"Dalsza obecność wojsk nie poprawi sytuacji w Iraku"
Były minister obrony narodowej Jerzy Szmajdziński (SLD) uważa, że dalsza obecność misji wojskowych w Iraku nie poprawi sytuacji w tym kraju. Według niego, szansą na zmianę mogą być siły stabilizacyjne pod egidą ONZ i obecność gospodarcza, zamiast militarnej.
20.03.2007 | aktual.: 20.03.2007 18:48
We wtorek mija czwarta rocznica rozpoczęcia wojny w Iraku. Jestem przekonany, że dalsza obecność wojsk w Iraku nie poprawi sytuacji w tym kraju. Zwiększanie ilości wojsk może mieć tylko taki sens, że kilkanaście grup terrorystycznych zostanie zlikwidowanych, co jest oczywiście korzystne, ale nie posunie spraw irackich do przodu - powiedział Szmajdziński podczas konferencji prasowej w Krakowie.
Według niego, w coraz większym stopniu misje wojskowe traktowane są jako "wojska okupacyjne", a tymczasem - mówił - Irakijczycy muszą przejmować odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo. W moim przekonaniu potrzebny jest program wsparcia gospodarczego, powinniśmy zamieniać naszą obecność militarną na obecność gospodarczą, a wygrać w Iraku mogą tylko Irakijczycy - dodał.
Jego zdaniem, tej fazy konfliktu w Iraku nie wygra już żadna armia ani połączone siły zbrojne; potrzebne są decyzje polityczne. Jak mówił, zaczyna się już dyskusja o politycznych rozwiązaniach. Pewnie rok 2008 będzie już rokiem podjęcia decyzji politycznych ograniczających, a być może eliminujących obecność wojsk - powiedział.
Jeśli sami Irakijczycy uznaliby, że obecność wojskowa jest potrzebna, to być może mogłyby to być siły stabilizacyjne pod flagą ONZ, ale tylko do takich zadań, które będą wynikały z woli i decyzji rządu irackiego. Wtedy, jak sądzę, jest szansa na zmianę atmosferę polityczną w Iraku - podkreślił Szmajdziński.
W jego ocenie, gdy Irakijczycy przekonają się, że sami odpowiadają swoje bezpieczeństwo, mogą uruchomić takie wewnętrzne siły narodu, które wyeliminują tych, którzy chcą dalej walczyć z bronią w ręku.
Oceniając przebieg zbrojnej interwencji w Iraku, Jerzy Szmajdziński powiedział, że błędem - według niego - było rozwiązanie armii irackiej, policji i służb porządkowych oraz brak takich działań, które by tworzyły zręby społeczeństwa obywatelskiego i pomogły zmniejszyć polityczne podziały w społeczności irackiej. Nie włączono plemion i ich liderów do procesu odbudowy Iraku. Nie docenili nasi sojusznicy znaczenia współpracy z państwami sąsiadującymi - mówił.
Według niego, polscy żołnierze mogli być wycofani z Iraku pod koniec 2005 roku, co planował rząd Marka Belki. Jak mówił, nie pogorszyłoby to stosunków z USA, bo Amerykanie doskonale wiedzieli, jakie były nasze możliwości.
W grudniu zeszłego roku prezydent Lech Kaczyński podpisał wniosek o przedłużeniu misji polskich żołnierzy w Iraku do końca 2007 roku. Kontyngent ma liczyć 1200 żołnierzy i pracowników wojska. Z tego 900 żołnierzy służyć ma w Iraku, zaś 300 pozostanie w rezerwie na terytorium kraju.