Czy PSL może z każdym?
Nie masz koalicji? Spróbuj z PSL – po 15 latach polskiego parlamentaryzmu, można wypowiedzieć takie złośliwe hasło. Kiedy – po „nocy teczek” – upadł rząd Olszewskiego, to właśnie Waldemar Pawlak został wytypowany na premiera. Prezydent Wałęsa powiedział – „Pawlak był na Jasnej Górze więcej razy niż ja i modli się ładniej niż ja” – promując jednocześnie nowy rząd. Nie wyszło.
20.04.2006 11:00
Znacznie lepiej było po wyborach z 1993 r., kiedy to postkomuniści potrzebowali pomocy – pomocną dłoń wysunęli dawni koledzy z ZSL (częściowy protoplasta PSL). Powstała koalicja. Podobnie było w roku 2001 r., kiedy Leszkowi Millerowi zabrakło kilka procent do większości parlamentarnej. Tym razem pomógł prezes Kalinowski, chociaż trzy lata później, PSL z koalicji się wycofał. Czy w takim wyjściu PSL może jedynie robić koalicję z lewicą?
Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Od 1991 r. w partii walczyły dwa stronnictwa – ludzie wywodzący się z ZSL oraz działacze chcący tworzyć partię, odwołującą się do wartości narodowo-katolickich. Dlatego też z PLS odeszli m.in. Gabriel Janowski i Bogdan Pęk. Po wyborach z 1993 r., kiedy większość prawicy (ZChN, Porozumienie Centrum braci Kaczyńskich) nie dostało się do parlamentu, PSL był typowany przez część hierarchów kościelnych jako partia, której należy udzielić wsparcia. Jednak sojusz z SLD skutecznie zatrzymał taką opcję.
PSL zadecydował, że pozostanie partią „uniwersalną” i w pełni „chłopską”. O ile jednak 10 lat temu ta decyzja mogła być uznana za rozsądną (gdyż elektorat z prowincji mógł zapewnić te kilka procent głosów), to po zdobyciu wpływów przez Samoobronę, PSL mógł zacząć żałować takiego rozwiązania. W zeszłorocznych wyborach PSL ledwo co dostał się do Sejmu. Dzisiaj partia Pawlaka potrzebuje tak naprawdę tylko jednej rzeczy – wyrazistości. Czy koalicja może im to zagwarantować?
„Nie chcielibyśmy podejmować decyzji pochopnie i ponosić odpowiedzialności za zaniechania, na które nie mieliśmy wpływu” - powiedział prezes PSL. Obawy są oczywiste. Różnice między SLD a PSL były łato dostrzegalne, a każda z partii reprezentowała innych wyborców. W koalicji z PiS i Samoobroną sprawa wyglądałaby już zgoła odmiennie – PSL może utonąć wśród przyszłych sojuszników. W takim wyjściu, dla partii zaczyna się gra va banque – albo PSL wstąpi do koalicji i podtrzyma zaufanie swojego elektoratu, albo pozostanie poza koalicją i najprawdopodobniej zostanie zapomniane.
„My mamy swoje oceny, jeżeli uznamy że z tych rozmów, z którymi mamy do czynienia rysuje się szansa na dobry rząd sprawny rząd to taką decyzję być może podejmiemy” – tak podsumował rozmowy koalicyjne Jarosław Kalinowski. Możliwe, że jest to ostatnia szansa dla tej partii. Pokonać Andrzeja Leppera od środka? A może połączyć się z PiS, transformując PSL w przybudówkę Kaczyńskich na wsi? Z kim może dzisiaj PSL?
Łukasz Kujawa