Davies o przebudzeniu się narodu ukraińskiego
O przebudzeniu się narodu ukraińskiego, wbrew
wszelkim przeciwnościom - pisze na łamach dziennika "The
Times" brytyjski historyk, znawca Europy Wschodniej, Norman Davies.
27.11.2004 | aktual.: 27.11.2004 11:14
Lech Wałęsa, bohater polskiej Solidarności, stojąc w obliczu tłumu demonstrującego na kijowskim Placu Niepodległości, spytał "Dlaczego zajęło wam to tak długo?" - pisze Davies. To nie była wymówka - podkreśla - a po prostu trafna obserwacja.
Państwa Europy Wschodniej walczyły przez dziesięciolecia z komunistycznym systemem. Od 15 lat starają się poradzić sobie z konsekwencjami rozpadu sowieckiego bloku, ale każde z tych państw porusza się w swoim własnym tempie.
Jeden ze scenariuszy dyskutowanych przez ukraińską opozycję nazywany jest "gruzińska opcją". Sugeruje on, że Ukraina może wybrać drogę, którą poszła Gruzja, gdy w grudniu 2003 r. w bezkrwawym zamachu stanu obalony został Eduard Szewardnadze.
Przykład Gruzji - ocenia Davies - wiele wyjaśnia. Po pierwsze - kraje, które były częścią ZSRR, mają znacznie więcej problemów z wprowadzeniem demokracji i wolnorynkowej gospodarki niż te, które choć należały do bloku sowieckiego, nie należały do ZSRR.
Po drugie, choć byłe republiki radzieckie są formalnie niepodległe, ich niepodległość nie jest w pełni respektowana, ani przez Rosję, ani przez rządzące nimi reżimy. Po trzecie, jeśli nawet Moskwa mogła zezwolić niektórym ze swych klientów uciec z "bliskiej zagranicy", to nie znaczy, że inni bez żadnego problemu dostaną na to pozwolenie.
Rosja, przypomina Davies, prowadziła trzy okrutne wojny, by utrzymać w swej orbicie malutką Czeczenię. Przykładane do Ukrainy strategiczne i ekonomiczne znaczenie, podniesie niewątpliwie w Moskwie głosy domagające się twardej linii.
Historyk podkreśla trzy kluczowe, według niego, cechy najnowszej historii Europy Wschodniej. Pierwsza to dominacja represyjnych, wielonarodowych imperiów, z których imperium radzieckie najmniej dbało o ludzkie życie i ludzką godność.
Po drugie, pomimo istnienia tu regionów z olbrzymim ekonomicznym potencjałem, rozwój gospodarczo-społeczny był ogromnie opóźniony.
Trzecia rzecz - podkreśla Davies - to ostatni zachodni najazd na Wschód - Niemców w czasie II wojny światowej - który przewyższył wszystkie poprzednie krucjaty w okrucieństwie i zniszczeniu. A następnie, po ich klęsce, nadeszły czasy sowieckie, po których Europa jeszcze dziś dochodzi do siebie.
W tym świetle nie jest trudno o odpowiedź na pytanie Lecha Wałęsy - ocenia brytyjski historyk. Według niego, przebudzenie się narodu ukraińskiego zabrało tak dużo czasu, ponieważ nadzwyczajne polityczne, kulturalne, ekonomiczne i psychologiczne przeszkody musiały zostać przezwyciężone.
Davies przypomina zdławienie przez bolszewików pierwszego niepodległego ukraińskiego państwa, które istniało w latach 1918- 1921, wymordowanie przez Stalina milionów Ukraińców w latach 30. XX w., śmierć kolejnych milionów w latach 40. na Froncie Wschodnim, powojenne zsyłki Ukraińców do gułagów.
Cała gospodarka ukraińska, podkreśla, była tak budowana, by utrwalać rosyjską dominację. Aż do 1991 r. nie było opozycji. Władza, pisze Davies, znalazła się w rękach spadkobierców Chruszczowa i Breżniewa, ludzi w rodzaju Leonida Kuczmy i Wiktora Janukowycza.
To wyglądało na cud, gdy buntowniczy ruch robotników na czele którego stał Wałęsa, wyłonił się w Polsce w 1980 roku - pisze brytyjski historyk. Nie mniejszym cudem jest - ocenia - że Juszczenkowska "Pomarańczowa Alternatywa" powstała na Ukrainie tak wcześnie - w 2004 r.