PolskaCzy tupolew uderzył w brzozę czy nie?

Czy tupolew uderzył w brzozę czy nie?

Sensacyjne ustalenia polskich prokuratorów wojskowych! Słynna smoleńska brzoza, w którą miał uderzyć tupolew, jest złamana na zupełnie innej wysokości niż podawał to raport rządowej komisji Jerzego Millera (61 l.). Według nowych pomiarów brzoza złamana została na wysokości 7 metrów i 70 centymetrów, a nie jak podawał to rządowy raport – na wysokości 5 metrów nad ziemią. Jak można było pomylić się o prawie 3 metry?!

Czy tupolew uderzył w brzozę czy nie?
Źródło zdjęć: © Damian Burzykowski / newspix.pl

Nowe ustalenia dotyczące brzozy podważają wersję ostatnich chwil lotu tupolewa z raportu Millera. Bo jeśli drzewo zostało ścięte na innej wysokości niż podawał to oficjalny polski raport, to znaczy, że prezydencki tupolew musiał też lecieć na innej wysokości! Czy jest więc możliwe, że skrzydłem zawadził o drzewo?

Eksperci współpracujący z parlamentarnym zespołem Antoniego Macierewicza (64 l.) twierdzą, że samolot leciał wyżej niż podaje to raport Millera. – Polski samolot przeleciał ok. 4 m nad brzozą. Wiemy więc już na podstawie profesjonalnych badań, że uderzenie w brzozę nie mogło spowodować urwania skrzydła, odwrócenia samolotu i roztrzaskania maszyny o ziemię – powiedział Macierewicz. Teraz na podparcie swoich tez o błędach w rządowym raporcie ma wyniki badań wojskowych śledczych.

Niemal 3 metry więcej

– Brzoza jest złamana na wysokości 7 m i 70 cm – powiedział „Rzeczpospolitej” kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. – Drzewo w tym punkcie miało średnicę 52 cm – dodał. To właśnie na polecenie wojskowych śledczych biegli raz jeszcze zmierzyli brzozę, w którą według rządowej komisji uderzył prezydencki samolot. Zarówno rosyjski MAK, jak i polska komisja podawały, że brzoza złamana jest na wysokości 5 metrów nad ziemią, a grubość drzewa w miejscu złamania wynosi 30-40 cm. Jednak nowe pomiary wskazują zupełnie co innego.

Jak to możliwe, by jedno drzewo dało dwa tak różne pomiary?! Skąd taka różnica?

Szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek (46 l.), który uczestniczył też w pracach rządowej komisji jako zastępca Jerzego Millera, zapewnia, że dane uwzględnione w polskim raporcie pochodziły z pomiarów ekspertów komisji dokonanych na miejscu katastrofy.

Za dwa miesiące minie trzecia rocznica katastrofy. A pytań i wątpliwości wciąż przybywa. Maciej Lasek: Pomiarów dokonali członkowie komisji.

Wysokość uderzenia zawarta w raporcie naszej komisji została określona na podstawie pomiarów przeprowadzonych przez członków Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, którzy przebywali w Smoleńsku. Samolot po zderzeniu z brzozą obrócił się do pozycji plecowej, a następnie uderzył w ziemię. Na skrzydle samolotu widoczne są ślady zderzenia z drzewem – widać elementy brzozy – drzazgi oraz trociny. Dowody są jednoznaczne. Charakterystyczne odkształcenie pokrycia ewidentnie wskazuje, jak skrzydło było niszczone. Brzoza przycięta przez skrzydło tupolewa rośnie przy bliższej radiolatarni. Nic innego nie mogło jej ściąć.

Antoni Macierewicz : O co się rozbił ten samolot?

Przez blisko trzy lata pokazywano nam zdjęcia brzozy, która miała być złamana na wysokości 5 m nad ziemią i miała mieć średnicę 30–40 cm. Tak napisała w raporcie MAK Tatiana Anodina, a w polskim raporcie podpisali się pod tym pan Maciej Lasek, pan Jerzy Miller i wreszcie premier Donald Tusk. Teraz prokuratura podaje zupełnie inne pomiary. Pytam zatem: o co się rozbił ten samolot? Z brzozy uczyniono główny dowód przeciwko załodze tupolewa.Jest jakaś granica śmieszności i krętactw w tej sprawie i granica ta została przekroczona. Apeluję więc do prokuratury, by udostępniła swoje materiały do badań niezależnym naukowcom.

Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Pracuje z posłem od 7 lat

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)