D`Hondt - by uporządkować scenę polityczną
W Sejmie nie ma żadnej koalicji politycznej w kwestii ordynacji wyborczej. Sposób liczenia głosów od zawsze był przedmiotem sporu między partiami zależnie od układu sił - powiedział w piątek w Sygnałach Dnia Marszałek Sejmu, Marek Borowski.
19.07.2002 08:53
Marszałek Sejmu zaznaczył, że metoda dHondta, sposób przeliczania głosów na mandaty korzystny dla dużych ugrupowań, obowiązywał w Polsce przez wiele lat, od 1993 do 2001 roku. _Ponieważ przez całe lata był d
Hondt nie widać powodu żeby go zmieniać_ - powiedział Marek Borowski.
Zdaniem gościa "Sygnałów Dnia", system d`Hondta sprzyja porządkowaniu sceny politycznej. Marek Borowski podkreślił, że teraz jest odpowiedni moment do zmiany systemu wyborczego, ponieważ wybory parlamentarne odbędą się dopiero za trzy lata i nie wiadomo, która partia będzie miała duże poparcie, a zatem skorzysta z systemu preferującego większe ugrupowania.
Wszystko wskazuje na to, że w zaplanowanym na dziś głosowaniu Sejm wprowadzi do ordynacji samorządowej i parlamentarnej metodę d'Hondta. Za takim rozwiązaniem opowiadają się SLD, Unia Pracy i Samoobrona, które mają w Sejmie 263 głosy. Przeciwko są: koalicyjny PSL i posłowie opozycji.
Borowski powiedział też, że propozycja SLD, by znacznie ograniczyć kary dla partii, których sprawozdania finansowe zostaną odrzucone, jest podyktowana lukami w prawie.
Sprawiają one - mówił marszałek - że tylko za drobne uchybienia, partia miałaby stracić subwencje na 3 lata.
Marek Borowski przypomniał, że intencją wprowadzenia subwencji dla partii, a zarazem odcięcia ich od jakichkolwiek innych dochodów, było poddanie ich kontroli finansowej i zlikwidowanie - jak to określił - pokus korupcyjnych.
Tłumaczył, że ten pomysł mógłby lec w gruzach, jeżeli okazałoby się, że na skutek drobnych uchybień, które mogą dotknąć wszystkie partie, ugrupowania te byłyby pozbawione subwencji przez trzy lata.
Jednocześnie Marek Borowski podkreślił, że następnym krokiem powinna być taka zmiana ordynacji, która powodowałaby, że częściowe ograniczenia subwencji stosowano by tylko w przypadku drobnych uchybień w sprawozdaniu finansowym.
W myśl poprawki Sojuszu, która ma być w piątek głosowana w Sejmie, w przypadku odrzucenia przez Państwową Komisję Wyborczą sprawozdania finansowego partii politycznej za ubiegły rok, partia nie traciłaby subwencji z budżetu na trzy lata - jak stanowi obecnie prawo - a jedynie 10% subwencji w przyszłym roku.
Według posłów Platformy Obywatelskiej to swoisty prezent dla Samoobrony i PSL. PKW odrzuciła już bowiem ich sprawozdania z kampanii wyborczej, a ta decyzja ma bezpośredni wpływ na stanowisko komisji wobec rozliczeń finansowych.
Autor wniosku, poseł Gintowt-Dziewałtowski tłumaczył w czwartek, że chodzi tylko o to, by partii, która jednego roku złożyła błędne sprawozdanie nie karać utratą pieniędzy na całe trzy lata. (and)