Czy spółka Lwa Rywina prała brudne pieniądze?

"Śledztwo dotyczy wykorzystania w latach 2000-2003 rachunków bankowych spółki PolCom Invest w Warszawie do prowadzenia działań, mających na celu udaremnienie lub utrudnienie wykrycia przepływu środków finansowych mogących pochodzić z nielegalnych źródeł" - poinformował rzecznik prokuratury, Maciej Kujawski. Kodeks karny przewiduje za tak opisane przestępstwo karę od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

Dodał, że prowadzenie postępowania - pod nadzorem prokuratury - powierzono ABW. Ujawnił, że prokuratura nie przesłuchała jeszcze nikogo w tej sprawie.

Rzeczniczka ABW Magdalena Kluczyńska potwierdziła w środę, że we wtorek prokuratura powierzyła Agencji wykonanie niektórych czynności w tym śledztwie. Nie ujawniła żadnych szczegółów. Dodała, że cała sprawa ma początek we wniosku sejmowej komisji śledczej, która zwróciła się do ABW o sprawdzenie rozliczeń księgowych wszystkich firm Lwa Rywina. Agencja przygotowała swój raport i wysłała go sejmowej komisji oraz Generalnemu Inspektorowi Informacji Finansowej. "Inspektor poczynił własne ustalenia i zawiadomił prokuraturę" - powiedziała.

Szef ABW Andrzej Barcikowski mówił we wtorek w czasie swego przesłuchania przed komisją śledczą, że niejasności w powiązaniach firm Rywina mogą rodzić hipotezę, że mogły być tam dokonywane przepływy pieniędzy, które nie pochodziły z klasycznej działalności biznesowej.

Anita Błochowiak (SLD) pytała o informacje zawarte w raporcie, przekazanym komisji przez szefa ABW, na temat przepływów finansowych między kilkoma spółkami.

Barcikowski mówił, że niektóre z firm Rywina były przez "długi czas finansowane przez podmioty zewnętrzne, bez stosownych zabezpieczeń", "długi czas wykazywały ujemne wyniki finansowe, a mimo to egzystowały". "To są sygnały, które mogą budzić podejrzenia i trzeba to nadal badać" - oświadczył szef ABW.

O wszczęciu śledztwa ws. PolCom Invest doniosła - powołując się na nieoficjalne informacje - środowa "Rzeczpospolita". Według gazety, Rywin twierdzi, że to "jakiś absurd".

"Rz" napisała, że Lew Rywin ma w spółce PolCom Invest 51% udziałów i od 1996 r. jest także jej prezesem. W styczniu 1997 r. PolCom Invest kupił spółkę Telewizyjna Korporacja Partycypacyjna (TKP). Ta z kolei była jedynym właścicielem Polskiej Korporacji Telewizyjnej, posiadającej koncesję na nadawanie kodowanego programu telewizyjnego Canal+.

Adwokat Rywina Marek Małecki ripostuje mówiąc "Rz", że jedynymi operacjami, jakie dokonywała PolCom Invest "było zasilanie kapitału zakładowego TKP, właściciela telewizji Canal+. Pieniądze na to pochodziły od zagranicznych udziałowców PolCom Invest".

Członek komisji śledczej Zbigniew Ziobro (PiS), mówił w środę w radiowej "Trójce", że istnieje podejrzenie, iż spółka Rywina mogła prać brudne pieniądze. "PolCom Invest wedle informacji Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego otrzymywało w sposób niejasny środki finansowe z zewnętrznych źródeł. Są to materiały, które budzą najwyższe wątpliwości co do legalności otrzymywania tych pieniędzy" - powiedział Ziobro.

"I wstępne analizy wykonane przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego potwierdzają zasadność tych wniosków. Okazuje się, że znajdują się tam faktury, które opiewają na ogromne sumy pieniędzy. (...) Jedna opiewa na ponad 200 tys. dolarów, za rok 2000. Druga natomiast została wystawiona w październiku 2001 roku i opiewa na sumę 1 mln 600 tys. złotych. (...) Tytułem do wystawienia tej faktury było utrzymywanie przez pana Lwa Rywina relacji z polskim rządem, wysoką administracją publiczną.(...) Co wskazuje, że jest podejrzenie, że mieliśmy do czynienia z działalnością lobbingową. Pytanie, czy tylko lobbingową? W najwyższym stopniu podejrzaną" - powiedział Ziobro.