Deutschlandfunk: krótki miesiąc miodowy dla rządu Tuska

Nowy polski rząd nieuchronnie rozczaruje część wyborców. Koalicja jest zbyt różnorodna, a wyzwania ogromne – ocenia Deutschlandfunk.

Donald Tusk określił kierowany przez niego sojusz trzech partii "koalicją 15 października"
Donald Tusk określił kierowany przez niego sojusz trzech partii "koalicją 15 października"
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Molecki
Sonia Bekier

19.12.2023 08:55

Polska tożsamość bardzo koncentruje się na historycznych datach, przełomowych momentach i punktach zwrotnych w historii narodu. Nie dziwi zatem, że także zmianie rządu w Warszawie towarzyszy "wielki historyczny patos" – ocenia dziennikarz publicznego radia niemieckiego Deutschlandfunk Peter Sawicki.

Zauważa, że premier Donald Tusk określił kierowany przez niego sojusz trzech partii "koalicją 15 października", odnosząc się do daty wyborów parlamentarnych, "gdy dzięki bezprecedensowej mobilizacji 75 procent polskich uprawnionych do głosowania pospieszyło do urn, aby przegonić rząd PiS". Tusk nazwał zwycięstwo wyborcze "punktem zwrotnym w historii Polski, podobnie jak koniec komunizmu w 1989 roku" – dodaje Sawicki w komentarzu, opublikowanym na portalu "Deutschlandfunk".

Jak podkreśla, koalicja wykazała się cierpliwością, "gdy PiS, przesiąknięty arogancją i zaprzeczający rzeczywistości, nie umiał oddać władzy".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wyzwania bez precedensu

"Jednak nowemu rządowi nie będzie dane cieszyć się długim politycznym miesiącem miodowym" – ocenia Sawicki. "Odwrócenie forsowanej przez osiem lat przez PiS reorganizacji państwa będzie wyczynem bez precedensu. Sądy muszą zostać odpolitycznione, zaś państwowe szkoły muszą stać się miejscem wolnym od nacjonalistycznej ideologii, w których nauczyciele czują się doceniani. Media publiczne muszą zostać zreorganizowane w taki sposób, aby zasługiwały na swoją nazwę" – dodaje.

I podkreśla, że nie tylko Europa czeka na to, by Polska, jako podmiot polityki międzynarodowej, zaczęła ją współtworzyć, a przestała skupiać się na destrukcji.

Wielu z tych zadań nie da się zrealizować z dnia na dzień, także dlatego, że PiS wciąż może polegać na swoich "lojalnych sługach" na kluczowych stanowiskach, w tym w NBP, TK czy Pałacu Prezydenckim.

Koło ratunkowe przeciw populistom

"Nawet jeśli nowemu rządowi uda się szybko przekuć plany w czyny, to nieuchronnie rozczaruje on część swoich wyborców. Trzej partnerzy polityczni są zbyt różni. Koalicja Obywatelska, Lewica i Trzecia Droga jednoczą liberałów rynkowych, działaczy społecznych i konserwatywnych rolników. Nie jest jeszcze jasne, jak na tej podstawie na przykład stworzyć można liberalne prawo aborcyjne, którego wiele Polek domagało się, wychodząc na ulice" – dodaje autor komentarza. Jego zdaniem wiele zależy od skutecznej komunikacji nowego rządu i umiejętności wyjaśnienia swoich decyzji. "W każdym razie musi on wzmocnić nadszarpnięte zaufanie do państwa polskiego. Jeśli sojusz Tuska skupi się na tym, co łączy, a przede wszystkim naprawi zniszczone instytucje demokratyczne, może odnieść sukces" – ocenia.

W opinii niemieckiego dziennikarza w Europie "weteran Tusk" może uchodzić za "koło ratunkowe", którego można się chwycić w obliczu "groźby reakcyjnego zwrotu".

Na pewno Polska – ocenia komentator – będzie też bardzo zajęta sama sobą. "Tylko jeśli Tuskowi uda się poprzez skuteczne rządzenie zepchnąć PiS do narożnika, 15 października 2023 roku naprawdę będzie mógł uchodzić za polski przełom. W przeciwnym razie zwycięstwo wyborcze koalicji Tuska okaże się tylko historycznym słomianym ogniem. Byłaby to katastrofa dla Polski i Europy" – konkluduje autor komentarza.

Czytaj także:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (32)