Dariusz Rosati: nie jestem wielkim entuzjastą tego budżetu
Główną słabością tego budżetu jest to, że w ramach budżetu i wokół niego nie podjęto próby reformy finansów publicznych, to znaczy próby ograniczenia wydatków sztywnych i przeznaczenia większej ilości środków na sprawy rozwojowe - powiedział Dariusz Rosati w Salonie politycznym Trójki.
25.11.2002 | aktual.: 25.11.2002 10:47
Jolanta Pieńkowska: Budżet stabilizacji i rozwoju, czy budżet, źle ułożony, stagnacji i mało stabilny, które z tych określeń jest Panu najbliższe?
Dariusz Rosati: Nie jestem może wielkim entuzjastą tego budżetu z powodów, o których pisałem już, przede wszystkim główną słabością tego budżetu jest to, że w ramach budżetu i wokół niego nie podjęto próby reformy finansów publicznych, to znaczy próby ograniczenia tych słynnych wydatków sztywnych i przeznaczenia większej ilości środków na sprawy rozwojowe, jak edukacja, infrastruktura drogowa, wzmocnienie sądów, porządku publicznego.
Jolanta Pieńkowska: A jak Pan sądzi dlaczego tego nie zrobiono?
Dariusz Rosati: Są to reformy, które wymagają pewnej politycznej determinacji, woli, dlatego, że musiałyby one naruszać pewne interesy pewnych grup społecznych, krótko mówiąc chodzi o to, by mniej wydawać na określone cele transferowe, zasiłki, pomoc dla pewnych sektorów gospodarki, tam za tymi sektorami stoją pewne grupy nacisku. Każdy rząd musiałby się nad tym zastanowić, myślę, że opór polityczny powoduje, że ta sprawa jest nie załatwiona, myślę, że też minister Kołodko, który przyszedł do rządu w lipcu też sobie zdawał sprawę z tych ograniczeń, w pierwszej fazie działań zajął się sprawami moim zdaniem drugorzędnymi, oddłużenie przedsiębiorstw, abolicja podatkowa, gdy powinien zaatakować te problemy finansów publicznych, w przeciwnym razie będzie to musiał zrobić w przyszłym roku, zresztą już o tym mówi.
Jolanta Pieńkowska: Powiedział Pan Panie profesorze, że wprowadzono oboczne ustawy, jedna z nich okazała się legislacyjnym bublem, Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok miażdżący 16 do 0, druga okazała się właściwie nie do spełnienia, bo te wpłaty z opłaty restrukturyzacyjnej nie będą tak duże jak się spodziewano, co w takim razie z wiarygodnością ministra.
Dariusz Rosati: Może najpierw o tych ustawach, nie jestem prawnikiem, ale wydaje mi się, że intencja była dobra, by przycisnąć szarą strefę i zwiększyć ściągalność podatków. Ale w obecnym stanie prawnym są instrumenty, które na to pozwalają, mamy przecież od 10 lat rejestrowane zeznania podatkowe i mamy też informacje na temat tego, kto posiada większej wartości nieruchomość. To są informacje, które mają urzędy skarbowe. Myślę, że można na tej podstawie rozliczyć bez wprowadzania kontrowersyjnych ustaw podatników, których życie ponad stan, czy majątek świadczą o tym, że może doszli do tego majątku w sposób nie do końca zgodny z prawem. Pozycja ministra finansów w wyniku głównie upadku ustawy abolicyjnej uległa osłabieniu, ale to jest niestety los wszystkich ministrów finansów, którzy w trakcie pełnienia swej funkcji się zużywają. Każdy na początku ma silną pozycję, dlatego mówię, że ci ministrowie powinni zaczynać swe urzędowanie od bardzo radykalnych i trudnych politycznie decyzji. Obawiam się, że w
dużym stopniu propozycja ministra Kołodki została osłabiona, być może już nie będzie miał takiej siły przebicia, jaką miał.
Jolanta Pieńkowska: Panie profesorze w budżecie nie będzie wpływów z tytułu ustawy abolicyjnej, aczkolwiek wszyscy mówią, że tak naprawdę nie wiadomo było do końca, ile tych pieniędzy wpłynie do budżetu, bo to była suma wzięta z sufitu. Nie będzie na przykład pieniędzy z koncesji telekomunikacyjnych i pytanie, czy ten budżet przyjęty da się tak naprawdę poskładać.
Dariusz Rosati: Akurat te ubytki, o których Pani powiedziała, zostały wypełnione źródłami dochodów o większej wiarygodności. (Polskie Radio/aka)