ŚwiatDlaczego Bruksela milczy po wywiadzie Tuska? "Gra w unijnej drużynie"

Dlaczego Bruksela milczy po wywiadzie Tuska? "Gra w unijnej drużynie"

Najnowszy wywiad Donalda Tuska, w którym po raz kolejny skrytykował rząd PiS, wywołał gwałtowne reakcje obozu władzy. Ale choć zachowanie byłego premiera wykracza poza przyjęte w UE zwyczaje, nie spotkał się z żadną krytyką z Brukseli. Dlaczego? W UE uważa się, że robiąc to, Tusk gra w unijnej drużynie - wyjaśnia w rozmowie z WP Paul Ivan, ekspert European Policy Centre w Brukseli.

Dlaczego Bruksela milczy po wywiadzie Tuska? "Gra w unijnej drużynie"
Źródło zdjęć: © East News
Oskar Górzyński

11.01.2018 | aktual.: 11.01.2018 14:35

Jeszcze w listopadzie, szef Rady Europejskiej alarmował na Twitterze: "Ostry spór z Ukrainą, izolacja w Unii Europejskiej, odejście od rządów prawa i niezawiłości sądów, atak na sektor pozarządowy i wolne media - strategia PiS czy plan Kremla? Zbyt podobne, by spać spokojnie". Teraz, w środowym wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego", ponowił swój zarzut i dorzucił kolejne słowa krytyki, zarzucając Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego formacji autorytarne zamiary i chęć wyjścia z Unii Europejskiej.

Reakcja polityków PiS i zaplecza była przewidywalna. Senator Jan Maria Jackowski nazwał słowa Tuska sygnałem do "uruchomienia całego aparatu propagandowo-politycznego totalnej opozycji". Podobne komentarze padały ze strony Tadeusza Cymańskiego i wiceszefa MSZ Konrada Szymańskiego. "Wiadomości" TVP oznajmiły, że "Tusk atakuje Polskę".

Co ciekawe, podobnych reakcji wywiad Tuska nie wywołał w Brukseli. Mimo że zachowanie byłego premiera stoi w dużym kontraście z jego poprzednikiem oraz niepisanymi zasadami swojej funkcji, nie wzbudziło to większych kontrowersji.Portal Politico.eu co prawda zauważył wypowiedź Tuska i przedstawił ją jako "frontalny atak na polskich przywódców", ale zrelacjonował wywiad bez komentarza.

- Nie słychać tu w Brukseli nikogo, kto by otwarcie mówiłby, że Tusk angażuje się za bardzo w krajową politykę. To oczywiste, że jest w trudnej sytuacji i myślę, że większość w UE to rozumie - mówi WP Paul Ivan, analityk European Policy Centre, brukselskiego think-tanku.
Jak wyjaśnia, zrozumienie częściowo bierze się z tego, że Tusk od dawna był przedmiotem ataków polskiego rządu. Ale główny powód jest inny: nikt nie chce bronić działań Warszawy.

- W UE nie ma po prostu wielkiej sympatii dla rządu PiS, biorąc pod uwagę to, co robią - mówi Ivan.
Co więcej, Komisja Europejska może uważać działania Tuska jako potencjalnie korzystne dla Unii.

- Uważa się go za kogoś, kto gra w obozie unijnym. Trudno więc oczekiwać, by był on krytykowany w Brukseli za to, że próbuje zmienić kurs polskiej polityki na lepsze - wyjaśnia ekspert. Ale dodaje: - Oczywiście, większość zdaje sobie sprawę, że jego wypowiedzi nie mają większego wpływu i nie mogą wiele zmienić. Ale jednocześnie nie może sobie pozwolić na zignorowanie problemu.
Zdaniem Ivana, sytuacja pokazuje, w jak złej sytuacji dyplomatycznej znalazła się Polska. Choć ekspert nie wyklucza, że z batalii z Komisją Europejską w sprawie artykułu 7. Warszawa może ostatecznie wyjść zwycięsko, formując wystarczająco liczną koalicję państw członkowskich sprzeciwiających się uruchomieniu traktatowej "opcji nuklearnej", to koniec końców będzie ono kosztowne.

- Problem w tym, że polski rząd już poniósł duże straty. Stracił wiarygodność i wpływ, nawet jeśli nie będzie żadnych sankcji. Oczywiście, Polska może teraz występować z prawnymi argumentami, wytykając Komisji błędy. Ale dopóki nie zaakceptują, że to, co robią jest złe, pozycja Polski nadal będzie tonąć jeśli chodzi o wpływy i wizerunek - podsumowuje Ivan.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
pisrada europejskadonald tusk
Zobacz także
Komentarze (25)