Davies: przemówienie Putina krokiem do tyłu
Przemówienie prezydenta Rosji Władimira
Putina i moskiewska ceremonia obchodów 60. rocznicy zakończenia
drugiej wojny światowej są cofnięciem się do lat sowieckich -
powiedział historyk, prof. Norman Davies. W
jego opinii, przedwczesne jest oczekiwanie od ekipy Putina
wyjawienia prawdy historycznej.
09.05.2005 | aktual.: 09.05.2005 21:10
Davies nie liczył, że prezydent Rosji przyzna, iż Związek Radziecki razem z Niemcami dokonał agresji na Polskę w 1939 r. i tym samym odpowiada za wywołanie wojny.
Za wcześnie oczekiwać od Rosji Putina, że wyrzeknie się chwały zwycięstwa w drugiej wojnie światowej. Po upadku imperium sowieckiego władze Rosji uznają "wielką wojnę ojczyźnianą" za jedyny symbol wielkości swego państwa - powiedział Davies.
Historyk uważa, że nie tylko Polacy mogą czuć się dotknięci pominięciem ich udziału w koalicji antyhitlerowskiej. Putin, mówiąc o zwycięstwie rosyjskim, nie wspomniał nawet o udziale w walkach z Niemcami innych narodów byłego ZSRR, m.in. Ukraińców - zaznaczył Davies.
W jego opinii, moskiewska ceremonia obchodów 60. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej przypominała parady z czasów sowieckich. Defilada, portrety Lenina, flagi z sierpem i młotem - to wyglądało jak 30-40 lat temu - ocenił profesor.
Zgadza się on z Putinem w jednej kwestii. Putin ma rację, gdy podkreśla, że to właśnie Armia Czerwona odegrała najważniejszą rolę w pokonaniu Niemców - przyznał Davies.