Detektyw Rutkowski skazany w Antwerpii
Detektyw Krzysztof Rutkowski został skazany przez sąd w Antwerpii (północna Belgia) na półtora roku więzienia, w związku z zatrzymaniem przed dwoma laty na ulicach Antwerpii poszukiwanego Polaka - podała belgijska agencja prasowa Belga. Wyrok nie jest prawomocny, Rutkowski zapowiedział odwołanie od niego.
Wraz z Rutkowskim skazani zostali trzej jego współpracownicy. Każdy z nich dostał karę 14 miesięcy więzienia.
W reakcji na werdykt, Rutkowski powiedział, że będzie się odwoływał od wyroku. Podkreślił też, że ani on, ani nikt z jego współpracowników nie został zawiadomiony o poniedziałkowej rozprawie, nikt z jego współpracowników nie został też przesłuchany przez sąd.
W czerwcu 2005 roku Rutkowski wraz ze swoją ekipą, zamaskowani i w kamizelkach kuloodpornych, zatrzymali w Antwerpii poszukiwanego 35-letniego Piotra K. z Pyrzyc. Wsadzili go siłą do samochodu i zawieźli na miejscowy komisariat. Cała akcja była filmowana przez telewizyjne kamery.
Poszukiwany w Polsce listem gończym Piotr K. był powiązany z grupami przestępczymi z województwa lubuskiego, które działały także na terenie Belgii. Miał się m.in. zajmować szantażem i wymuszeniami.
Zatrzymanie Piotra K. jest pierwszym przypadkiem, kiedy to osoby prywatne zatrzymują i doprowadzają do policji belgijskiej osobę poszukiwaną listem gończym. Gdyby nie zaangażowanie pracowników biura "Rutkowski", działania belgijskiej policji nie przyniosłyby oczekiwanego rezultatu - ogłosił wówczas detektyw w komunikacie prasowym.
Prokuratura uznała jednak, że Rutkowski wkroczył w kompetencje zarezerwowane w Belgii wyłącznie dla policji. Sąd zgodził się z tą argumentacją i skazał detektywa i jego współpracowników na podstawie ustawy, która surowo zakazuje prywatnych oddziałów paramilitarnych (milicji).
Rutkowskiego ani jego współpracowników nie było w poniedziałek w sądzie. Wyrok nie jest prawomocny.
Jak twierdzi Rutkowski, do zatrzymania Piotra K. doszło po tym, jak w 2005 r. zgłosiła się do detektywa matka nieletniej dziewczyny, którą K. miał uprowadzić i przetrzymywać. Według Rutkowskiego Piotr K. był wówczas poszukiwany zarówno przez polską, jak i przez belgijską policję, która nie mogła ustalić jego miejsca pobytu, by postawić mu zarzuty.
Rutkowski twierdzi, że po ustaleniu miejsca pobytu K. próbował o tym informować belgijską policję, ta jednak nie reagowała na te informacje.
Na moje wielokrotne wezwania policja belgijska nie przysłała żadnego radiowozu. W związku z tym w obawie, że K. może uciec, poprosiliśmy go by wsiadł z nami do samochodu, bez kajdanek, bez użycia kominiarek i dowieźliśmy go do jednostki policji w Antwerpii - powiedział detektyw. Dodał, że skontaktował się wówczas z polską policją i poprosił o przygotowanie Europejskiego Nakazu Aresztowania, ale wobec odmowy wydania ENA przez stronę polską, belgijska policja zmuszona była wypuścić K.
To jest paranoja, by za doprowadzenie człowieka na belgijską policję mieć takie kłopoty. My powinniśmy podziękowanie za to dostać - powiedział.
Rutkowski zapowiedział, że skontaktuje się z konsulatem belgijskim i będzie żądał przesłuchania jego samego oraz jego pracowników. (meg)
Michał Kot