Detektyw śledził kandydata na radnego. Jest decyzja sądu

Dowody zabrane przez prywatnego detektywa posłużyły do usunięcia z listy wyborców lidera jednej z list do Rady Miasta Lubartów (woj. lubelskie). Skreślony kandydat na radnego odwołał się do sądu, ale jak dowiaduje się WP, sąd nie uwzględnił we wtorek jego skargi.

Radny był śledzony przez detektywa. To zdjęcia z raportu przygotowanego na zlecenie jego konkurenta politycznego
Radny był śledzony przez detektywa. To zdjęcia z raportu przygotowanego na zlecenie jego konkurenta politycznego
Źródło zdjęć: © Nadesłane
Paweł Buczkowski

26.03.2024 | aktual.: 26.03.2024 19:13

- Właśnie odebrałem postanowienie, że sąd skargi nie uwzględnił - potwierdził Wirtualnej Polsce lubartowski radny Jacek Tomasiak.

To prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie oraz lider listy KWW Inicjatywa dla Lubartowa. Jak przekonuje, to najsilniejszy komitet w mieście. Oprócz kandydatów bezpartyjnych są w nim także członkowie PiS, który nie wystawia własnej listy.

Radny odwołał się do sądu od decyzji burmistrza Krzysztofa Paśnika (KWW Wspólny Lubartów, członek PSL), który skreślił go z listy wyborców w mieście. A to automatycznie wyklucza go ze startu w najbliższych wyborach samorządowych.

Najwięcej kontrowersji w lokalnej społeczności budził jednak sposób w jaki udowodniono Tomasiakowi, że powinien być skreślony z listy. Materiały dostarczył bowiem prywatny detektyw, wynajęty przez innego radnego i kontrkandydata w wyborach do rady Grzegorza Gregorowicza (KWW Wspólny Lubartów).

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Detektyw jeździł za Jackiem Tomasiakiem i robił mu zdjęcia. Część z nich powstała pod domem radnego w Lisowie koło Lubartowa. Miał być to koronny dowód na to, że Tomasiak zamieszkuje właśnie tam, a nie w Lubartowie. Radny w rozmowie z WP zaprzeczył twierdząc, że w domu zamieszkuje jego matka, którą odwiedzał. Twierdził zaś, że na stałe mieszka w bloku w mieście. Na dowód tego przedstawiał rachunki i nagrania z kamer spółdzielnianego monitoringu.

Na decyzję Sądu Rejonowego w Lubartowie nie ma już zażalenia. Oznacza ona, że nazwisko Jacka Tomasiaka zostanie skreślone z kart wyborczych, które dostaną mieszkańcy Lubartowa 7 kwietnia. On sam zapowiada jednak, że wciąż nie składa broni.

- Mam prawo teraz jeszcze zgłosić reklamację na czynność burmistrza i to zrobię w środę rano. Ta reklamacja musi być rozpatrzona - przekonuje Tomasiak. Twierdzi, że od tej decyzji też będzie mógł jeszcze raz odwołać się do sądu.

Czasu na przeprowadzenie tych wszystkich czynności przed wyborami może być jednak za mało. - Nie zakładam takiego scenariusza - przekonuje Tomasiak. Dodaje jednak, że w razie czego jego komitet wystartuje bez niego, czyli "jedynki" na liście.

- Ja bez względu na to, czy będę na tej liście, czy nie, będę brał udział w kampanii. Będę cały czas wspierał moich kolegów, którzy startują na radnych i na burmistrza. To nie spowoduje, że będę mniej aktywny. Jeżeli moi przeciwnicy na to liczyli, to się srogo zawiodą - zapowiada Tomasiak.

Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Czytaj także:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wybory samorządowepolitykarada miasta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (62)