Dalajlama w Warszawie: jedźcie do Tybetu
Szczęście człowieka, społeczeństwa i rodziny to prawdziwy cel edukacji - powiedział duchowy przywódca Tybetańczyków Dalajlama XIV podczas wykładu na Uniwersytecie Warszawskim. O inicjatywie radnych dzielnicy Wola, którzy chcą nazwać jedno ze stołecznych skrzyżowań "Rondem Wolnego Tybetu" powiedział, że wysiłki te są "słuszne i logiczne".
28.07.2009 | aktual.: 28.07.2009 16:58
Przed wykładem dalajlama mówił, że zadowolony jest ze swojej ponownej wizyty w Polsce, bo "Polacy, mimo licznych przeciwności, nigdy nie stracili nadziei i ducha". Podkreślił przy tym, że szczególne znaczenie ma dla niego spotkanie z ludźmi młodymi - studentami uczelni, bo "ludzie starsi powinni dzielić się z młodymi swoimi doświadczeniami i tym, co było złe w ubiegłym stuleciu".
Przywódca Tybetańczyków wielokrotnie podkreślał też znaczenie zaufania. Powiedział m.in., że właśnie na zaufaniu musi być oparte szczęście człowieka. Odnosząc się do obecnej sytuacji w Tybecie dalajlama powiedział: jedźcie do Tybetu przekonać się, jak jest. Jeśli jest tak dobrze, jak mówią Chińczycy, niech pokażą to światu.
Po zakończeniu wykładu rektor UW Katarzyna Chałasińska-Macukow wręczyła dalajlamie pamiątkowy medal uczelni. - Wręczamy go właśnie takim osobistościom, które robią na nas wrażenie i które dają nam wskazówkę, jak żyć na przyszłość - powiedziała rektor.
Komentując przebieg wizyty dalajlamy na UW powiedziała, że najważniejsze jest to, iż w trakcie spotkania z nim człowiek ma świadomość wartości ponadczasowych i ponad podziałami. - Wszyscy na sali są również zawsze pod wrażeniem jego osobowości, która jest stonowana przez wszystkie jego doświadczenia życiowe, a równocześnie jest człowiekiem bardzo bezpośrednim i przyjacielem każdego - dodała.
Aula starej biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, w której odbył się wykład Dalajlamy XIV pomieściła ok. 360 osób. Połowę wejściówek na wykład rozdysponowano między zaproszonych gości i media; druga część była dostępna dla wszystkich zainteresowanych. W spotkaniu uczestniczyli m.in. mieszkający w Polsce Tybetańczycy i buddyjscy mnisi.
Spotkanie pod hasłem "Wartość edukacji i odpowiedzialność powszechna" było pierwszym punktem wizyty dalajlamy w Warszawie.
Dalajlama XIV, zwiedził następnie Muzeum Powstania Warszawskiego. Zapalił znicz przy Murze Pamięci; dwa razy zadzwonił dzwonem Montera, który umieszczony jest w Murze Pamięci, po czym przepasał dzwon białym szalem, symbolizującym czystość. Wpisał się też do Księgi Pamiątkowej.
Nawiązując do powstania, dalajlama mówił dziennikarzom, że Polacy byli wtedy w bardzo trudnej sytuacji. - Bardzo podziwiam u Polaków ducha polskości i umiłowanie wolności - dodał. Odnosząc się do sytuacji w Chinach, dalajlama podkreślił, że "należy myśleć globalnie, nie tylko o własnym kraju, ale o sześciu miliardach ludzi, którzy żyją na ziemi". W czasie spotkania z dalajlamą weteran Szarych Szeregów Arkadiusz Kunert krzyknął: "Niech żyje wolny Tybet". Duchowy przywódca Tybetańczyków poprosił go siebie, podziękował, objął i poprosił fotoreporterów o zrobienie wspólnego zdjęcia.
W środę, w Zamku Królewskim, dalajlama odbierze tytuł honorowego obywatela Warszawy, przyznany mu jednogłośnie przez stołecznych radnych w maju br.
Przy okazji wizyty dalajlamy w Warszawie powróciła także sprawa nazwy "Rondo Wolnego Tybetu", które radni dzielnicy Wola w listopadzie ub.r. zaproponowali dla skrzyżowania Al. Prymasa Tysiąclecia z ul. Kasprzaka. Propozycja wolskich radnych czeka na rozpatrzenie przez Radę Warszawy, ale z wypowiedzi przewodniczącej podkomisji ds. nazewnictwa ulic Marioli Rabczon można wnioskować, że nie znajdzie ona poparcia wśród radnych.
W czerwcu mówiła ona, że jest już raczej przesądzone, iż w Warszawie ronda o tej nazwie nie będzie, bo negatywne stanowisko w tej sprawie zajęło MSZ. W ocenie resortu, nadanie takiej nazwy "części terytorium RP" stoi w sprzeczności z oficjalnymi stanowiskami rządu i Unii Europejskiej, które "opierają się na uznaniu zasady 'jednych Chin' oraz poszanowania dla integralności terytorialnej Chińskiej Republiki Ludowej".
Dalajlama, pytany o jego poparcie dla inicjatywy radnych z Woli powiedział, że ich wysiłki są "słuszne i logiczne". Podkreślił przy tym, że w krajach postkomunistycznych zawsze jest duże poparcie dla takich pomysłów.
Rabczon powiedziała, że samą inicjatywę upamiętnienia Tybetu radni popierają, kontrowersje natomiast budzi samo słowo "wolnego". - Dalajlama w wielu wywiadach mówił, że nie popiera działań, które mogłyby doprowadzić do zadrażnienia stosunków z Chinami. Nazwy "Rondo Wolnego Tybetu" nie poparł także w trakcie ubiegłorocznej rozmowy z przewodniczącą Rady Ewą Malinowską-Grupińską - powiedziała.
Piotr Cykowski z protybetańskiej Fundacji Inna Przestrzeń, która zabiega o nazwanie ronda powiedział, że dalajlama wielokrotnie był informowany zarówno o samym pomyśle, jak i poparciu ze strony warszawiaków. - Rondo Wolnego Tybetu nie jest ważne samo w sobie, ważne jest to, żeby w symboliczny sposób pokazać oddanie Polaków dla walki o wolność własną, ale też innych narodów - podkreślił Cykowski.
E-mail do wszystkich radnych z apelem o jak najszybsze uchwalenie nadania nazwy "Rondo Wolnego Tybetu" wysłał radny Bartosz Dominiak z koalicyjnego klubu Lewicy. - "Jego Świątobliwość Dalajlama odbierze Honorowe Obywatelstwo Miasta Stołecznego Warszawy. W przededniu tej uroczystości zwracam się do Was z prośbą i apelem o to, abyśmy my - Radni m.st. Warszawy zakończyli wreszcie zbędne tańce wokół nadania nazwy Rondo Wolnego Tybetu i na pierwszej powakacyjnej sesji doprowadzili do podjęcia stosownej uchwały" - napisał Dominiak.
Na zakończenie listu do radnych Dominiak napisał: "przestańmy wystawiać na śmieszność reputację radnych m.st. Warszawy, o których mówi się i pisze, że przestraszyli się chińskiej ambasady. Pokażmy, że dwukrotna w ostatnim czasie obecność w Warszawie Jego Świątobliwości Dalajlamy, a zarazem Honorowego Obywatela Naszego Miasta ma głębsze znaczenie. Bądźmy odważni! Chiny nas nie zaatakują!".