Demonstracje w Azerbejdżanie - aresztowano około 40 osób
Policja w stolicy Azerbejdżanu Baku aresztowała około 40 demonstrantów, którzy protestowali przeciwko rządowi prezydenta Ilhama Alijewa i wyrażali poparcie dla mieszkańców miasta Ismailli, w którym w tym tygodniu zdławiono protesty.
Wejście na plac, na którym zwyczajowo w Baku odbywają się wiece opozycji, zablokowała policja, zmuszając demonstrantów do szukania innego miejsca, po czym szybko zostali oni aresztowani.
Protestowało około 100 osób. Część z nich skandowała "Wolność!".
W czwartek protestowali mieszkańcy niedużego miasta Ismailli, ok. 200 km na północny zachód od Baku. Domagali się ustąpienia gubernatora regionu o tej samej nazwie. Policja użyła gazu łzawiącego i działek wodnych. W nocy doszło do zamieszek, podpalono hotel i samochody.
Zachodnie rządy i obrońcy praw człowieka oskarżają Alijewa o fałszowanie wyborów i prześladowanie dysydentów. Oczekuje się, że prezydent w październiku wygra kolejne wybory.
Według Adama Bodnara z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, powołującego się na komunikat Human Rights House Foundation, aresztowano m.in. "trzy osoby bardzo znaczące dla walki o prawa człowieka na arenie międzynarodowej". Chodzi o Intigama Alijewa, prawnika, który wielokrotnie reprezentował ofiary przed Trybunałem w Strasburgu, znanego blogera Emina Milli oraz dziennikarkę Malahat Nasibową.
Bodnar powiedział, że jeżeli w państwie członkowskim Rady Europy do dochodzi do masowych aresztowań, jest to niepokojące i powinno budzić reakcję ze strony polskich władz. np. wystosowanie noty dyplomatycznej z żądaniem uwolnienia aresztowanych.
Bodnar zwrócił też uwagę, że kilka dni temu Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy przyjęło rezolucję w sprawie przestrzegania i realizacji zobowiązań podjętych przez Azerbejdżan w momencie przystąpienia do Rady Europy.