Danuta Huebner na celowniku
Troje komisarzy Unii Europejskiej, w tym
Danuta Huebner, "jest na celowniku" - pisze francuski dziennik "Le Monde", nawiązując do sporów Komisji
Europejskiej z Francją i Niemcami o dyrektywę w sprawie
liberalizacji rynku usług UE.
17.03.2005 | aktual.: 17.03.2005 15:07
Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso stał się chcąc nie chcąc obrońcą dyrektywy, która we Francji uchodzi za skrajnie liberalną i sprzeczną z socjalnym duchem wspólnoty.
Tymczasem - pisze "Le Monde" - sprzeciw Francji wobec dyrektywy wynika w dużej mierze z troski o sukces majowego referendum w sprawie ratyfikacji unijnej konstytucji. Chodzi o to, aby nie drażnić Francuzów perspektywą usługodawców z nowych krajów UE, zdobywających rynki "starej Europy".
Obrona dyrektywy stawia Barroso w trudnej pozycji, tym bardziej, że nie miał nic wspólnego z przyjęciem jej projektu w zeszłym roku, za czasów Komisji Europejskiej Romano Prodiego. "Le Monde" przypomina w tym miejscu, że już wcześniej Barroso musiał się zmierzyć z niektórymi krajami UE, broniąc kandydatury Włocha Rocco Buttiglionego na jednego z komisarzy.
Za drugiego "komisarza na celowniku" "Le Monde" uważa Danutę Huebner, odpowiadającą w Komisji z pomoc regionalną, której wysokość zależy od przyszłego budżetu UE. Gazeta przypomina jej wywiad dla "La Tribune" z 8 lutego, w którym Huebner opowiedziała się za zachętami do przenoszenia produkcji do nowych krajów UE, by uniknąć tzw. delokalizacji poza granice wspólnoty: do Chin albo Indii. Sprawa była we Francji bardzo głośna, a panią Huebner krytykowali czołowi politycy.
Potem Huebner - przypomina dziennik - wyszła przed szereg, dopuszczając możliwość przyjęcia Ukrainy do UE w okolicach roku 2015. Taka sugestia znalazła się w przemówieniu przygotowywanym do wygłoszenia na uniwersytecie Sussex - pisze "Le Monde". Ostatecznie przemówienie nie zostało wygłoszone, ale pani komisarz i tak musiała się tłumaczyć.
Trzecim "namierzonym" komisarzem ma być Neelie Kroes z Holandii, która odpowiada za konkurencję. Krajom "starej" Unii naraziła się wzmianką, że dobrze byłoby skończyć z pomocą publiczną dla firm w biedniejszych regionach najbogatszych krajów UE. Jej zdaniem wsparcie powinno być udzielane, kiedy kraj jako całość jest słaby ekonomicznie. Ostro zaprotestowała wówczas Francja, wspierana przez Niemcy, Austrię i W. Brytanię.