praw obywatelskich. Skoro jesteśmy państwem prawa, musimy przestrzegać jego reguł.
Minister wyjaśnił, że szpitale dostają pieniądze za kontrakty w miesięcznych transzach. Dostaną więc i za listopad, i za grudzień. Tymczasem wielu czytelników - i to wykształconych - myśli dzisiaj, że skończyły się już pieniądze na szpitale.
Zdaniem Balickiego wprowadzenie opłat od pacjentów nie uratuje zadłużonego szpitala, bo niewielu pacjentów stać na zapłacenie pełnych kosztów leczenia. W skali kraju miałoby to znaczenie marginalne.
Według ministra system opłat za omijanie kolejek można stworzyć, ale dopiero wówczas, kiedy będzie sprawnie działał mechanizm kolejek. W Wielkiej Brytanii najpierw wprowadzono listy oczekujących na planowane zabiegi, a dopiero potem system opłat za ich omijanie. Jest to kraj, w którym nie ma korupcji w ochronie zdrowia, a mimo to omijanie kolejek za pieniądze budzi ogromne kontrowersje. I dlatego tak bardzo niepokoi mnie przebieg obecnej dyskusji - postulaty omijania prawa zamiast jego zmiany, zaakcentował Balicki. (PAP)