Demonstracja w Bagdadzie; żołnierze USA otworzyli ogień
Amerykańscy żołnierze otworzyli ogień do agresywnie zachowujących się demonstrantów w Bagdadzie. Zginęło prawdopodobnie co najmniej dwóch Irakijczyków.
Przedstawiciel dowództwa amerykańskiego, płk Richard Douglas podał, że są dwie śmiertelne ofiary zajść - postrzeleni Irakijczycy, którzy zmarli wkrótce po incydencie z powodu odniesionych obrażeń. Katarska stacja Al-Dżazira informuje natomiast o trzech śmiertelnych ofiarach i dwóch rannych uczestnikach demonstracji. Z kolei świadkowie zajść, cytowani przez agencję Reutera i France Presse, mówią, że zginęło dwóch demonstrantów, a dwóch innych zostało rannych.
Amerykanie interweniowali w trakcie demonstracji, zorganizowanej przed pałacem prezydenckim w centrum Bagdadu przez kilkuset byłych żołnierzy armii irackiej. Demonstranci zaatakowali m.in. ekipę agencji Reutera i poturbowali dwóch irackich kamerzystów. Amerykańscy żołnierze, pełniący służbę przed bramą dawnego saddamowskiego kompleksu, wyciągnęli drugiego kamerzystę z rąk tłumu, ratując go przed linczem.
Byli żołnierze armii irackiej - formalnie rozwiązanej w maju przez amerykańskiego administratora Iraku Paula Bremera - domagali się zatrudnienia, a także wypłaty zaległego żołdu.
Gdy amerykańscy wartownicy otworzyli ogień do coraz bardziej agresywnie zachowujących się demonstrantów, tłum rozproszył się, z daleka atakując jedynie kamieniami zarówno żołnierzy, jak i samochody wjeżdżające na teren kompleksu.