Dania ujawnia praktyki aborcyjne w Hiszpanii
Duńska telewizja publiczna DR wyemitowała w niedzielę reportaż na temat aborcji dokonywanych w jednej z klinik w Barcelonie. Rząd Katalonii zapowiedział, że zbada, czy program odpowiada prawdzie - poinformował
dziennik "El Pais".
Personel EMEC ujawnił, że klinika ma kontakty z ginekologami w wielu krajach europejskich.
Władze duńskie postanowiły zareagować. Minister spraw wewnętrznych i zdrowia Lars Lokke Rasmussen zapowiedział, że będzie o tym rozmawiał z szefową hiszpańskiego resortu zdrowia Eleną Salgado Mendez. Władze w Barcelonie zarządziły wszczęcie śledztwa w sprawie kliniki.
W programie telewizji DR pokazano duńską dziennikarkę w 32. tygodniu ciąży, umawiającą się z szefem kliniki w Barcelonie na aborcję. Film nagrano ukrytą kamerą.
Dyrektor grupy, do której należy klinika w Barcelonie, Carlos Morin, potwierdził - co pokazano w programie duńskiej telewizji - że placówka ta "zajmuje się wszystkimi" ciężarnymi, które w swoich krajach bezskutecznie wyczerpały prawne możliwości przerwania ciąży.
W poniedziałek Morin oskarżył dziennikarkę o rozpowszechnianie kłamstw. Mówił, że psychologowie stwierdzili, iż nie powiedziała ona prawdy o swojej sytuacji, i dlatego klinika odmówiła jej przerwania ciąży.
W programie TV poinformowano też o pewnej Dunce, która twierdzi, że przed dwoma laty dokonała tam aborcji w siódmym miesiącu, płacąc za to, w przeliczeniu, 4500 euro.
Zarówno w Danii, jak i w Niemczech przerwanie ciąży po 12. tygodniu jest dopuszczalne tylko w szczególnych przypadkach. W Hiszpanii natomiast dopuszcza się zabiegi przerywania ciąży bez względu na jej stan zaawansowania w przypadku poważnego zagrożenia dla zdrowia fizycznego lub psychicznego kobiety. Jednak z reportażu wynika, ze klinika w Barcelonie systematycznie nadużywała tego prawa.
Duńscy eksperci uznali przedstawione w programie telewizyjnym praktyki za "zabijanie małych dzieci".
Zdaniem profesora specjalizującego się w prawie karnym na Uniwersytecie w Barcelonie, Jesusa Silvy, procedury stosowane w klinice to "teatr i kłamstwo". To defraudacja prawa hiszpańskiego. Mamy do czynienia z nielegalną aborcją, co oznacza kary więzienia i zakaz wykonywania zawodu lekarza - powiedział.
Jose Maria Simon Castellvi, przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia Lekarzy Katolickich, uważa, że w Hiszpanii istnieje "turystyka aborcyjna". Od 10 lat tysiące Europejek przyjeżdżają do Hiszpanii, aby poddać się aborcji, w wielu przypadkach nielegalnej - powiedział.
W 2004 r. prowadzono już śledztwo w sprawie kliniki w Barcelonie, w reakcji na doniesienia brytyjskiego "Sunday Telegraph" o dokonywanych tam jakoby nielegalnych aborcjach, ale nie stwierdzono wtedy naruszenia prawa.