Danuta Olewnik-Cieplińska: boję się prokuratury
Boję się prokuratury, boję się mówić cokolwiek o planach na przyszłość, by nie odbiło się to na mojej rodzinie – wyznaje w rozmowie z WP.PL Danuta Olewnik-Cieplińska, siostra uprowadzonego w 2001 roku mężczyzny. Sprawa tajemniczego porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika jest największą zagadką kryminalną ostatnich lat.
27.10.2014 | aktual.: 28.10.2014 11:03
W październiku Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał w mocy wyrok uniewinniający dwóch policjantów, Remigiusza M. i Macieja L., którzy po uprowadzeniu Olewnika w październiku 2001 r. wchodzili do 2004 r. w skład grupy operacyjno-dochodzeniowej mazowieckiej komendy policji w Radomiu. Prokuratura zarzucała im niedopełnienie obowiązków służbowych.
Apelację w tej sprawie skierowała gdańska prokuratura apelacyjna oraz pełnomocnik Danuty Olewnik-Cieplińskiej. Domagali się uchylenia wyroku uniewinniającego. Siostra Krzysztofa Olewnika przypomina, że prokurator, który początkowo wnosił o skierowanie sprawy do ponownego rozpoznania, na rozprawie wniósł o uchylenie wyroku i umorzenie postępowania ze względu na przedawnienia karalności. Obrona wnosiła o utrzymanie w mocy wyroku uniewinniającego. – Nie chcę dyskutować z wyrokiem sądu, ale mam ogromny żal do prokuratury. Kompletnie nie rozumiem postawy śledczych – mówi WP.PL siostra tragicznie zmarłego Krzysztofa.
Sprawa dotyczy dwóch policjantów - Remigiusza M. i Macieja L., którzy po uprowadzeniu Olewnika w październiku 2001 r. wchodzili do 2004 r. w skład grupy operacyjno-dochodzeniowej mazowieckiej komendy policji w Radomiu, zajmującej się tą sprawą; Remigiusz M. był szefem grupy.
Danuta Olewnik przypomina, że wnioski sejmowej komisji śledczej badającej sprawę Krzysztofa Olewnika były zupełnie inne. – W raporcie końcowym komisji, politycy wskazali na rażące uchybienia w działaniach policjantów - ilość błędów, pomyłek była ogromna – wspomina siostra Krzysztofa Olewnika. Co więcej, jak dowodzą autorzy raportu, funkcjonariusze przekazywali swoim przełożonym z Komendy Głównej Policji nieprawdziwe informacje o szczegółach porwania.
We fragmencie raportu sejmowej komisji czytamy m.in., że: „w jednej z informacji na temat okupu za życie Krzysztofa policjanci pisali, że rodzina Olewników nie chciała by policja podejmowała jakiekolwiek działania. Nie było to prawdą. Taka informacja trafiła m.in. do ówczesnego szefa MSWiA Krzysztofa Janika”.
W grudniu 2012 r. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku oskarżyła funkcjonariuszy o niedopełnienie obowiązków służbowych, które mogło narazić porwanego na utratę życia. Rok później Sąd Okręgowy w Płocku uniewinnił obu policjantów, uznając m.in., że gospodarzem postępowania ws. uprowadzenia Olewnika był prokurator i to na nim spoczywała odpowiedzialność za dynamikę i kierunek śledztwa oraz czuwanie nad jego prawidłowym przebiegiem.
Prawnik, który z bliska i od lat obserwuje sprawę mówi w rozmowie z "Wprost": "Prokuratura nie będzie w stanie sformułować aktu oskarżenia w głównym wątku związanym z porwaniem". - Dlaczego tego nie umorzą. Po co to ciągną? – pyta tygodnik "Wprost". - Na to śledztwo poszły miliony złotych. Boją się przyznać do porażki przed rodziną, dziennikarzami i opinią publiczną – pada odpowiedź.
Danuta Olewnik-Cieplińska przyznaje, że nie czuje się zmęczona „batalią o prawdę”. – Życie mnie nauczyło, by wszystko, co się dzieje przyjmować z pokorą. Cały czas wnikliwie przeglądamy wszystkie dokumenty, szukamy śladów, przeszukujemy dokumenty, akta prokuratorskie. Zgłaszają się do nas osoby, które chcą pomóc i utwierdzają nas w przekonaniu, że nie ma zbrodni doskonałej. Wierzę, że prawda wyjdzie wreszcie na jaw, poznamy prawdziwych mocodawców – mówi WP.PL.
Dodaje, że ma żal do prokuratury. – Przez lata próbowano z nas zrobić winnych tragedii, szargano dobre imię Krzysztofa. Marzę o tym, by wreszcie przestano mówić o nas źle, bo to my jesteśmy pokrzywdzeni. A przecież nie mamy się czego wstydzić. Sprawa stała się na tyle głośna, że nie można jej zamieść pod dywan. Liczę, że prokurator generalny wyjdzie z inicjatywą spotkania się z nami, powie nam jakie są postępy w sprawie Krzysztofa – podsumowuje siostra Olewnika.
Do porwania 27-letniego Krzysztofa Olewnika doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 r. Po uprowadzeniu Olewnika sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak mężczyzna nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy, został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie). Odnaleziono je dopiero trzy lata później, w 2006 r.