Czy stać nas na zakaz niedzielnych zakupów?
Ministerstwo Pracy prawdopodobnie nie
zaopiniuje pozytywnie poselskiego projektu ustawy o zakazie handlu
w niedzielę. Zbyt dużo osób straciłoby pracę - około 70 tysięcy.
"Rzeczpospolita" szacuje, że zasiłki dla nowych bezrobotnych
sięgnęłyby pół miliarda złotych.
28.09.2006 08:30
Stanowisko rządu nie jest jeszcze gotowe, w Ministerstwie Pracy przygotowujemy jego projekt - mówi podsekretarz stanu Elżbieta Rafalska.
Przy okazji resort zdementował prasowe doniesienia o wysyłaniu do mniejszych sklepów ankieterów z pytaniami, co sądzą o zakazie handlu w niedzielę. Taki pomysł być może pojawił się na etapie wstępnych rozmów, ale absolutnie niczego takiego nie planujemy i nie planowaliśmy - dodaje Elżbieta Rafalska.
Projekt ustawy o zmianie kodeksu pracy budzi niesłychane emocje. Złożyła go grupa posłów LPR. Poza zakazem niedzielnej pracy dla wielu grup zawodowych, jak weterynarze czy nauczyciele, wprowadziłby także zakaz handlu dla placówek zatrudniających powyżej pięciu pracowników. Uderza zatem głównie w sieci handlowe, a premiuje małe sklepy.
Z naszych informacji wynika, że zakaz handlu w niedzielę może doprowadzić do zwolnienia nawet 50 - 70 tysięcy osób. Spowoduje też wzrost wydatków na zasiłki dla bezrobotnych o 590 milionów złotych rocznie, spowoduje spadek wpływów budżetowych oraz mniejsze wpływy do funduszu pracy czy gwarantowanych świadczeń pracowniczych od 540 nawet do 760 milionów złotych rocznie - wyjaśnia Rafalska.
Nie wierzę w straty handlowe. Wystarczy przyjrzeć się, jak wyglądają wpływy podatkowe od dużych sieci handlowych - mimo gwałtownego wzrostu obrotów w zasadzie są ciągle na takim samym poziomie - mówi "Rzeczpospolitej" prezes Kongregacji Przemysłowo- Handlowej Jan Rakowski. (PAP)