"Debata o służbie zdrowia niczego nowego nie wniosła"
Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich, Janusza Kochanowskiego, środowa debata na temat służby zdrowia niczego nowego nie wniosła. Konieczne są radykalne zmiany, które być może są niepopularne, ale to musi być systemowo ujęte i wreszcie ten nabrzmiały wrzód powinien być przecięty - uważa gość "Salonu Politycznego Trójki".
07.02.2008 | aktual.: 07.02.2008 14:33
Michał Karnowski: Oglądał Pan wczoraj debatę na temat służby zdrowia?
Janusz Kochanowski: Przyznam się, że nie. Zamierzałem, ale w pracy nie mogłem sobie na to pozwolić. Ale zdaje się, że ona niczego nowego nie wniosła?
Pan jakiś czas temu zabierał głos w tej sprawie i zapowiedział konstruktywne propozycje. Powstał zespół Pana, który miał się zajmować analizą, przeglądem i być może jakimiś pomysłami. Coś z tego wyszło?
- Tak, oczywiście. Myśmy kilkakrotnie publicznie z tym występowali. Zwróciłem się z tym także do pana premiera Tuska. Rozmawialiśmy chyba przed miesiącem na ten temat. Zwróciłem się również do pani minister zdrowia z prośbą o przyjęcie mnie razem z zespołem współpracujących ze mną ekspertów. Spotkanie to jest przewidziane na 14. lutego. Mam nadzieję, że będzie konstruktywne.
Co pan powie pani minister Kopacz?
- Powiem, że są konieczne radykalne zmiany, które być może są niepopularne, ale ja już wielokrotnie mówiłem nie tylko o alternatywnym ubezpieczeniu, o współpłaceniu, o współodpowiedzialności pacjenta za swoje zdrowie, ale to musi być systemowo ujęte i wreszcie ten nabrzmiały wrzód powinien być przecięty.
Czyli w takim liberalnym kierunku Pan by poszedł?
- Proszę nie dawać etykietek. Ja poszedłbym w kierunku podjęcia rzeczywistych, radykalnych reform w służbie zdrowia.
To z punktu widzenia pacjenta jak to powinno wyglądać, żeby ta rzeczywista poprawa nastąpiła? Jaki system powinien być? Jak powinniśmy uczestniczyć w nim?
- System powinien być wieloraki. Ja powinienem mieć prawo do podstawowej opieki społecznej. Powinienem mieć prawo do dodatkowego ubezpieczenia tak jak mnie na to stać. Powinienem mieć obowiązek płacenia na przykład za pierwszą wizytę czy za usługi hotelowe w szpitalu, chyba że mnie na to nie stać, to wtedy powinny być przyjęte zasady takie jak przy opiece społecznej. To wszystko razem powinno być zrobione. Proszę zwrócić uwagę, co się teraz dzieje. Ku mojemu zdziwieniu w tym zakresie, gdzie służba zdrowia jest sprywatyzowana, tam też powstały kolejki. Czyli jest zator na całej linii.
To prawda. W prywatnych ciężko się dostać.
- Ja nawet nie próbuję, bo szczęśliwie akurat nie potrzebuję i chyba nie mam dostępu.
Rzecznik Praw Obywatelskich ma jakąś swoją placówkę służby zdrowia?
- Nie, nie ma swojej. My mamy takie ambulatorium dosyć wstydliwie zaopatrzone dla wszystkich pracowników.
Któryś z tabloidów opisywał, że ma Pan luksusowy szpital.
- Tak. Zrobił zdjęcie kamerą szerokokątną i to wyszło tak fantastycznie, że nawet to zdjęcie kazałem powiesić obok drzwi do tego biednego ambulatorium. Zresztą nie mojego, tylko dwustu kilkudziesięciu pracowników mojego urzędu.
Taką puentą do wczorajszej dyskusji, czy może kontekstem, była informacja ze szpitala w Jędrzejowie, gdzie wywieziono troje niemowląt, w tym dwoje wcześniaków, nie miał się kto nimi zająć, bo lekarze poszli na zwolnienia. Nie porozumieli się z dyrekcją w sprawie pensji. A dziś mają być ewakuowane kolejne noworodki.
- Wie Pan, tu już chyba trzeba nawet prokuratora.
Ale co ma zrobić dyrektor. Nie ma lekarzy. Lekarze nie dostali podwyżek. Idą na zwolnienia albo nie przedłużają umów o pracę. Minister mówi: - dyrektor niech negocjuje. Dyrektor mówi: - nie mam z czego zapłacić lekarzom.
- Tak, ale każdy człowiek, nawet jak nie jest lekarzem, ma obowiązek pomocy człowiekowi znajdującemu się w niebezpieczeństwie, a lekarz ma taki obowiązek podwójny. Te zasady, o ile ja wiem, nie zostały nigdzie zawieszone.