"Die Welt”: Zwodnicze nadzieje na szczepionkę Putina
Nawet ekspresowe dopuszczenie Sputnika V do użytku w UE nie przyspieszyłoby szczepień przeciwko COVID-19 w krajach członkowskich - ocenia "Die Welt”. Tymczasem kolejne kraje zgłaszają się po rosyjską szczepionkę.
Niemiecki dziennik ocenia we wtorek, że "prezydent Władimir Putin ma powody, by czuć, że mu się nadskakuje”. Jak zauważa w korespondencji z Moskwy Pavel Lokshin, nie tylko premier Bawarii Markus Soeder jest otwarty na rosyjską szczepionkę Sputnik V. Węgry na własną rękę dopuściły preparat, nie czekając na certyfikację EMA, czyli Europejskiej Agencji ds. Leków i zamówiły dwa miliony dawek.
Także czeski premier Andrej Babisz chce stosować rosyjską szczepionkę w Czechach, dotkniętych rozpoczynającą się trzecią falą pandemii. Podobnie chce postąpić np. Chorwacja. "Czy Sputnik V jest ratunkiem w potrzebie?” – zastanawia się autor.
I dodaje, że jak na razie dostawy z Moskwy wyglądają na dużo bardziej obiecujące niż zapowiedziana przez Berlin symboliczna pomoc dla Pragi w postaci przekazania 15 tysięcy dawek szczepionki AstraZeneca. "Dla Kremla te informacje są w każdym razie sukcesem propagandowym. Sprawiają, że UE i EMA wyglądają na guzdrałów, którzy rzekomo rzucają rosyjskiej szczepionce kłody pod nogi” – ocenia Lokshin.
Ograniczone możliwości produkcyjne Rosji
Jak pisze korespondent "Die Welt”, Rosyjski Fundusz Inwestycji Bezpośrednich, odpowiedzialny za dystrybucję szczepionki za granicą, od dawna rozpowszechnia przygnębiającą tezę, że UE dąży do "geopolityzacji” szczepionki. "Całkowicie po myśli Moskwy powstaje wrażenie, że uparty Zachód odmawia przypływu szczepionki ze Wschodu. Ale to ma mało wspólnego z rzeczywistością. Nawet jeśli EMA w błyskawicznej procedurze dopuściłaby Sputnik V, w średnim okresie nie przyniosłoby to żadnych korzyści unijnej kampanii szczepień. Powodem nie jest jednak rzekoma nieżyczliwość UE wobec rosyjskiej szczepionki, ale ograniczone możliwości produkcyjne Rosji” – podkreśla autor.
Dziennikarz dodaje, że przedstawiciele Moskwy niechętnie dzielą się danymi na temat produkcji szczepionki, ale liczby, które czasem docierają do opinii publicznej, nie brzmią bardzo obiecująco. Dziesięć dni temu premier Rosji Michaił Miszustin powiedział, że Rosja wyprodukowała 10 milionów dawek Sputnika V i innej, mniej znanej szczepionki.
"Nawet na potrzeby 141 milionów własnych obywateli jest to znikoma liczba” – ocenia Lokshin. Zauważa, że Węgry otrzymały jak dotąd tyle dawek, by zaszczepić 60 tysięcy ludzi i w nadchodzących miesiącach Rosja pewnie będzie w stanie dostarczyć całe zamówienie na dwa miliony dawek. Absolutnie jednak nie da rady sama dostarczyć tylu szczepionek, by znacząco poprawić sytuację w UE, gdzie zaszczepić trzeba 448 milionów ludzi – uważa autor "Die Welt”.
EMA nie dostała wniosku ws. Sputnika V?
Jego zdaniem, to głównie przywódcy małych krajów UE pozwalają sobie działać na własną rękę w sprawie dopuszczenia Sputnika V, aby zapunktować u wyborców. "W dziesięciomilionowym kraju nawet dostawa kilkuset dawek Sputnika V może robić różnicę. 83-milionowy kraj jak Niemcy potrzebuje zupełnie innej wydajności” – pisze Lokshin.
Ocenia też, że nawet jeśli Rosja spróbuje rozwijać produkcję w europejskich krajach, będzie musiała stawić czoła silnej konkurencji z gigantami jak Pfizer czy AstraZeneca, które chcą zwiększyć swoją produkcję.
Tygodnik "Wirtschaftswoche” niedawno poinformował, że Rosyjski Fundusz Inwestycji Bezpośrednich jeszcze nie złożył wniosku o dopuszczenie Sputnika V w UE, co potwierdziły EMA oraz berliński Instytut im Paula Ehrlicha. "Rosjanie tymczasem twierdzą, że złożyli taki wniosek pod koniec stycznia, a jako dowód zamieścili na Twitterze zrzut ekranu ze strony internetowej HMA, związku europejskich europejskich urzędów ds. leków, które nie jest odpowiedzialne za proces certyfikacji EMA” – zauważa "Die Welt”.
Anna Widzyk
Przeczytaj także: