PolskaDebata Tusk vs. Cimoszewicz 1:0

Debata Tusk vs. Cimoszewicz 1:0

Kandydaci na prezydenta Włodzimierz Cimoszewicz i Donald Tusk spotkali się w programie "Co z tą Polską" telewizji Polsat. To ich pierwsza publiczna debata w tej kampanii wyborczej. Tusk był bardziej przekonujący dla 63%, a Cimoszewicz dla 37% widzów, którzy wzięli udział w sms-owej sondzie towarzyszącej programowi.

Debata Tusk vs. Cimoszewicz 1:0
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

08.09.2005 | aktual.: 09.09.2005 11:13

Kandydat na prezydenta Donald Tusk powiedział podczas debaty, że korzystne będzie wprowadzenie w Polsce podatku liniowego; natomiast Włodzimierz Cimoszewicz opowiedział się za podatkiem progresywnym.

Prowadzący program "Co z tą Polską" Tomasz Lis zapytał obu polityków, czy każdy z nich, będąc prezydentem, podpisałby ustawę o 15% podatku liniowym.

Podatek liniowy - za i przeciw

Tusk podkreślił, że propozycja Platformy Obywatelskiej "3x15%" - taka sama stawka podatku PIT, CIT i VAT - to "pomysł, który daje szansę na odblokowanie energii polskich przedsiębiorców". Zapowiedział, że będą toczyć się dyskusje o szczegółach tego rozwiązania. Pomysł 3x15% jest możliwy, i możliwe jest to, że nikt do tego nie dopłaci - ocenił.

Zapowiedział jednocześnie, że nie złożyłby podpisu pod takimi zmianami podatkowymi, które przewidywałyby, że Polacy mieliby dopłacać do zmian podatkowych.

Z kolei Cimoszewicz jest zdania, że propozycja "3x15%", jeśli nikt nie miałby dopłacać, spowoduje mniejsze dochody do budżetu. Tymczasem, jak zaznaczył, od wydatków budżetu zależą ludzie ubożsi, a więc oni zapłacą poprzez mniejszą ofertą pomocy dla nich.

W ocenie Cimoszewicza, podatek liniowy jest przykładem "antysolidarnościowego postępowania". A nam potrzeba solidarności przez małe 's' - dodał.

Według niego, podatek dochodowy od osób fizycznych, powinien być możliwie najbardziej przejrzysty i prosty. PIT powinien zachować progresywność. Ktoś, kto zarabia więcej, powinien wkładać więcej - zaznaczył. Jak dodał, podatek od biznesu powinien być możliwie najniższy.

Wpływ służb specjalnych na polską politykę

Donald Tusk zapewnił, że jeśli on i Platforma Obywatelska wygrają wybory, to służby specjalne nie będą wpływały na procesy polityczne w Polsce. Włodzimierz Cimoszewicz uważa, że tzw. sprawa Anny Jaruckiej pochodzi z tego samego środowiska, co ataki przed laty na Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha Wałęsę, czy Józefa Oleksego.

Prowadzący program Tomasz Lis przypomniał stwierdzenie, Cimoszewicza, o tym że bardzo ważną kwestią jest zaangażowanie ludzi służb specjalnych w proces wyborczy. Spytał, czy to sugestia, że są to ludzie związani z Tuskiem albo Platformą. Cimoszewicz odpowiedział, że w tym co w ostatnich tygodniach działo się w kampanii wyborczej dostrzega "ten sam schemat postępowania, jaki parę razy już miał w Polsce miejsce - pięć lat temu wobec Lecha Wałęsy, Aleksandra Kwaśniewskiego, dziesięć lat temu wobec Józefa Oleksego". Cimoszewicz jest przekonany, iż "taka brutalna kampania i brutalny atak" jaki miał miejsce wobec niego "pochodzi mniej więcej z tego samego kręgu osób". Zaznaczył, że nie ocenia, czy ataki na niego mają coś wspólnego z Tuskiem, bo - jak dodał - nie zna faktów. Nie mam niestety wątpliwości, że sposób działania wskazuje z kim mamy do czynienia - podkreślił.

Tusk odparł, że wszyscy - także on i Cimoszewicz - wiedzą kto Polską rządzi i "kto kontroluje, i to z wyjątkową pieczołowitością, służby specjalne".

Jak dodał, przykro mu słuchać, że z ust jednego z liderów partii, która rządzi Polską padają słowa świadczące, że nie ma on zamiaru wziąć odpowiedzialności za władzę jaką sprawuje on i "jego koledzy".

Tusk nie wykluczył, iż jeśli on i jego formacja wygrają wybory będą mieli "skuteczną kontrolę nad służbami specjalnymi". I gwarantuję panu, że jeśli zwycięstwo stanie się naszym udziałem, to służby specjalne, ludzie tych służb nie będą wpływali na procesy polityczne, na wybory. Nie będziemy ani pan, ani ja, ani nikt kto angażuje się publicznie, ofiarą działania służb specjalnych - powiedział Tusk.

Dodał, że kiedy przygląda się w jaki sposób relacjonuje się "tarapaty" Cimoszewicza, to wyraża mu współczucie. Ale - podkreślił - każdy powinien mieć odwagę i gotowość być w pełni odpowiedzialny za to co w życiu robi.

Odnoszę wrażanie, że ta kłopotliwa sytuacja, w której pan się znalazł, to jest sytuacja relacjonowana nie przez jakieś tajne służby specjalne, przez agentów, którzy panu chcą szkodzić, tylko debata na temat bardzo konkretnych zdarzeń - powiedział lider PO.

Cimoszewicz odpowiedział, że zawsze był gotów brać odpowiedzialność za to co robi i miał odwagę mówić swojemu środowisku jakie błędu popełnia. Dodał, że nie sądzi, aby cokolwiek zmieniło to, że "politycy PO odegrali bardzo dwuznaczną rolę w oskarżaniu go".

"Wojna polso-ruska"

Kandydat na prezydenta Donald Tusk powiedział podczas debaty, że inaczej niż Aleksander Kwaśniewski prowadziłby politykę z Rosją. Jego zdaniem, prawdziwym problemem w stosunkach polsko-rosyjskich są pieniądze. Z kolei Włodzimierz Cimoszewicz zapowiedział, że w zasadniczym stopniu prowadziłby podobną politykę zagraniczną jak Kwaśniewski.

Tusk uważa, że "w jakimś sensie" potrzebny jest inny sposób reprezentowania interesów narodowych. Ale, jak zaznaczył, że strategii by nie zmieniał. Przypomniał dyskusję, jaka toczyła się w Polsce, czy Aleksander Kwaśniewski powinien jechać do Moskwy na obchody zakończenia II wojny światowej. Ja bym nie pojechał - oświadczył Tusk. Jak dodał, Kwaśniewski wrócił z Moskwy i od tego czasu mamy zdarzenia "coraz bardziej przykre". Przytoczył też słowa Władysława Bartoszewskiego, że Rosja kiedyś, dziś i w przyszłości będzie szanowała tylko silnych i samodzielnych partnerów; kto jedzie do Moskwy po prośbie, ten nic nie uzyska w relacjach z Rosją.

Jesteśmy pełni uznania dla polityki uścisków, uśmiechów i osobistego wdzięku, bo prezydent Kwaśniewski taką tonację do polityki zagranicznej prezentował - ocenił Tusk. Ale - jak zaznaczył - na koniec mamy taki efekt, że Polska jest pomijana w kontrakcie (na budowę gazociągu pod dnem Bałtyku).

Cimoszewicz nie zgodził się, że przyczyną pogarszania stosunków z Rosją była obecność Kwaśniewskiego w Moskwie. Jak zaznaczył, to "Putin zachował się nie fair w stosunku do Polski i Polaków". Ale przyczyną napięć z Rosją jest nasze zaangażowanie w zmiany na Ukrainie - podkreślił. Według niego, Rosjanie chcą nam dać nauczkę.

Cimoszewicz zapowiedział, że jeśli chodzi o sprawy zagraniczną to w zasadniczym stopniu kontynuowałby taką politykę jaką prowadzi obecny prezydent. Jego zdaniem jednak, prezydent powinien odgrywać bardziej aktywną rolę w sprawach wewnętrznych. Prezydent Kwaśniewski próbował czasami, organizował pewne konferencje ekspertów, rozmawiano o ważnych sprawach, ale to nie przenosiło się do społeczeństwa - dodał.

Lepsza przyszłość dla Polski?

Donald Tusk i Włodzimierz Cimoszewicz zgodzili się, że Polska stoi przed wielką szansą na lepszą przyszłość. Włodzimierz Cimoszewicz powiedział, że szansa Polski leży, między innymi, w jej członkostwie w Unii Europejskiej. Jego zdaniem, wykorzystanie tej szansy będzie jednak zależeć od tego, czy będziemy umieli się porozumieć i czy potrafimy zostawić historyczne podziały.

Donald Tusk zwrócił natomiast uwagę, że nie chce - by tak jak w przesłości - były marnowane wysiłki Polaków. Podkreślił, że teraz jest szansa by było lepiej, ale muszą ją dostać miliony Polaków, którzy wierzą w swoje możliwości. Podkreślił, że ludzie ci mają prawo do lepszej władzy.

Problemy Polski są do rozwiązania, ale potrzeba więcej jedności, a mniej "wojen polsko-polskich" - uważa Włodzimierz Cimoszewicz. Donald Tusk wierzy w sens władzy przejrzystej i przyjaznej obywatelom i jest dumny, że w Polakach odradza się wiara, iż w Polsce coś może zmienić się na lepsze

Cimoszewicz powiedział na zakończenie programu, że w Polsce wiele ludzi ma powody do niezadowolenia i rozczarowania, bo "nierówno nam się rozkładają sukcesy". Jednocześnie podkreślił, że nie mamy do czynienia z kryzysem państwa, z sytuacją bez wyjścia, w której można tylko opuścić ręce.

Wszystkie problemy są do rozwiązania. Podstawowym warunkiem jest: więcej zgody, więcej jedności, więcej chęci współdziałania, mniej podziałów, mniej konfliktów, mniej wojen polsko-polskich - powiedział Cimoszewicz.

Według niego, Polska stoi na bardzo ważnym rozwidleniu dróg: jedna to pełne wykorzystanie możliwości, jakie niesie członkostwo w UE; druga to "grzęźnięcie w polityce historycznej, polityce rozliczeń i podziałów". Cimoszewicz, jak zaznaczył, nie kwestionuje potrzeby dochodzenia prawdy politycznej, ale uważa że politycy nie są najlepszymi kandydatami do dochodzenia takiej prawdy.

Według Tuska, wspaniałą rzeczą jest, iż spotyka ostatnio ludzi którzy mówią, że znów wierzą, iż można coś w Polsce zmienić na lepsze. Jak dodał, jest dumny z tego, iż ta odradzająca się wiara i nadzieja Polaków wiąże się z PO i z jego decyzję o kandydowaniu w wyborach prezydenckich.

Podkreślił, że wierzy w sens władzy takiej, której Polacy do tej pory nie doświadczyli, czyli "przyjaznej i otwartej, która niczego się nie boi, która może być przejrzysta, dla której jawność nie jest śmiertelnym wrogiem", która opiekuje się ludźmi.

Widzowie oceniają debatę

W czasie programu trwała sonda, w której widzowie, wysyłając sms-y odpowiadali na pytanie, który z kandydatów jest bardziej przekonujący. Donald Tusk przekonał 63% widzów programu "Co z tą Polską" w telewizji Polsat. Jego kontrkandydat Włodzimierz Cimoszewicz otrzymał 37% głosów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)