Demonstracja w Tajlandii -co najmniej 1 osoba nie żyje
Co najmniej jedna osoba zginęła we
wtorek w Bangkoku w starciach między zwolennikami premiera
Tajlandii Samaka Sundaraveja i przeciwnikami rządu - poinformował
przedstawiciel tajlandzkiego ministerstwo zdrowia.
Dwie osoby doznały ran postrzałowych - powiedział tajlandzkiej telewizji TPBS szef pogotowia ratunkowego w Bangkoku, dr Petchpong Kamjornkijjakarn.
Dodał, że poza jedną ofiarą śmiertelną 34 inne osoby zostały ranne - w tym 4 są w stanie krytycznym.
Do zamieszek doszło w pobliżu urzędowej siedziby premiera, którą od ubiegłego tygodnia okupują domagający się jego dymisji demonstranci.
Zwolennicy rządu przerwali się przez kilka kordonów interwencyjnych oddziałów policji, by zaatakować członków Ludowego Sojuszu na Rzecz Demokracji. Z obu stron rzucano deski i kamienie, zanim przybyli dodatkowi policjanci i rozdzielili przeciwników.
W bezpośredniej transmisji telewizyjnej widać było leżącego na ziemi mężczyznę z niedużą kałużą krwi wokół głowy.
Dla wsparcia policji skierowano do Bangkoku około 400 żołnierzy. Żołnierze muszą opuścić koszary, by pomóc w przywróceniu pokoju - powiedział telewizji TPBS tajlandzki dowódca Anupong Paochinda. Na miejsce zamieszek wysłano cztery kompanie żołnierzy, wyposażonych w tarcze i pałki.