"Desant" polskiej prawicy na Londyn
Był czas, że czołowi polscy politycy ochoczo przyjeżdżali na Wyspy - przed kolejnymi wyborami. Miała być druga Irlandia, miały być powroty do kraju. Dziś pozostały obietnice i wspomnienia po pobytach w Londynie Donalda Tuska, Bronisława Komorowskiego, Jacka Rostowskiego. W ostatnim okresie teren zdominowany wcześniej przez Platformę Obywatelską próbuje odzyskać prawica.
14.03.2013 | aktual.: 14.03.2013 17:18
Niedzielne popołudnie, Klub Orła Białego w londyńskiej dzielnicy Balham. Trwa spotkanie z Anitą Gargas, promującą swój najnowszy film "Anatomia upadku". Pełna sala, sporo młodych ludzi. I gorąca atmosfera. Gargas mówi o nieprawidłowościach w badaniu przyczyn katastrofy smoleńskiej, matactwach rządu, konieczności rozliczenia gabinetu Tuska. - Osądzimy ich, odzyskamy Polskę - zapewnia prelegentka. Sala podchwytuje tony. Dzień wcześniej dziennikarka i reżyserka miała spotkanie w Ognisku Polskim, sala pękała w szwach. A atmosfera była równie gorąca.
Nawigacja dla powracających
"To obciach głosować na PiS" - to zdanie często można było usłyszeć z ust emigrantów stojących w długich kolejkach do urn wyborczych, podczas wyborów parlamentarnych w 2007 roku. Tak w Londynie, jak i w całej Wielkiej Brytanii. O wynik głosowania Platforma nie musiała się martwić, wybory wygrała w cuglach. To wtedy, podczas kampanii prowadzonej w brytyjskiej stolicy, Donald Tusk zapewniał, że już niedługo, pod jego rządami, emigranci będą mogli wracać do kraju. Pojawiły się hasła o drugiej Irlandii, a kilka miesięcy później wydano w dużym nakładzie poradnik pod dźwięczną nazwą "Powrotnik. Nawigacja dla powracających". Przyszłość rysowała się w różowych kolorach.
Część osób uwierzyła tym zapewnieniom. Wśród nich, Tomasz Dobrowolski. - Po pięciu latach pobytu w Londynie wróciłem do Polski, miałem nadzieję, że w końcu będzie normalnie. Szukałem pracy w różnych miejscach, ale okazało się, że bez znajomości i układów nie mam szans - mówi Dobrowolski, historyk z wykształcenia, który pół roku później wrócił na Wyspy. Podobne doświadczenia ma wielu emigrantów.
Krajobraz polskiego Londynu
Anita Gargas, Grzegorz Braun, Cezary Gmyz, Bronisław Wildstein, Stanisław Michalkiewicz… Ale nie tylko prawicowi dziennikarze i publicyści w ostatnim okresie odwiedzają Londyn. Stałymi gośćmi są profesorowie Jerzy Robert Nowak, Andrzej Nowak czy Jan Żaryn. Tematy są różne, w większości jednak dotyczą, albo ostatecznie schodzą, na obecną sytuację polityczno-społeczną w Polsce. Wydźwięk jest jeden - nad Wisłą rządzi nomenklatura uwłaszczona na złodziejskiej prywatyzacji, a kraj upada. Bezrobocie, brak perspektyw, rozkradanie majątku narodowego. Potrzebą chwili jest doprowadzenie do zmian i rozliczenie winnych.
Centralne Koło Członków Indywidualnych Zjednoczenia Polskiego oraz powstały niedawno, prężnie rozwijający się Londyński Klub Dyskusyjny. To one organizują większość spotkań z prelegentami z Polski; spotkań, które wrosły już w krajobraz polskiego Londynu. Początkowo nieco egzotyczne, przy niewielkiej frekwencji, obecnie gromadzą pełne sale ludzi.
Pozostały wspomnienia
- Dobrze, że w końcu coś się dzieje, że budzimy się z letargu. Ja skończyłem politologię, a teraz pracuję w angielskim pubie. To nie jest normalne, wbrew temu, co starają się nam wmówić rządzący Polską - przyznaje Piotr Maliszewski, dodając, że chętnie poszedłby również na spotkanie z przedstawicielami innych opcji politycznych. Tyle, że takich w Londynie nie ma.
Pozostały wspomnienia i obietnice. Tak, jak te, z kampanii prezydenckiej w 2010 roku, kiedy ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zapewniał w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym o rozwoju kraju, podążaniu we właściwym kierunku i historycznym sukcesie Polski. Podobnie rok później, niedługo przed wyborami parlamentarnymi, na londyńskim Ealingu mówił minister finansów Jacek Rostowski.
Z Londynu dla WP.PL Piotr Gulbicki