Czyszczenie szeregów (SLD)
Gdyby SLD zweryfikowała dzisiaj - zgodnie z
zapowiedzią - swoich członków w województwie łódzkim, tylko jeden
z nich zostałby wyrzucony z partii. To szef miejskiej organizacji
Sojuszu w Opocznie Jacek Kowalczyk, dyscyplinarnie zwolniony z
policji za kradzież radiostacji - ujawnia "Dziennik Łódzki"
05.08.2003 | aktual.: 05.08.2003 06:10
Przewodniczący Rady Powiatowej SLD w Opocznie Andrzej Nasulewicz już zapowiedział wykluczenie Kowalczyka z partyjnych szeregów. "Jeżeli sam nie zrezygnuje, prawdopodobnie straci legitymację" - twierdzi Nasulewicz. Kowalczyk natomiast nie zamierza jednak rezygnować. "Koledzy znają moją przeszłość, ufają mi i nie widzą powodu do wykonywania dramatycznych ruchów" - powiedział Kowalczyk.
Z sondy, którą przeprowadził "DŁ" w organizacjach powiatowych SLD w regionie, wynika, że partia nie zamierza - przynajmniej na razie - pozbywać się osób, podejrzanych lub oskarżonych o różne przestępstwa. W Łodzi członkiem Sojuszu jest nadal Mirosław Marcisz, były wicewojewoda łódzki. Ciąży na nim zarzut kierowania grupa przestępczą, która wyprowadziła ze spółki farmaceutycznej Aflopa co najmniej 7,8 mln zł i uszczupliła budżet państwa o ponad 2 mln zł. Grozi mu 10 lat więzienia.
"Dopóki nie ma prawomocnego wyroku, trudno odnosić się do stawianych zarzutów" - mówi wiceprzewodniczący Sojuszu w województwie Michał Kaczmarek. Wykluczenia z partii nie boi się przewodniczący Rady Powiatowej i główny skandalista w szeregach SLD w powiecie pajęczańskim Eugeniusz Wlaźlak. Trzy lata temu, będąc radnym, pod wpływem alkoholu spowodował kolizję drogową. Mimo że sąd zakazał mu prowadzenia auta przez dwa lata, Wlaźlak jeździł nim nadal, korzystając z tego, że do odpowiednich urzędów nie dotarł list z sentencją wyroku.
"Sąd partyjny przy łódzkiej Radzie Wojewódzkiej SLD umorzył postępowanie w mojej sprawie" - przypomina Eugeniusz Wlaźlak, pytany, czy zamierza wystąpić z SLD.