Dla jednych łaskawy, dla drugich bezwzględny. Lista "ofiar" marszałka Kuchcińskiego
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński budynkiem przy Wiejskiej rządzi twardą ręką. Dla posłów opozycji nie ma zmiłuj. Obcina pensje, wyrzuca z sali. Chyba że nie są z Platformy. I przypadkiem pomagają PiS. Na przykład blokując sejmową mównicę.
10.07.2018 | aktual.: 11.07.2018 05:59
Sejm, kilka dni temu. PiS przepycha nowelę ustawy o IPN. Poseł niezrzeszony Robert Winnicki wdziera się na mównicę. Twierdzi, że z niej nie zejdzie. Chce zablokować jego zdaniem kontrowersyjny projekt, nad którym rząd po cichu pracował od miesięcy, a którego głównym celem ma być załagodzenie konfliktu z Izraelem. Sprawa jest poważna. A blokować sejmową trybunę Winnicki zamierza co najmniej godzinę.
Na sali konsternacja. Marszałek posła-narodowca upomina kilkukrotnie. Ale Winnicki jest uparty - będzie blokował i koniec. Posłowie nie mogą zadawać pytań, na "plenarce" wrzawa. Marszałek Kuchciński mimo to przeprowadza głosowanie. Winnicki mięknie, schodzi z mównicy.
Opozycja nie ma wątpliwości - Winnicki pomógł PiS, ponieważ jego zachowanie uniemożliwiło zadawanie pytań przez opozycję i skróciło pracę nad nowelizacją, dzięki czemu partia rządząca przepchnęła ją w mniej niż pół dnia. Brzmi jak teoria spiskowa, ale niepozbawiona logiki.
PiS ustawę uchwala. Marszałek Kuchciński posła Winnickiego nie karze. Wobec polityków PO Marek Kuchciński wcześniej skrupułów nie miał, mimo że Winnicki w odróżnieniu od nich poszedł znacznie dalej. Ale marszałek okazał się wobec niego wyjątkowo łaskawy.
Kto znalazł się w tej kadencji na "czarnej liście" Marka Kuchcińskiego i co trzeba zrobić, by na nią trafić? Oto nasz ranking głównych winowajców.
Czarna lista marszałka
"Wszystkie kary na mnie idą" - mógłby powiedzieć Sławomir Nitras. Lidera frakcji "młodych wilków" Platformy marszałek Sejmu "udodobał" sobie szczególnie. Kandydujący na prezydenta Szczecina polityk jest najczęściej karanym posłem obecnej - a kto wie, może nawet i kilku - kadencji. Został właśnie po raz czwarty ukarany obcięciem pensji. Za pierwszym razem była to jedna czwarta dochodów, trzy następne kary to obcięcie połowy wypłaty przez trzy miesiące. Efekt? Poseł PO okrojone poselskie wynagrodzenie otrzymuje już prawie rok. Dość wspomnieć, że obecna kadencja trwa dopiero 2,5 roku.
Za co politykowi dostało się ostatnim razem? Kilka tygodni temu, trwa debata nad wotum nieufności dla wicepremier Beaty Szydło i minister Elżbiety Rafalskiej. Poseł PO - zdaniem marszałka - jest wyjątkowo pobudzony. Marek Kuchciński twierdzi, że "pokrzykiwaniami" debatę w Sejmie Nitras przerywał prawie czterdzieści (!) razy. W sejmowym stenogramie są zanotowane trzydzieści dwa komentarze posła PO - na sto czterdzieści w ogóle. Sporo. Kuchciński obcina Nitrasowi wypłatę. "Nie chciałem karać" - napisze później na Twitterze.
Ale marszałek karę wymierzył. A przecież wystąpienia "kolegów" z opozycji komentują równie gorliwie posłowie PiS. Taka Krystyna Pawłowicz potrafi wykrzykiwać "won" i rzucić "spier..." do posłów PO i Nowoczesnej, a Dominik Tarczyński nawet okolicznościowo zaszczeka. Tak jak wtedy, gdy na mównicy sejmowej wystąpiła posłanka Kinga Gajewska, która jest wdzięcznym obiektem drwin ze strony polityków "dobrej zmiany".
Łatwo z marszałkiem nie miał od czasu słynnego "puczu" sejmowego w grudniu 2016 r. Michał Szczerba. To od niego wszystko się zaczęło - młody polityk został wtedy - podczas niezwykle burzliwej debaty - wykluczony z obrad za wywieszenie na mównicy kartki z napisem "Wolne media". Gdy marszałek podjął decyzję o wyrzuceniu Szczerby z sali plenarnej, 3/4 opozycji zaczęło okupować trybunę. Szczerba rozsierdził Kuchcińskiego jeszcze jednym: zwrócił się do niego "panie marszałku Kochany". To wystarczyło. Marszałek kipiał ze złości.
Potem Szczerba dostał jeszcze karę za przekroczenie czasu wystąpienia, podczas zupełnie innej debaty. Marszałek ściął mu pensję o 2,5 tys. zł.
Część pensji straciła także Kamila Gasiuk-Pihowicz. Oczywiście na wniosek Marka Kuchcińskiego. "Na wniosek marszałka Prezydium Sejmu złamało kolejny raz ważny zwyczaj parlamentarny. Takim zwyczajem było to, że szef klubu parlamentarnego ma prawo wystąpić z wnioskiem o przerwę - na przykład w sytuacji, gdy uważa, iż jest łamany regulamin Sejmu lub gdy uzna, że emocje na sali plenarnej są zbyt duże. Widzieliśmy to wczoraj: pan marszałek ograniczał politykom opozycji mozliwość wypowiedzi z mównicy sejmowej. Zrobiło się nerwowo, dlatego wystąpiłam z wnioskiem o przerwę, by zaradzić tej sytuacji. Karząc mnie dziś, PiS się odgrywa" - mówiła Wirtualnej Polsce Kamila Gasiuk-Pihowicz.
PiS chciało uchylić immunitet posłance Nowoczesnej. Ostatecznie jej się upiekło.
Inni ukarani posłowie? Na przykład Tomasz Lenz. Powód? Podczas wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego wskazanych przez rządzących (nazywanych przez opozycję "dublerami") nie przedstawił wniosku formalnego, mimo że pod tym pretekstem wszedł na trybunę sejmową podczas debaty. Kara? Ścięcie pensji o połowę (5 tys. zł). Jego klubowy kolega, Jakub Rutnicki, został potraktowany nieco łagodniej - jemu marszałek odebrał "tylko" 25 proc. pensji. Bo kilka razy przerwał wystąpienie ówczesnego szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego.
Teraz parlamentarzyści będą mieli jeszcze gorzej. Niedawno uchwalono prawo, zgodnie z którym będzie można wymierzać kary finansowe wobec posłów za "złe zachowanie". Na całym terenie należącym do Sejmu, a nie tylko na sali plenarnej, gdzie odbywają się debaty i głosowania.
O tym, co jest "złym zachowaniem", decydować będzie nie kto inny, jak marszałek Kuchciński.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl