Dlaczego Jarosław Kaczyński zmienił zdanie wobec Antoniego Macierewicza? Ludwik Dorn: to efekt oddziaływania trzech czynników
- Jestem bezradny wobec zmiany zdania u Jarosława Kaczyńskiego, do której doszło jesienią 2006 r. - oznajmił w rozmowie z tygodnikiem "Polityka" były członek władz PiS oraz współpracownik Antoniego Macierewicza z czasów opozycji, Ludwik Dorn. Jak to się stało, że szef "kanapowej" partii po roku stał się głową jednej z najważniejszych służb specjalnych, a po 10 latach jedną z czołowych osób w państwie? Zdaniem Dorna, obecna pozycja szefa MON to efekt oddziaływania trzech czynników.
30.11.2016 | aktual.: 30.11.2016 09:13
Dorn podkreśla, że - po pierwsze - Macierewicz był liderem mikroskopijnej partyjki, nie jest w PiS lubiany, w samej partii nie ma własnego układu, tylko grono wiernych współpracowników. Po drugie, jak twierdzi Dorn, z Kaczyńskim łączy Macierewicza podobny sposób postrzegania rzeczywistości. Trzecim czynnikiem, który w ocenie rozmówcy "Polityki" najbardziej wpływa na pozycję Macierewicza, jest kwestia smoleńska - "egzystencjalna" dla Kaczyńskiego.
"Z tego punktu widzenia Macierewicz jest ważniejszy niż Duda i Szydło, a nie jest też osobą, z którą wiązano by w PiS jakieś partyjne nadzieje. A więc nie rodzi zagrożenia dla prezesa" - wyjaśnia Dorn.
Jak mówi były członek władz PiS, Kaczyński wyrażał ograniczone zaufanie do Macierewicza, mówiąc, że on "może być dobry do zlikwidowania WSI", ale do tworzenia nowej struktury - "nie za bardzo". Zwraca uwagę, że od czasu do czasu prezes PiS upokarza szefa MON, ale nie publicznie - jak prezydenta czy premier. "Żeby im się w głowach nie poprzewracało i by lud pisowski nie uznał, że to ważniejsze adresy polityczne niż Kaczyński" - tłumaczy Dorn.
Były współpracownik Macierewicza w rozmowie z "Polityką" wspomina obecnego szefa MON z czasów ich wspólnej pracy w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Odnosi się również do opisanego kilka dni temu przez tygodnik "wszechobecnego bałaganu" i kopiowaniu danych w SKW za czasów Macierewicza. "Jego modus operandi polegał na tym, że nie wystarczało mu determinacji, czasu i cierpliwości, by naruszać procedury tak, by pozornie ich nie łamać, tylko robił to ostentacyjnie. Na zasadzie 'wszystko mi wolno'" - powiedział Dorn.
Jego zdaniem, w oczach własnych, obecnego obozu władzy, ale i części wyborców PiS, Macierewicz "toczył i toczy" wojnę hybrydową z "siłami okupacyjnymi zakorzenionymi w instytucjach realnego państwa polskiego, w której wszystkie chwyty są dozwolone".
"Zachowuje się jak 'partyzant wolnej Polski' (...) Ten sposób postrzegania rzeczywistości na pewno po 2007 r. jest też właściwy Kaczyńskiemu. Obaj panowie, jeśli chodzi o kwestie mentalności i percepcji rzeczywistości, są sobie bardzo bliscy" - podsumował Dorn.