Dariusz Loranty: zamachowiec to osoba zaburzona
Tego typu zdarzenia przestępcze przeprowadzają osoby zaburzone, będącej w stadium jeszcze przed chorobą psychiczną, które dosyć łatwo tłumią emocje. Takie osoby, w określonym temacie stają się irracjonalne, nie zachowują się logicznie, ale jednocześnie potrafią z premedytacją dokonywać przygotowania przestępczego - mówi Wirtualnej Polsce były negocjator policyjny Dariusz Loranty, nakreślając portret psychologiczny zamachowca Brunona K.
Loranty nie wyklucza, że Brunon K. przygotowywał zamach, mając na uwadze sławę i rozgłos własnej osoby. Mało prawdopodobne natomiast jest organizowanie przez niego jakiejś większej grupy przestępczej. - Jeśli budował grupę zbrojną, to z ludzi podobnych jak on, także zaburzonych - uważa były negocjator policyjny i dodaje, że tak naprawdę nie znamy do końca motywu, który przyświeca danej osobie, w tym wypadku zamachowcy. - To że on coś mówi, to jeszcze o niczym nie świadczy. Liczy się długofalowy cel, który mu przyświeca - mówi.
"Na drodze zbrojnego zamachu nie da się zmienić systemu politycznego"
Podejrzany przyznał się częściowo do winy. Jednocześnie stwierdził, że wzorował się na Andersie Breiviku. - Breivik chciał nagłośnić wielokulturowość Norwegii. Jego czyn dał mu ogromne możliwości. Sprawa stała się głośna, wszyscy o nim pisali, komentowali jego czyn. On przedstawił pewien obraz, że Norwegia przestaje być norweska. Swój cel, co by nie powiedzieć, osiągnął. Brunon K. chciał natomiast dokonać zamachu - mówi emerytowany policjant.
Loranty nie wierzy w to, że osoba wykształcona, jakim był Brunon K., mogła chcieć coś zmienić w kraju za pomocą zamachu. - Na drodze zbrojnego zamachu nie da się zmienić systemu politycznego. Każda osoba w państwie ma swojego zastępcę. Za pomocą zamachu można, co najwyżej, coś nagłośnić. Nie wierzę, żeby ktoś był aż tak chory psychicznie, żeby w ten sposób zakładać - twierdzi Loranty i zaznacza, że "realnego celu w ten sposób nie da się osiągnąć".
Zawaliły służby?
O niepokojących zachowaniach naukowca poinformowała służby jego żona. Były negocjator policyjny zastanawia się, gdzie były służby: - On nie został wyłapany na forach, na których nawoływał do zamachu, tylko żona przyniosła informacje na jego temat policji. Jeżeli służby nie wyłapują takich osób, to znaczy że nie do końca sprawnie pracują - uważa Loranty. Dodaje też, że jeśli żona poinformowała policję, to było o nim wiadomo już od dłuższego czasu. - Zakładam, że to był jakiś element szerszych działań służb specjalnych. Nie ma formy czynności zwanej inwigilacją, w zamian tego w ramach kombinacji operacyjnej coś tam z nim zrobiono, celem wytworzenia takiej czy innej sytuacji. Może to trochę perfidnie brzmi, ale taka jest metoda służb i ona nie jest nową, to jest normalny standard pracy. Polega troszeczkę na generowaniu pewnego zjawiska przestępczego - tłumaczy Loranty.
Były negocjator jest jednocześnie zdziwiony podaniem wiadomości w mediach o tak wczesnej porze. - Nie mam wątpliwości, że jeżeli o 6 rano ktoś podaje takie informacje, jeszcze przed konferencją prasową to służy do tego, żeby ta informacja od początku dnia się przewijała. To jest standard PR-owski - kwituje Loranty.
Nadkomisarz Dariusz Loranty jest emerytowanym policjantem, pierwszym w historii stołecznej policji Koordynatorem Negocjacji i Dowódcą Zespołu Negocjatorów Policyjnych. Pracował przy dziesiątkach porwań, szantaży i wymuszeń. Prowadzi specjalistyczną platformę ekspercką Studium Negocjacji Kryzysowych, jest współorganizatorem Podyplomowego Studium Bezpieczeństwa Wewnętrznego na Uniwersytecie Warszawskim i kierownikiem Podyplomowych Studiów - Negocjacje Kryzysowe i Policyjne. Wykłada na wielu uczelniach w Polsce m.in. w Akademii Obrony Narodowej, Wyższej Szkole Współpracy Międzynarodowej i Regionalnej im. Glogera w Wołominie, Wielkopolskiej Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej w Jarocinie. Odbył wiele specjalistycznych szkoleń z zakresu terroryzmu, negocjacji i wiktymologii, posiada m.in. certyfikat Departamentu Stanu i FBI "Negocjacje policyjne w rozwiązywaniu sytuacji kryzysowych". Jest biegłym sądowym przy warszawskim Sądzie Okręgowym.