Dlaczego Barroso nie chce przyjechać do Polski?
Szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso odmówił przyjazdu do Polski - dowiedziała się "Gazeta Wyborcza". Czy dlatego, że premierem przestał być Kazimierz Marcinkiewicz?
20.07.2006 | aktual.: 20.07.2006 06:05
Według rozmówców dziennika w Brukseli Jose Manuel Barroso rozważał przyjazd do Warszawy pod koniec sierpnia na międzynarodowy kongres organizacji studenckiej AIESEC. W ściągnięcie Barrosa do Warszawy zaangażował się polski rząd. Pod koniec maja list do szefa Komisji napisał w tej sprawie wiceminister finansów Jarosław Pietras.
Zdaniem rozmówców "Gazety Wyborczej" w Brukseli przedstawicielom rządu zależało, żeby Barroso zgodził się wpaść do Warszawy. O tej inicjatywie wiedział premier Kazimierz Marcinkiewicz. Wizyta Barrosa byłaby dobrą okazją do nieformalnego spotkania i omówienia ważnych spraw- mówi informator gazety.
Łukasz Gieroń z biura kongresu AIESEC twierdzi, że spotkanie nie było ostatecznie zaplanowane - rozważano je tylko jako opcję. Opcja ta była całkiem realna do 7 lipca - kiedy to Marcinkiewicz przestał być premierem. Przewodniczący dostaje tysiące zaproszeń. Ale to nie było jedno z tych, które od razu odkłada się na półkę - powiedział "GW" Johannes Laitenberger, główny rzecznik Komisji Europejskiej.
Barroso miał sporo sympatii dla Marcinkiewicza i publicznie chwalił sobie współpracę z byłym polskim premierem. Jak mówi jeden z rozmówców gazety, między nimi "była chemia". Dla Brukseli Marcinkiewicz gwarantował proeuropejski kurs Polski pod rządami PiS. Miał więc kredyt zaufania i wsparcie, na jakie premier Kaczyński musi dopiero zapracować.
Tydzień po odwołaniu Marcinkiewicza Barroso napisał w liście do min. Pietrasa: "Niestety, nie będę mógł wziąć udziału w kongresie AIESEC ze względu na wcześniej uzgodnione zobowiązania".
Rzecznik Barrosa zapewnia, że odmowy nie można interpretować jako gestu politycznego wymierzonego w nowego premiera._ Przewodniczący nigdy nie zobowiązywał się, że na pewno do Warszawy w sierpniu przyjedzie. Na pewno za jakiś czas tam się zjawi -_ tłumaczy Laitenberger.
Znaczenie sprawy minimalizuje też polski MSZ. Jak powiedział rzecznik resortu Andrzej Sadoś, w kalendarzu b. premiera nie było spotkania z Barrosem pod koniec sierpnia w Warszawie. Co więcej, MSZ pracuje nad wizytą Jarosława Kaczyńskiego w Brukseli. Miałoby do niej dojść już niedługo. Byłaby to pierwsza wizyta zagraniczna nowego premiera.
Inni rozmówcy "GW" w Brukseli zwracają uwagę na słowa Laitenbergera "za jakiś czas"._ To nie jest kwestia techniczna. To trzeba interpretować jako wyraźny sygnał polityczny. Bo tutaj w Brukseli wszyscy wiedzą, że Barroso na koniec sierpnia nie miał zaplanowanych żadnych innych ważnych spotkań_- mówi jeden z brukselskich dyplomatów.
Część źródeł gazety sugeruje, że Komisja Europejska postanowiła zastosować wobec Polski taką sama taktykę jak wobec Włoch, gdy do tamtejszego rządu wszedł Umberto Bossi, lider skrajnej prawicy. - Ograniczyć kontakty i uważnie śledzić wszystkie poczynania- mówi rozmówca "GW". W myśl zasady "poczekamy, zobaczymy" Bruksela chce ocenić nowego premiera nie po jego słowach, ale czynach. (PAP)