Demonstranci zaatakowali ambasadę Syrii w Australii
Ambasada Syrii w Canberze została zaatakowana i częściowo zniszczona przez dziesiątki demonstrantów, potępiających rządy syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada oraz atak sił rządowych na miasto Hims, gdzie zginęło co najmniej 230 osób, a 700 zostało rannych.
Protestujący wtargnęli na teren placówki w stolicy Australii i wyrządzili "znaczne szkody" na parterze budynku - podała policja.
Trzej członkowie personelu ambasady, którzy znajdowali się w budynku w momencie ataku, zabarykadowało się w pokoju; później zostali z niego uwolnieni.
Syryjskie ambasady w innych krajach, m.in. w Grecji, Niemczech, Egipcie, Kuwejcie czy w Wielkiej Brytanii, stały się celem podobnych ataków w ostatnich dniach. Demonstranci atakowali placówki oburzeni masakrą, jakiej w nocy z piątku na sobotę dokonały oddziały lojalne wobec Asada w mieście Hims.
Jak podała syryjska opozycja w wyniku wojskowej ofensywy zginęło co najmniej 230 osób, a ok. 700 zostało rannych. Był to najkrwawszy atak w trwającym od niemal roku powstaniu przeciwko Asadowi.
Szef australijskiej dyplomacji Kevin Rudd potępił tę masakrę, nazywając ją "zbrodnią wojenną".