Dlaczego jest więcej doniesień o korupcji wśród lekarzy?
Większa liczba doniesień mediów o przypadkach korupcji wśród lekarzy raczej nie jest skutkiem zwiększenia skali korupcji w tym środowisku, twierdzą eksperci. Główne tego przyczyny to sprzyjające ujawnianiu przypadków korupcji prawo oraz zmniejszające się przyzwolenie społeczne na tę patologię - uważają lekarze.
Według ekonomistki z Uniwersytetu Warszawskiego dr Katarzyny Tymowskiej, nie ma danych świadczących, że skala korupcji w środowisku medycznym się zmieniła. To trudne do wykrycia; w Polsce były prowadzone badania na temat korupcji w służbie zdrowia, ale ich wyniki nie pokrywają się.
Chętnie wręczamy
W przeprowadzonym w 2001 roku badaniu CBOS na zlecenie Fundacji im. Batorego 36% respondentów przyznało się, że albo oni sami, albo ktoś z ich rodziny, wręczyli łapówkę pracownikowi służby zdrowia. W 70% przypadków były to pieniądze. Średnia wartość gratyfikacji dla pracowników służby zdrowia to 500 zł. W 47% przypadków do jej wręczenia doszło przed podjęciem terapii. Tymczasem z Diagnozy Społecznej 2003, badania przeprowadzonego wśród 10 tys. osób dwa lata później, wynika, że ok. 3% respondentów "odwdzięczyło się" w trakcie leczenia.
Dr Tymowska ma kilka odpowiedzi na pytanie, co spowodowało lawinę doniesień o skorumpowanych lekarzach. Nie ma ostatnio wielu bulwersujących tematów w ochronie zdrowia, a korupcja jest dobrym tematem zastępczym - oceniła. Jej zdaniem, na taką tematykę mogą też wpływać politycy, którzy chcą pokazać, że zamierzają - po wyborach - korupcję ukrócić. Tymowska nie wyklucza ponadto, że ujawnianie korupcji lekarzy w sektorze publicznym jest w interesie prywatnego sektora usług zdrowotnych.
Prywatny sektor zainwestował duże pieniądze w swój rozwój, gdy tymczasem stopa zwrotu poniesionych nakładów maleje, bo dochody Polaków nie rosną tak, jak się spodziewano. Może mu zależeć na dyskredytacji publicznego sektora, żeby uzyskać większy dostęp do finansowania z Narodowego Funduszu Zdrowia - uważa.
Korupcja czy wdzięczność?
Prof. prawa Leszek Kubicki powiedział, że opisanie korupcji w relacji lekarz-pacjent jest trudne, bowiem często pacjent, kierując się czystym odruchem poczucia wdzięczności, chce ją lekarzowi okazać. Granica pomiędzy prawdziwym a wymuszonym dowodem wdzięczności jest zaś czasami bardzo cienka. Nikt nie ma jednak żadnej wątpliwości, że uzależnienie podjęcia leczenia od wręczenia łapówki jest obrzydliwe.
Szef samorządu lekarskiego Konstanty Radziwiłł i zastępca naczelnego rzecznika odpowiedzialności zawodowej Teresa Korta są przekonani: każde doniesienie o korupcji to o jeden przypadek korupcji za dużo. Oboje uważają, że korupcja jest naganna i nic jej nie usprawiedliwia, ale są skłonni szukać jej źródeł. Radziwiłł upatruje ich w kolejkach na usługi medyczne, Korta w niskich płacach lekarzy.
To nie są źródła korupcji - twierdzi z kolei Tymowska i minister zdrowia Marek Balicki. Podają przykłady krajów skandynawskich, Beneluxu czy Wielkiej Brytanii, gdzie kolejki są, czasem znacznie większe niż w Polsce, a korupcji nie ma. Łapówek nie biorą zaś lekarze, którzy mało zarabiają - to, mimo wszystko, osoby z wysoką pozycją zawodową i, co za tym idzie, z wyższymi, niż przeciętne, zarobkami.
Tacy już jesteśmy?
Źródła korupcji to przede wszystkim mentalność i pewne przyzwolenie na nią - uważają. Ich zdaniem, niskie płace i kolejki to czynniki sprzyjające, ale nie wyzwalające korupcję.
Korta częściowo zgadza się z tymi argumentami i narzeka na niecierpliwych pacjentów w Polsce. Pracowałam w Wielkiej Brytanii. Powie się pacjentowi, że ma się ustawić w długiej kolejce, to tak zrobi - dodała. Według Radziwiłła, samorząd lekarski niewiele może zrobić, by przeciwdziałać korupcji wśród swoich członków. Ostracyzm środowiskowy? Nie wiadomo, do kogo to adresować. Tego nie da się zadekretować - powiedział. Jego zdaniem, samorząd podejmuje działania, żeby korupcji przeciwdziałać. Przypomniał w tym kontekście, że to lekarze uchwalili kodeks etyki lekarskiej, który korupcję uznaje za czyn niedopuszczalny. Wspomniał też o konferencji na ten temat.
Korupcja powinna się spotykać ze zdecydowanym potępieniem w środowisku. Tak nie jest. Lekarze zapominają, że mają swój korporacyjny wymiar sprawiedliwości, chowają głowę w piasek. Pod pretekstem mieszania dwóch zjawisk - wdzięczności i korupcji - nie brzydzą się tą ostatnią - powiedział prof. Kubicki.
"Środowisko jest bierne"
Ubolewa, podobnie jak minister Balicki, że próba wprowadzenia transparentnych list oczekujących spotkała się z krytycznymi głosami środowiska lekarskiego. To, że policja zaczyna stosować prowokację (by udowodnić lekarzowi korupcję), to m.in. dlatego, że samo środowisko lekarskie jest bierne - uważa.
W świecie anglosaskim skorumpowany lekarz musi liczyć się ze śmiercią cywilną - mówi Balicki. Uważa on, że zmienia się relacja pacjent-lekarz. Zwrócił uwagę na fakt, że to pacjenci, korzystając z przepisów zapewniających im bezkarność po powiadomieniu o wręczeniu łapówki, informują o korupcji organa ścigania.
Zdaniem prof. Kubickiego, zarówno prawo medyczne, jak i etyka lekarska są niedoceniane, także podczas studiów medycznych. Poświęca się im mało czasu, nie ma żywego sposobu ich nauczania - powiedział. Kubicki zwrócił uwagę na bardzo niepokojące zjawisko: zanik autorytetów medycznych - lekarzy nie tylko niezwykle biegłych w sztuce medycznej, ale i o nieposzlakowanej opinii.