Czy w Norwegii pracuje za dużo Polaków?
Norwegowie dyskutują nad propozycjami zmian w polityce imigracyjnej. Padają ostre słowa, również pod adresem pracowników z Polski, a pośrednio polskiego rządu.
05.03.2013 | aktual.: 04.10.2013 10:07
Tylko w ostatnim roku na norweski rynek pracy trafiło 100 tysięcy obcokrajowców. Najwięcej z Polski. Polacy od lat są nad fiordami najliczniejsza grupą mniejszościową. Norweska Konfederacja Przedsiębiorców NHO twierdzi, że kraj powinien zmienić politykę imigracyjną, bowiem rynek nie jest w stanie przyjąć więcej zagranicznych pracowników.
Fakty i mity
Takie twierdzenie to woda na młyn populistów i opinia krytykowana przez wielu ekspertów. Do tematu poważnie podeszła państwowa telewizja NRK poświęcając mu na antenie oraz portalu informacyjnym wiele rzetelnych analiz. Norwescy dziennikarze sprawdzają, ile z popularnych mitów na temat imigrantów jest zgodnych z prawdą.
Codziennie od początku marca NRK mierzy się z jednym z twierdzeń na temat przybyszów, np.: „Imigracja sprawi, że będziemy mniejszością we własnym kraju”, „Integracja się nie udaje” itp. Obcokrajowcy mogą przesłać do stacji własną historię, która posłuży za ilustrację do debaty.
Palcem w Polskę
Dag Aarnes, ekonomista i dyrektor regionalny jednego z oddziałów NHO od dawna ma zdecydowane poglądy na temat roli imigrantów w norweskiej gospodarce. Już w kwietniu 2012 roku udzielił największemu krajowemu dziennikowi ekonomicznemu „Dagens Næringsliv” wypowiedzi, które wywołały spore poruszenie. Jego zdaniem napływ zagranicznych, słabo wykształconych pracowników akceptujących niskie płace i w zamian „dających równie niewiele”, to jedna z przyczyn stagnacji gospodarki. Jego zdaniem branże budowlana oraz hotelowo-gastronomiczna nie tylko nie rozwijają się dzięki imigrantom, tylko w dłuższej perspektywie tracą na ich obecności.
Ostatnio w NRK Aarnes poszedł jeszcze dalej. Wskazał palcem Szwecję oraz Polskę jako te kraje, których problemy z bezrobociem spadają na Norwegię. Poradził, by lepiej zadbały o swoje rynki pracy, bowiem Norwegia nie może być dla nich kołem ratunkowym.
- Powinniśmy zacząć rozmawiać o tym, jaka liczba imigrantów to „za dużo” – powiedział. – A Szwecja i Polska niech same zmniejszają swoje poziomy bezrobocia.
„Bardzo, bardzo niebezpieczne”
Wielu ekonomistów i przedsiębiorców nie zgadza się z Aarnesem. Szef produkcji w firmie Rolls-Royce Marine powiedział na antenie NRK, że gdyby nie obcokrajowcy, fabryka musiałaby wstrzymać działalność. W jego załodze co najmniej 10 proc. stanowią obcokrajowcy pochodzący z ponad 20 krajów. Najwięcej jest przybyszów z Polski. Jeden z nich wypowiadał się przed kamerami. W reportażu na temat zakładu w Haram dziennikarze NRK podkreślali dobre wykształcenie Polaka, jego szybką karierę w firmie i talent do języków, zadając tym samym kłam dość popularnej opinii, że zagraniczni pracownicy to ludzie bez wykształcenia.
Większość Norwegów deklaruje w ankietach, iż obcokrajowcy mają pozytywny wpływ na ekonomię i rynek pracy. Sekretarz Generalny Rady Europy Thorbjørn Jagland ostrzegł swoich rodaków, by nie dali się nabierać na mity kreowane przez ksenofobów. Jego zdaniem zawsze w czasach gorszych dla gospodarki w siłę rosną populistyczni politycy oraz nieufność wobec obcych. Przyjezdnych zaczyna się winić za „zabieranie miejsc pracy”, „wyłudzanie świadczeń socjalnych” a nawet „sprowadzanie chorób”. I nie ma to nic wspólnego z faktami, a jedynie nastrojami i lękami.
- Mity na temat obcokrajowców są bardzo, ale to bardzo niebezpieczne – powiedział Jagland w NRK. – To przed nimi trzeba bronić Norwegię.
Spokój Polaka
Mieszkający w Norwegii Polacy nie biorą sobie tej dyskusji głęboko do serca. Z wielu powodów. Po pierwsze, jak na razie nie mają na nią znaczącego wpływu. Posiadają zaledwie kilku wystarczająco silnych pojedynczych reprezentantów zdolnych do przebicia się ze swoją opinią do mediów. Organizacje polonijne nie są widoczne w norweskim życiu publicznym. Poza tym codzienność przeczy opiniom tych, którzy życzą sobie ograniczenia liczby imigrantów.
- Tu pracuje wielu Polaków – mówi Marcin zatrudniony w usytuowanej w Rissa stoczni. – Spawacze, elektrycy, ludzie na różnych stanowiskach i z dobrymi kwalifikacjami oraz doświadczeniem. Bez względu na to, co powie jeden lub drugi polityk, nikt by ich nie zastąpił. Ani w ciągu kilku tygodni, ani miesięcy. Norwegia ma ropę, gaz, pieniądze, ale jednego jej brakuje – ludzi – podsumowuje.
Tocząca się w Norwegii dyskusja wyda owoce dopiero za jakiś czas. Jeśli będą konkretne decyzje, mogą one dotyczyć raczej tych, którzy dopiero planują przyjazd, niż już zatrudnionych nad fiordami Polaków.
Z Trondheim dla WP.PL Sylwia Skorstad