Demonstracje na Węgrzech nie ustają
Ponad 20 tys. osób zebrało się na placu Kossutha przed gmachem parlamentu w
Budapeszcie domagając się dymisji socjalistycznego premiera
Ferenca Gyurcsanyego.
Demonstracja, która odbywa się w spokoju, jest odpowiedzią na apel przywódcy opozycji Viktora Orbana, który - po przegranych przez socjalistów wyborach samorządowych - wezwał do codziennych, godzinnych protestów aż do ustąpienia premiera.
Węgierski premier Ferenc Gyurcsany, zgodnie z oczekiwaniami, uzyskał w parlamencie wotum zaufania. Przedtem przeprosił za swą ujawnioną w zeszłym miesiącu wypowiedź z maja, kiedy na zamkniętym spotkaniu partyjnym oświadczył, że socjaliści miesiącami okłamywali społeczeństwo w kwestii faktycznego stanu gospodarki i państwa, i wezwał do zaprzestania tych praktyk oraz wszczęcia niepopularnych reform.
W wyborach do władz lokalnych rządząca koalicja Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP) i Związku Wolnych Demokratów poniosła porażkę, po wielodniowych protestach antyrządowych, wywołanych ujawnieniem wypowiedzi Gyurcsanya.
Kolejnym skandalem okazało się opublikowanie przez węgierskie państwowe radio fragmentu nagrania z narady kierownictwa rządzących socjalistów. Debatowano tam nad możliwościami ograniczenia wpływów opozycji we władzach lokalnych za pomocą odpowiednio skonstruowanej ustawy.