Centralne Biuro Antykorupcyjne poinformowało wczoraj, że nie ma żadnych podstaw do formułowania zarzutów wobec prezesa
Obajtka. Chodzi o pewne nieprawidłowości, o których mówią politycy opozycji, ale które nie zostały stwierdzone.
I tak naprawdę Daniel Obajtek wedle polityków PiS-u, jak się okazuje również wedle CBA, jest
czysty. Czy odpuścicie Danielowi Obajtkowi w takim razie?
To jest niesłychanie co się dzieje woków Daniela Obajtka, tych oświadczeń CBA, które wczoraj Paweł Wojtunik opisał
jako żenujące i całkowicie się z nim zgadzam. Ja przypomnę tylko, że Daniel Obajtek był w stanie oskarżenia, miał postawione
zarzuty i pod tego polityka, bo on jest politykiem w mojej ocenie, a przynajmniej jest bardzo ściśle
związany z gronem politycznym, które dziś Polską rządzi, stworzono specjalne prawo, które ja na potrzeby naszej rozmowy mogę
nazwać lex obajtek. Po tym, kiedy Ministerstwo Sprawiedliwości wprowadziło poprawki do ustawy pozwalające na to,
żeby prokuratura mogła wycofać akt oskarżenia i potem umorzyć całe postępowanie, świadczy o tym, że już wtedy Obajtek był
chroniony. Ale wie pan, w tej sprawie mnie intryguje inna rzecz. Pytanie
czy o historii tych wszystkich Obajtków, Szumowskich, Glapińskich, Chrzanowskich -
mógłbym ich wymieniać jeszcze długo - wiedział
czy nie wiedział Jarosław Kaczyński. To jest kluczowe pytanie. Czy to jest mechanizm budowania, pewnego
razu sposobu budowania pozycji politycznej przez przygarnianie do siebie tych wszystkich miernot, które się bogacą na
mieniu państwowym do niebotycznych wysokości, którzy kupują domy, wille, baseny,
SPA i inne historie, którzy gromadzą miliony złotych i przez to...
Panie ministrze, "miernoty" to jest mocne słowo, pan
się nie boi, że Daniel Obajtek wytoczy na przykład panu proces? W końcu wysłał pismo do pana Marka Sowy i Cezarego Tomczyka z
poleceniem wpłaty 50 000 zł na cele społeczne i Daniel Obajtek domaga się przeprosin.
Ja opowiadałam o pewnym mechanizmie partyjnym. Ja nie mówię tutaj ani personalnie, ani o Obajtku, ani o Szumowskim. Mówię o całym mechanizmie budowania.
Ale wymienił pan kilka nazwisk. Ale nie ma pan wrażenia - wymienił pan między innymi Adama Glapińskiego, wymienił
pan Mariana Banasia. Co się stało z tymi postaciami? No przecież jeden jest prezesem Narodowego Banku Polskiego, a drugi szefem NIK-u.
Nikomu włos z głowy nie spadł.
O tym rozmawiamy, panie redaktorze. To jest w mojej ocenie najważniejsze
w tej naszej rozmowie, ten wątek. Czy to jest sposób budowania zaplecza politycznego, że najpierw ludzi się wprowadza o wątpliwej
jakości moralno-etycznej, naprawdę jestem już delikatny, po to, żeby ich całkowicie od siebie uzależnić, stworzyć
pewne mechanizmy finansowe, który być może będą wykorzystywane potem do budowania narracji
politycznej.
To jeśli o tych mechanizmach rozmawiamy. Gościłem kilka dni temu profesora Wojciecha Maksymowicza, polityka
klubu PiS i Porozumienia, który zaapelował z jednej strony o rezygnację Daniela Obajtka, a z drugiej strony porównał tę
sytuację z tym, co się działo za rządów Platformy. On powiedział, że Prawo i Sprawiedliwość powoli zaczyna
działać tak jak Platforma w 2013 roku, czyli bardziej zajmujemy się swoimi ludźmi, swoimi działaczami, myślimy
o tym, jak się stać sytymi kotami, a zapominamy o ludziach. Czy pan się z taką diagnozą zgadza?
Wie pan, proszę popatrzeć na to, chwilę już dzisiaj o tym rozmawialiśmy. Sprawa
Glapińskiego i Chrzanowskiego i tych prób przejęć banków. Czy
coś się komuś stało? Sprawa...
Ale ja mówię o tym porównaniu do Platformy. Czy pan się zgadza z tym, że dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość jest jak Platforma?
Znaczy wie pan, ja nie znam przykładów z Platformy, a przynajmniej nie pamiętam takiej sytuacji, może pan mi przypomni, że w obliczu właściwie
najważniejszych funkcji państwowej próbowano komuś przejąć bank, w którym minister zdrowia za rządów Platformy zamówił
by respiratory za 200 milionów złotych, które nigdy do Polski nie dojechały. Nie pamiętam sytuacji, żeby ktokolwiek z Platformy klaskał i
bił brawo dla lądującego Antonowa z wadliwymi maseczkami, które potem przekazano lekarzom. Ne pamiętam sytuacji, żeby
prezes Orlenu robił NBA u człowieka, który jest w radzie nadzorczej - takie informacje dzisiaj docierają medialne, że nawet
z NBA sytuacja jest niejasna. Nie pamiętam sytuacji takiej, żeby oświadczenia majątkowe były utajniane.